Czy Nicolas Games stanie się polskim powodem do dumy?
Dziś w budynku warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych odbyła się wiosenna konferencja Nicolas Games, twórcy, między innymi, Afterfall: InSanity. Prezentacja przeznaczona była głównie dla inwestorów, więc trochę się, przyznam szczerze, wynudziłem (biznes to jednak nie do końca moja branża, wybaczcie), ale udało się wyłuskać także trochę interesujących informacji. Wszystkie razem składają się na obraz prężnie rozwijającej się, dużej firmy. Prawdziwy?
21.03.2011 | aktual.: 15.01.2016 15:45
Nicolas Games od dobrych kilku lat istnieje na polskim rynku. Zawsze raczej na uboczu, robi raczej za Kopciuszka wśród polskich "tuz" - CD Projektu, Techlandu czy ostatnio także City Interactive. Wygląda jednak na to, że metodą małych kroczków firmie udało się dojść do momentu, od którego trzeba będzie zacząć patrzeć na nią z większym szacunkiem. Cel? Główny parkiet warszawskiej giełdy (na razie Nicolas istnieje na parkiecie NewConnect).
Jak tego dokonać? Firma świat podbić chce dwoma dużymi tytułami (i mnóstwem mniejszych, przeznaczonych na wszelkie możliwe platformy, ale o tym za chwilę). Pierwszy z nich to oczywiście Afterfall: InSanity, o którym już nie raz pisaliśmy. Media - w tym i my - na razie do tej produkcji nastawione są sceptycznie (dziś zresztą także nie pokazano nic nowego, co by mnie do niej przekonało) - na razie jednak pomówmy o planach, a nie o ich ocenie.
Drugą grą-hitem ma być Arena Morte, przeznaczona na praktycznie każdą platformę, nastawiona na sieciowe pojedynki na miecze produkcja studia Frontline, przejętego jakiś czas temu przez Nicolas. Ciężko mi cokolwiek więcej o tej grze powiedzieć, informacje na jej temat są nad wyraz skąpe, zapowiada się jednak nie najgorzej.
Co ciekawe, Nicolas chce obie powyższe gry zekranizować. Zająć ma się tym firma producenka Union Entertainment z Hollywood, odpowiedzialna za scenariusze takich hitów, jak 300 czy Kroniki Riddicka (OK, to akurat nie był może wielki hit...).
Oprócz tych dwóch tytułów Nicolas wyda jeszcze sporo małych gier, które raczej wielkiego sukcesu nie odniosą, ale nie taki jest pewnie ich cel. Mają zarabiać. Będą to między innymi dwie pierwsze polskie produkcje na Nintendo 3DS - Ghost Hunter (łapanie duchów w rozszerzonej rzeczywistości) i Galactic Siege (kosmiczna strzelanka). Poza tym na konferencji chwalono się także Circus (gra dla dzieci na Wii, pozwala wcielić się w cyrkowe postaci) oraz Extraction Point: Alien Shootout, czyli grą, która kiedyś była oparta na marce Duke Nukem, ale choć z tego nic nie wyszło, to poza tym jest to praktycznie ta sama produkcja, tylko bez znanych postaci. Ogólnie rzecz biorąc, firma chce robić tytuły na wszelkie możliwe platformy sprzętowe, co wydaje sie strategią sensowną.
Nicolasowi udało się także pozyskać sporo partenerów i rozszerzyć działalność na praktycznie cały świat. Frontline ma już swój oddział w USA, niedługo kolejny otwarty zostanie w... Hong Kongu. Sukcesem na pewno można także nazwać pozyskanie 20 procent udziałów w studiu RoboModo (ostatnio robiło Tony'ego Hawka dla Activision). Ten producent przygotować ma grę Death Stalker, o której na razie nic nie wiadomo, ale również ma być, jak Afterfall i Arena Morte, hitem. Wisienką na torcie wśród partnerów jest Konami, które zostało koproducentem i wydawcą niektórych (AM, EP:AS i GH) gier Nicolasa.
Plany są więc ambitne (tak ambitne, że Nicolas Games postanowiło zmienić nazwę na bardziej szumne Nicolas Entertainment Group). Po konferencji, której najważniejsze punkty pokrótce przedstawiłem powyżej, można było odnieść wrażenie, że oto mamy do czynienia z powoli rodzącym się gigantem branży.
Mamy? Być może tak, jest jednak jeszcze w tej kwestii sporo znaków zapytania.
Bo co będzie, jeśli Afterfall nie okaże się hitem? Jak już wspominałem, na prezentacjach ten tytuł nie zachwyca. Co, jeśli się nie sprzeda? Ludzie nie kupują masowo nowych marek, wytarczy spojrzeć, jaką porażką było znakomite, ubiegłoroczne Enslaved. Afterfallowi łatwiej wcale nie będzie.
Co, jeśli współpraca z RoboModo okaże się niewypałem? To nie jest wielkie, utytułowane studio, ale raczej mały "żuczek". Co, jeśli ich Death Stalker będzie po prostu słaby?
Co, jeśli wszystkie inne gry będą radzić sobie średnio? Choć tu akurat wątpliwości mam najmniej, bo inwestowanie w produkcje mobilne to dziś rozsądny ruch, a Frontline to doświadczone studio. Ale jeśli?...
Zupełnie nie wiadomo też, czego spodziewać się po Arena Morte. O grze nie wiemy na razie praktycznie nic, sama w sobie jest więc jednym wielkim znakiem zapytania.
Sceptycznie podchodziłbym też do filmów na podstawie Afterfalla i Arena Morte. Po pierwsze, na razie Nicolas podpisał jedynie "list intencyjny w w sprawie rozpoczęcia współpracy", po drugie, w świecie gier co chwila słychać, że coś zekranizują i rzadko z tego coś wychodzi. Ale kto wie...
Do tego dodać należy jeszcze problemy z kadrami, które, jak donosiliśmy, jakiś czas temu Nicolas przechodził.
A tak Nicolas Games radzi sobie dziś na giełdzie - o 13:00 zaczęła się konferencja
Uwzględniając wszystkie wątpliwości, po dzisiejszej konferencji w głowie wyłania mi się obraz drugiego City Interactive - firmy produkującej gry średnie, ale radzącej sobie na rynku całkiem nieźle. Największa różnica tkwi chyba w podejściu - CI nie kryje, że ich produkcje są "takie sobie", to część ich strategii, Nicolas za to wydaje się chcieć swoimi tytułami podbijać świat. Nie sądzę żeby to w najbliższych latach się udało, ale kto wie, może, gdy firmie uda się jeszcze bardziej rozwinąć, doczekamy się faktycznie polskiego giganta branży - o czym jej szefostwo zdaje się marzyć.
W końcu "marzenia to nasze cele", jak głosiło jedno z haseł przewodnich dzisiejszej konferencji.
Tomasz Kutera