Czy Aliens: Colonial Marines będzie mieć przed nami jakieś tajemnice?
Najnowsze trzy minuty pogaduszek o tym, dlaczego Aliens: Colonial Marines będzie fajne uświadomiły mi, jak trudno zrobić na podstawie tej licencji świeżą grę, która nie będzie jednym wielkim deja vu.
No bo, co ma powiedzieć wieloletni fan Obcych, kiedy Randy Pitchford ekscytuje się wewnętrznymi szczękami Ksenomorfów, jakby widział je po raz pierwszy?
Pytania o ulubioną broń nawet nie trzeba kończyć, bo i tak wiadomo, że wszyscy krzykną "Pulse Rifle", a ktoś dorzuci Smartguna.
Powyższy filmik równie dobrze mógłby powstać przy okazji Aliens vs Predator z 1994 roku, nie sądzicie? To moim zdaniem pokazuje jak trudną materią jest zrobienie gry z "Obcego".
No bo w kwestii przeciwników wielkiego pola do manewrów nie ma. Jasne, Gearbox stworzy pewnie kilka swoich mutacji, ale to by było na tyle. Przez większość gry będziemy stawiać czoła w gruncie rzeczy tym samym wrogom - taka jest konwencja. Do tego walczyć będziemy też już dobrze znanymi rodzajami broni, które brzmią i zachowują się tak samo od prawie dekady.
To musi wiązać się z mocnym uczuciem deja vu już na starcie przygody. Wielki ciężar spoczywa tu na barkach scenarzystów i projektantów misji. To oni będą dyktować atmosferę, zaskoczenia i to oni z dobrze już znanych klocków muszą ułożyć nową, ciekawą konstrukcję. Szkoda, że o tym, czym im się udało przekonamy się dopiero w lutym. Bardzo mnie to intryguje.
Maciej Kowalik