Czy Battlefield w czasach I Wojny Światowej ma sens? Oczywiście, że...
27.02.2016 20:03, aktual.: 01.03.2016 10:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tyle gier o konfliktach przyszłości. Może czas odświeżyć te minione? Na przykład I Wojnę Światową. Ale... czy to ma sens? Postanowiłem sprawdzić, jaki sprzęt znajdował się wtedy na polu bitwy.
Ogromnym echem odbiły się w minionym tygodniu plotki głoszące, iż w nadchodzącym wielkimi krokami Battlefieldzie 5, szwedzkie DICE miałoby osadzić akcję w czasach I Wojny Światowej. Tak mówiły screeny wykonane na stronie jednego ze szwajcarskich sklepów i umieszczone na niezawodnym NeoGAFie. Informacja szokująca, wręcz zbijająca z pantałyku wszystkich znawców współczesnych FPSów. Jakim prawem pod koniec drugiego dziesięciolecia XXI wieku - kiedy Call of Duty zdążyło już odwiedzić kosmos i oswoić szeroką publikę z egzoszkieletami, Titanfall przypomniał graczom, że zabawa wielkimi robotami to piękne widowisko, a nawet główna seria Battlefielda, w swojej czwartej odsłonie, przedstawiała konflikt (z niedalekiej, ale jednak) przyszłości - ktoś chce wracać do czasów wręcz „przedpotopowych”?
Jak zawsze i jak w każdym wypadku, część graczy, znudzona agresywnym eksploatowaniem przyszłości w dzisiejszych FPS-ach, była tą wiadomością oczywiście zachwycona i dawała temu zachwyceniu upust nawet zapowiadając pre-ordery, jeżeli tylko okaże się to prawdą. Druga strona barykady natomiast stanowczo takową decyzję skrytykowała. Ich zdaniem, wspomniany okres nie ma wiele do zaoferowania, a charakter prowadzonych wtedy bitew (okopy, okopy i jeszcze raz okopy) całkowicie przeczy idei dużego, otwartego pola walki, z jakim zawsze kojarzona była seria Battlefield. Już nie wspominając nawet braku pojazdów.
Osobiście należę po trochu do jednej i drugiej strony, gdyż bardzo chciałbym odpocząć od współczesnych konfliktów i wrócić na pola bitew minionego stulecia, jednak niekoniecznie aż z samych jego początków. Najbardziej ucieszyłbym się z powrotu na drugowojenne fronty Europy i głębokiej kampanii przedstawiającej wojnę taką, jaka była w rzeczywistości. Z jej okrucieństwem i smutkiem, z poświęceniem jakie złożyli w niej żołnierze. Wciąż nie powstał Szeregowiec Ryan gier, wciąż żadna nie dorównała Kompanii Braci. Wróćmy jednak do Battlefielda i doniesień o I Wojnie Światowej. Postanowiłem sprawdzić kilka aspektów tego konfliktu, takich jak największe bitwy, uzbrojenie, pojazdy i ogólna eksploatacja okresu w grach wideo. To powinno pozwolić wszystkim lepiej ocenić, czy osadzenie tak dużej produkcji w tak odległej przeszłości ma jakikolwiek sens.
Zacznijmy od miejsc, w których między 28 lipca 1914 a 11 listopada 1918 życie straciły miliony żołnierzy - ostatnia wojna wielkich armii. Przyjmuję przy tym założenie, że DICE chciałoby przedstawić kampanię oczami zwykłego żołnierza, a nie jakiejś wymyślonej na potrzeby gry jednostki specjalnej – bo to otworzyłoby ogromne pole do popisu dla scenarzystów. Gdzie mogłeś zatem trafić, jeżeli byłeś mężczyzną w kwiecie wieku, dostałeś powołanie i nie mogłeś odmówić swojej ojczyźnie? Z pewnością był to okop, pytanie tylko, w jakiej części kontynentu. Do głowy przychodzi mi kilka bitew, których miejsca nie brzmią na tyle francusko, żeby nie dało się ich zapamiętać. W kolejności chronologicznej: bitwa pod Tennenbergiem (Niemcy vs. Rosjanie; w sumie 626 000 ludzi), I bitwa nad Marną (Francja i UK vs. Niemcy; w sumie ponad 3 100 000 żołnierzy), bitwa nad Sommą (Francja i UK vs. Niemcy; Wikipedia podaje jedynie straty w wysokości 1 000 000 żołnierzy) oraz bitwa pod Verdun (Francja vs. Niemcy; ponad 1 800 000 ludzi). Każda z tych bitew opierała się prawie na turowej walce z okopów, więc zapewne DICE zdecydowałoby się jedynie na konkretne epizody, typu przełamanie linii, odpieranie ataku, kulminacyjny punkt bitwy, itp. Były też niewyobrażalnie krwawe jatki pod Ypres, Vimy, Cambrai i Gallipoli. Oczywiście I wojna to również wiele innych mniej popularnych potyczek. Czemu by na przykład nie zawitać na pokładzie jednego z Ubootów patrolujących wybrzeża Atlantyku i zatopić kilka statków? I o tym teraz.
Pojazdy i uzbrojenie. To zdecydowanie najczęściej używany argument przeciwko osadzaniu gry w tamtych realiach. Wielu obawia się o małą różnorodność uzbrojenia lub pojazdów. Słyszałem wręcz, że „co by miało jeździć? Ciężarówki?”. Otóż nie, mój drogi, I Wojna wydaje się „nieatrakcyjnym” konfliktem, bo nie utożsamia się jej z żadnym konkretnym uzbrojeniem, jak jest to w przypadku II WŚ. M40, Thompson, Sten, Kar98, Lee Enfield, wystarczy chwila i przychodzi do głowy przynajmniej kilka zabawek z lat 40, a jeżeli poproszę o wymianę uzbrojenia z I WŚ? Cóż, po krótkim zastanowieniu potrafię wymienić tylko Colta 1911 i karabin maszynowy M1910 Maxim. Tymczasem w konflikcie pomiędzy ententą a państwami centralnymi wzięła udział ponad setka najróżniejszych narzędzi miotających pociskami. I były wśród nich pierwsze lekkie karabiny maszynowe oraz półautomaty! Lewis M1917, Chauchat M1915, Madsen M1902, MP18, Beretta M1918, Browning M1918, te bronie można było nosić przy sobie. Stanowiły podstawowe wyposażenie piechoty.
Pierwsza wojna to jednak scena główna dla karabinów. Legendarne Winchestery, jak M1910, Remingtony, Gewehr 88, 98, Mausery, włoskie Vetterli M1870, M1870/87 i M1870/87/15, japońskie Arisaka Type 30, 35, 38, 44, amerykański Enfield i Springfield czy nawet już wtedy obecny Mosin–Nagant M1891. Do tego ogromna ilość rewolwerów i pistoletów samopowtarzalnych.
Czołgi? Proszę bardzo. Ponad 20 różnych modeli, kilkanaście samochodów opancerzonych i artyleria samobieżna. Oczywiście również lotnictwo, które w końcowej fazie wojny prowadziło już regularne bitwy powietrzne i bombardowało cele. Pamiętacie historię najlepszego pilota i prawdziwej legendy Cesarstwa Niemieckiego? Czerwonego Barona latającego Fokkerem Dr.I? Oprócz Fokkera w walce brało udział jeszcze ponad 30 innych maszyn, których liczba praktycznie się potraja po dodaniu do siebie wszystkich ich wersji.
Okres ten ma jednak jeszcze jeden plus. Jest praktycznie nieeksploatowany przez FPSy. W ostatnich 7 latach pojawiło się 5 strzelanek poruszających tę tematykę (między innymi Darkest of Days – jak można było zmarnować tak interesującą fabułę), w tym zaledwie jedna na poważnie wykorzystująca otoczkę historyczną. Pole do popisu jest więc ogromne i wszystko naprawdę zależy od dobrego pomysłu. Można to spektakularnie skopać albo zmienić kierunek sporej części rynku.
Jedno jest pewne. Z I Wojny Światowej da się zrobić porządną grę i Battlefield mógłby się tam sprawdzić. Nie wiem jednak, czy w przypadku tej serii, nie wolałbym zobaczyć Bad Company 3.
[Źródło: PCGamer; wszelkie inne zawarte są w tekście]
Oskar Śniegowski