Cztery na pięć: Bo strzelania było za dużo
To miał być felieton o czymś zupełnie innym. Był już nawet prawie napisany. Planowałem dokończyć go w czwartek wieczorem i wysłać do Pawła Olszewskiego, ale tak się składa, że w czwartek pokazały się recenzje Uncharted 4. No i trzeba było pisać od nowa.
07.05.2016 | aktual.: 02.08.2016 09:59
Ale spokojnie, to nie będzie kolejna recenzja U4. Nie grałem i, szczerze mówiąc, nawet mnie nie ciągnie. W niebyciu dziennikarzem cenię sobie szczególnie brak konieczności pozostawania na bieżąco ze wszystkimi nowościami. Dzięki temu mam wreszcie możliwość skupienia się na tym, co naprawdę mnie kręci - grami niezależnymi i retro. Ale to przecież od afery związanej z moją recenzją Uncharted 3 wzięła się nazwa tego cyklu felietonów.
Przypomnijmy: przyznałem tamtej grze ocenę 4/5. Albo inaczej: ośmieliłem się dać jej taką notę. Było jeszcze przed premierą, gra nie trafiła do konsumentów, recenzje pojawiły się w jednym momencie na całym świecie. Przeważały oceny zbliżone do maksymalnych albo wręcz maksymalne. Parę osób wyłamało się z szeregu - oczywiście zupełnie nieświadomie, bo przecież recenzenci z całego świata nie konsultują ze sobą opinii. Ja byłem przykładem polskim, na świecie bęcki zbierał zaś redaktor bodajże Eurogamera, któremu zdaje się grożono nawet śmiercią. Było wesoło.
Cała afera była, ma się rozumieć, kuriozalna od góry do dołu. Cztery na pięć to dobra ocena; gra nie była jeszcze dostępna w sklepach, więc dyskutujący ze mną czytelnicy bazowali jedynie na materiałach promocyjnych i innych recenzjach; nie wspominając już o tym, że dostało się tym krytykom, którzy postanowili wykonać swoją pracę i podejść do ocenianego dzieła krytycznie. Parafrazując klasyczny polski kawałek rapowy, byli uprzejmi mieć wątpliwość.
Mógłbym o tym napisać cały felieton, a potem zakończyć go smutną puentą: że nic się zmieniło. Przykładów raczej by nie zabrakło. Niby o hejcie w internecie pięć lat po tamtym tekście mówi się dziś o wiele więcej - w końcu Jarek Kuźniar i w ogóle - więc świadomość w społeczeństwie powinna być większa, ale na oko za wiele to się nie zmieniło. Mógłbym taki felieton napisać i to byłby nawet dobry felieton.
Tylko… trochę mi się nie chce. Może powinienem być wdzięczny Pogrzebaczowi i innym moim naczelnym hejterom sprzed lat, bo nauczyli mnie odporności psychicznej. Jest w sieci garstka ludzi, którzy piszą sensowne komentarze. Z nimi warto rozmawiać. Z resztą komentujących nie warto. A większość i tak milczy i nigdy nie komentuje (w czym nie ma przecież nic złego).
Jeśli ktoś jeszcze tego nie pojął, to powinien czym prędzej. Ponieważ w końcu tak czy inaczej pojmie i będzie żałował, że nie zrobił tego wcześniej.
Ochoty na tekst w lekko moralizatorskim tonie nie mam więc w ogóle, chciałem się za to z tamtej afery po latach zdrowo pośmiać. Plan zepsuł mi trochę fakt, że podczas przenosin Polygamii na nowe serwery zupełnie przepadły wszystkie komentarze. Nie mogę więc wyciągnąć kilku co bardziej soczystych spod tamtej recenzji, żebyśmy wspólnie teraz umierali nad nimi ze śmiechu. To, na marginesie, mocno znaczące. Nie mogłem wtedy przestać myśleć o tych tonach pomyj, które wylewały się na moją głowę, nie mogłem porządnie spać w nocy, a dzisiaj po prostu ich już nie ma. A podobno w sieci nic nie ginie.
Może więc zrobię inaczej, może więc opowiem Wam o tym, jak recenzowaliśmy Uncharted 3. Bo choć tekst był mojego autorstwa, to doskonale pamiętam, że nad grą siedzieliśmy we trójkę - ja, Konrad Hildebrand i Maciek Kowalik, który przyjechał wtedy z Wrocławia do Warszawy. Graliśmy u Konrada w mieszkaniu i większość opinii, które potem znalazły się w recce, zrodziły się na tym spotkaniu - były nasze wspólne, a nie tylko moje. Gdy więc świat nie mógł uwierzyć, że paru palantów - w tym jeden w Polsce - dało U3 oceny niższe niż najwyższe, my nie mogliśmy uwierzyć, że tylu ludzi nie widziało tych wad, które nam tak mocno rzuciły się w oczy.
Po latach zresztą czuję się moralnym zwycięzcą - na znienawidzonym przeze mnie Metacriticu średnia ocen dziennikarzy to 92, ale samych graczy już 8,3. I kto był bliżej, kto wygrałby w tej Familiadzie, hę? Kto miał rację?
No, raczej nie ja - a przynajmniej tak nie uważa moje obecne ja, które ma za złe temu przeszłemu, że zawyżyłem tamtą ocenę. Niech będzie, że U3 zasługuje na 4/5 z uwagi na kompetentne multi, ale sam tryb dla pojedynczego gracza to nie więcej jak 3. Mocne “Można”.
Żeby było jeszcze śmieszniej, moje obecne ja ma za złe tamtemu przeszłemu także samą recenzję, którą można było o wiele lepiej napisać. No, ale to był dopiero 2011 rok. Gdybym wiedział, to co wiem, gdybym umiał, to co umiem...
A najśmieniejsze jest to, że ten słynny cytat, który potem mi wszędzie wytykano, czyli “za dużo strzelania”, to napisał wtedy Maciu, a nie ja.
I dlatego też ten cykl felietonów nazywa się “Cztery na pięć”.
Tomasz Kutera
Autor jest pracownikiem cdp.pl. Wcześniej przez wiele lat był redaktorem Polygamii.