Cztery powody, dla których nie chcę słyszeć o Baldur's Gate 3
Wraz z informacjami o odświeżeniu sagi Baldurs Gate, powróciły marzenia o pełnoprawnej trzeciej części sagi. Kompletnie ich nie podzielam.
20.03.2012 | aktual.: 15.01.2016 15:42
Powód pierwszy, twórcy sami zakończyli sagę Baldur's Gate Tron Bhaala, dodatek do Baldur's Gate 2, był zakończeniem historii głównego bohatera z części pierwszej. Zakończeniem, które kompletnie nie przypadło mi do gustu. Zamiast kolejnej pełnoprawnej gry dostałem ciąg luźno powiązanych ze sobą lochów, które oferowały styl rozgrywki zbliżony bardziej do Icewind Dale niż Baldurów.
Czuliście satysfakcję po walce z Melissan? Ja nie. Miałem wrażenie, jakbym dostał nieskończoną opowieść, a po Tronie Bhaala ewentualny dalszy ciąg losów znanych mi bohaterów już nieszczególnie mnie obchodził.
Powód drugi, Black Isle Studios nie istnieje, a BioWare robi swoje własne rzeczy Black Isle Studios, firma, która z ramienia Interplay wydawała gry z serii, została zamknięta w 2003 roku, blisko dekadę temu. Ludzie rozpierzchli się na wszystkie strony świata, część nadal pracuje razem pod szyldem Obsidian Entertainment.
Z kolei BioWare, czyli osoby odpowiedzialne za zrobienie Baldurów, ma swoje własne pomysły na gry fabularne opowiadające o ratowaniu świata i jak można wnioskować po Dragon Age 2 i Mass Effect 3 budzą one sprzeczne emocje.
Za ostatnie rewelacje dotyczące odświeżonej wersji Baldura i rozmyśleń nad częścią trzecią odpowiada studio Beamdog, w którym pracuje dosłownie kilka z kilkudziesięcioosobowej ekipy odpowiedzialnej za oryginalne gry.
Powód trzeci, już kiedyś planowano Baldur's Gate 3, ale nic z tego nie wyszło. Wizja gry znanej roboczo jako "Project Jefferson", lub Baldur's Gate 3: Black Hound powraca średnio co cztery lata. Raz była wstrzymana w 2003 roku. Kiedy indziej, miała powrócić w roku 2009. To się nie wydarzyło.
W pierwszym przypadku mogło mieć to związek z problemami finansowymi Interplay, które ratowało się kasując wszystko jak leci, łącznie z zamknięciem Black Isle Studios. Z kolei 2009 rok to początek recesji i kryzys, który dotknął także Atari. Kto jest na tyle odważny, aby powrócić do tematu w 2012/13 roku?
Powód czwarty, to, że zagramy w Baldurs Gate 3 nie sprawi, że znowu będziemy młodzi Gdy grałem w Baldury, byłem na przełomie podstawówki i liceum. Radosny czas, na zawsze zapamiętam wielogodzinne rozważania z kolegami z klasy nad optymalnym składem drużyny, sposobami na smoki, rozwiązaniami szczególnie trudnych questów. Ale to się już skończyło.
Regularnie wracam do Baldurów. Mam z tymi grami częstszą styczność niż ze znajomymi z licealnych czasów, z którymi tyle na ich temat rozmawiałem. Baldury to dawne dzieje, retro, nie wiem jaką nową jakość miałaby przynieść mojemu życiu część trzecia. Granie w nią przypomni tylko, że liceum skończyłem w poprzedniej dekadzie. Że jestem stary.
To dobra wiadomość, że ktoś zamierza odświeżyć stare gry. Dzięki temu będą one miały szansę dotrzeć do nowych roczników graczy. Znam ludzi, którzy mają teraz 20 lat i w życiu nie zagrali w Baldury. Znam też takich, którzy lat mają 16 i przeszli całą sagę.
Ale Baldur's Gate 3? Już wolę Wasteland 2, bo w pierwszą część grałem z pół godziny i było to tak dawno temu, że to już nieprawda.
Konrad Hildebrand