Cztery minuty z Titanfall udowadniają, że Respawn wie co robi
Są gry, które trzeba usprawiedliwiać, tłumaczyć co widać na fragmentach rozgrywki czy w najgorszym wypadku cytować zapewnienia twórców, co do ich potencjału. Titanfall nie należy do tej grupy.
Po zalewie casualowych produkcji, konkret w postaci tej prezentacji gry studia Respawn przywrócił mi i kolegom wiarę w tę konferencję.
Skłamałbym pisząc, że nie czuję znudzenia schodzącymi z taśmy strzelaninami, ale Titanfall ma w sobie to coś. Coś co ma wysokość budynku i siłę ognia małej armii. Słyszę już westchnięcia "oessu, kol of diuti z mechami". Zapytam więc - czy to źle? Bo gdy ostatnio sprawdzałem, seria ta biła rekordy popularności. Respawn to ludzie, którzy bardzo się do tego przyczynili. A teraz dorzucają coś nowego, podnosząc poprzeczkę i jednocześnie trzymając się tego, na czym się znają.
Tak, będę trzymał za Titanfall kciuki, aczkolwiek przy pierwszych zapowiedziach wcale na to nie wyglądało. Takie materiały jak ten powyższy przekonują mnie dużo mocniej, niż chociażby zaprezentowane na tej samej konferencji pamiętniki dewelopera z Dragon Age Inquisition, nie mówiące tak naprawdę ani nic nowego, ani nie pokazujące nic konkretnego.
Maciej Kowalik