Czas na zmiany w serii Elder Scrolls

Pierwsze i najważniejsze - nie powtórzą się już sytuacje, w których gracz mający za sobą 50 godzin gry zostanie pokonany przez bobra albo innego wilka. Bethesda zmienia bowiem system, na którym opierał się Oblivion, a który zakładał, że poziomy przeciwników rosły równolegle z naszym. Nie oznacza to oczywiście, że już w 15 godzinie gry będziemy w stanie kruszyć mury i zawrócić ziemię. Przeciwnicy będą rosnąć w siłę, ale wedle algorytmów bliższych tym z ostatnich odsłon serii Fallouta.

Druga istotna zmiana to sposób rozwoju naszego bohatera. Pracownicy Bethesdy doszli do wniosku, że pytanie gracza jak zamierza prowadzić swoją postać nim jeszcze zobaczył grę jest zagraniem poniżej pasa. W związku z tym planowane jest całkowite odejście od klasycznych archetypów tj. maga, wojownika, łucznika itd.. System, który zostanie nam zaproponowany zakłada rozwój tylko i wyłącznie przez używanie danych umiejętności. Jeżeli więc będziemy ciskać jedną kulę ognia za drugą, to możemy spodziewać się szybkiego rozwoju w umiejętnościach magicznych. Nic nie stoi na przeszkodzie aby rozwijać swoją postać we wszystkich szkołach, ale oznacza to dużo wolniejsze zdobywanie kolejnych poziomów. Jest to o tyle istotne, że podobnie jak w serii Fallout, każdy poziom da nam możliwość wyboru nowej umiejętności, która dodatkowo wpłynie na kierunek rozwoju naszego bohatera.

Ostatnia nowinka to możliwość dzierżenia dwóch broni w jednym czasie. Oznacza to, że wojownik (w znaczeniu gracza preferującego walkę bronią białą) będzie mógł używać np. miecza i sztyletu lub dwóch sztyletów, a mag laski i tarczy. Daje to również możliwość przypisania różnych, lub takich samych dla zdwojonego efektu, czarów do obu rąk.

Już Morrowind zakładał rozwój atrybutów poprzez ich używanie i skończyło się to tym, że zamiast iść wszędzie się biegło lub skakało. Wszystko celem szybkiego rozwoju umiejętności atletycznych. Miejmy nadzieję, że tym razem system wykluczy takie nadużycia.

[via Kotaku]

Marcin Jank