Tameem Antoniades ze studia Ninja Theory mówi tak:
W Devil May Cry zawsze chodziło o to, żeby było cool.* Żeby Dante był cool i żebyś ty tak się czuł, grając (...) Problem w tym, że to, co było cool 12 lat temu - myślę, że wtedy wyszła pierwsza część serii** - nie jest takie dziś. Antoniades dodaje także, że gdyby "stary Dante" wszedł do jakiegoś baru poza Tokio, to "wyśmiano by go". Prawdę mówiąc chciałbym zobaczyć ludzi, którzy śmieją się z kolesia z wielkim mieczem, ale w porządku, uznajmy, że to tylko metafora.
Co ważniejsze, według twórców Devil May Cry zawsze był serią, która mieszała ze sobą określone elementy kultury - muzyki, filmów, mody. Te zmieniły się przez lata, więc i seria musi się zmienić.
W innym wywiadzie Alex Jones z Capcomu porównał DmC do "Casino Royale", filmu o Bondzie. Wiele osób narzekało wtedy, że Daniel Craig nie pasuje do roli Agenta 007, okazało się jednak, że wyszło nie najgorzej - poznaliśmy korzenie tej postaci i łatwiej było zrozumieć, jak stała się tym, kim była we wcześniejszych filmach. Podobny skutek chcą osiągnąć twórcy nowego Devil May Cry.
Przekonuje Was to? I czy uważacie, że nowy Dante faktycznie jest cool, czy też może nadal, jak wielu innym, kojarzy się Wam po prostu z Justinem Bieberem?
Tomasz Kutera
*Pozwoliłem sobie nie tłumaczyć tego słowa, bo i tak wszyscy na pewno wiedzą, co znaczy, a lepiej oddaje sens wypowiedzi, niż polskie "fajnie".
**Antoniades się myli, to było w 2001 roku. Nie ma jak twórca gry znający historię serii...