Cyrk, uśmiechnięta rodzina i Natal tfu, Kinect
Cirque du Solei to jeden z najbardziej znanych cyrków na świecie. Ich przedstawienia to połączenie kabaretu, teatru, akrobatyki, erotyki i aktorstwa. Na pokazie Kinecta właśnie tych rzeczy nie było.
14.06.2010 | aktual.: 15.01.2016 15:47
Show Nie zrozumcie mnie źle, show był wspaniały i robił wrażenie, ale sam cyrk nie za dużo brał w nim udział. W czasie dość długiego oczekiwania na start pokazu umilał publiczności oczekiwanie swoimi występami i angażował ją w różne zabawy. Potem niestety już tylko oglądał szczęśliwą, białą rodzinę kicającą przed Kinectem. A szkoda, bo chyba dało się ich bardziej wykorzystać. Oczami wyobraźni widziałem Xboksowe awatary naśladujące ich ruchy i przekładające to co się dzieje na wirtualną grę/show. Niestety. Poza cyrkowcami zapewniającymi oprawę mieliśmy też ruchomy pokój, który obracał się, tak że często i gęsto grająca rodzina siedziała do góry nogami, ludzie chodzili po suficie, ścianach - było na co popatrzeć. Cyrkowcy swoim tańcem naśladowali także to, co działo się ekranach, walczyli na miecze, skakali i gibali się jak szczęśliwa rodzinka Kinecta. Najbardziej żywiołowo jednak publiczność zareagowała na słonia, który nagle pojawił się w samym środku imprezy. [Na szczęście słoń był plastikowy, R.Z.].
Na początku pokazu usłyszeliśmy o tym, że postęp odrzucał ludzi od technologi, coraz mniej osób umiało jej używać, dopiero teraz ma się to zmienić, kiedy to technika dopasuje się do człowieka. Dość śmiałe słowa, jak na to, co pokazano.
Konkret A co w zasadzie pokazano? Nic czego wcześniej nie widzielibyśmy na Wii i PS2 z Eyetoyem, z wyłączeniem używania kontrolera. Były więc po kolei - gry wymagające zbierania rozmaitych baloników za pomocą wyciągania rąk, gra ze spływem pontonem w dół rzeki, o której wcześniej plotkowano i wyścigi samochodowe połączone z Tonym Hawkiem na 4 kółkach. Mi najbardziej przypadł do gustu z tego zestawu właśnie te tricki samochodowe, z kolei Radkowi podobało się zbieranie rzeczy.
Bardziej interesująco zrobiło się, gdy zobaczyliśmy na ekranach disneyowską wróżkę i myślałem, że zaraz pojawi się cała plejada postaci znanych z filmów tej wytwórni, ale nie. Były Gwiezdne Wojny. Na tytuł, w którym będziemy walczyć na miecze świetle za pomocą Wiilota, czekaliśmy całe lata. Microsoft już go pokazał. Nie to, żeby jakoś strasznie był powalający, ale to chyba jedyna zaprezentowana gra, która będzie przemawiać do grających graczy.
Jeżeli miałbym wybrać jedną grę, dla której kupiłbym Kinecta to byłaby to chyba zaprezentowana Yoga, połączona z jakimś aerobikiem. O ile przy Wii fit i EA Sports Active trzymanie rozmaitych kontrolerów, czy nakładania gumowej opaski jest głupie, to tutaj wyglądało to naturalnie i zdawało się działać. Opóźnienie nie miało aż takiego znaczenia, zaś można dzięki temu nabrać formy.
Zupełnie nie zrobiła na nas wrażenia kopia Wii Sports, czyli wirtualne mistrzostwa MSu. Skok przez płotki, rzut oszczepem, siatkówka plażowa i piłka nożna nie wyglądają jak tytuł, w który chciałbym sam grać. Może ze znajomymi na imprezie, ale zakładam, że tak jak i w przypadku Wii Sports po początkowej fascynacji tytuł poleciałby na półkę, by długo na niej pozostać.
Werdykt Rok temu, kiedy MS po raz pierwszy prezentował Natala nowy interfejs przypominał coś, co widzieliśmy w Raporcie Mniejszości. Teraz pojawienie się białej kropeczki wskazującej nam gdzie jest "wirtualny kursor" upodobniło Kinecta do Wii bez Wiilota i chyba jest to jedno z najlepszych określeń tego sprzętu.
Sony ma EyePeta, Nintendo Nintendogsy, MS też pokazał grę, gdzie opiekowaliśmy się tygryskiem. Powtarzał on nasze gesty, dawał się głaskać, uczyć sztuczek itd. Małym dziewczynkom może się podobać. Starszym graczom - nie. Co ciekawe - tak samo jak w produkcie Sony będzie skanować obrazki, by dane zwierzątko pojawiło się w grze, premiera na jesieni 2010, gra będzie się instalować na dysku twardym, a przynajmniej tak wynika to z instrukcji do pluszaka, którego dostaliśmy.
Pokazano też grę taneczną - prawdopodobnie od Harmonix - gdzie powtarzaliśmy ruchy naszego awatara. Gra zwalniała i uczyła nas, gdy nie nadążaliśmy, ale też szczerze mówiąc nie zrobiła na mnie większego wrażenia. O zaprezentowanym wideoczacie i możliwości wspólnego oglądania zdjąć (przesuwamy je teraz machając łapami) nie będę się rozpisywał, bo i nie ma po co.
Podsumowując - show świetny, gry nie. Kinect to nie produkt dla graczy. To Wii Microsoftu, które ma przyciągnąć do jego platformy miliony nowych użytkowników/klientów. Nie ma jak na razie żadnych rewolucyjnych pomysłów na rozgrywkę, których byśmy wcześniej nie widzieli gdzie indziej. Jest ich twórcze przetworzenie na wersję bez kontrolera. Odbiorca tego sprzętu to tak samo - szczęśliwa rodzina, która wspólnie zbiera się przed telewizorem i kica ku uciesze sąsiadów. Co głupsze swoje zdjęcia może też wysłać znajomym. Na raz mogą bawić się 2 osoby (a przynajmniej nie widzieliśmy gry na większą ilość osób), widać przejście, kiedy następuje zmiana gracza.
Nie podoba też mi się nowa nazwa. Natal brzmiał płynnie, śpiewnie. Kinect kojarzy mi się z Oberlejtnantem wydającym rozkazy swoim podwładnym. Jakoś to brzmi tak szorstko i twardo. Bleh. Co prawda Natal nie zupełnie zginął, bo gra o zabawie z tygryskiem nazywa się Project Natal Animals, zaś Kinect to część Project Natal Series, ale zawsze Ta sama sytuacja była z Nintendo Revolution, które zamieniło się w Wii.
Mam nadzieję, że jutrzejsza konferencja MS pokaże co hardcorowcy będą mieć z Kinect, bo jak na razie nie ma tego za dużo. Rozumiem, że dzisiejsze show nie było skierowane do mnie i liczę, że zobaczymy Fable 3, Milo i parę nowych gier w akcji. Bo inaczej nie widzę jak na razie sensu kupowania tego akcesorium. Jeżeli chce się pograć z dzieckiem w piłkę, to można przecież po prostu wyjść z nim na dwór z piłką.
PPS Podczas show nie podano żadnych szczegółów technicznych, cen, dat premier, tytułów gier - niczego.
Piotr Gnyp
Piotr napisał wszystko co powinniście widzieć. Ja dodam tylko, że Natal wcale nie umarł. Show nazywało się Natal Experience, gry, które widzieliśmy są częścią projektu Natal, podobnie jak zwierzątka, którymi będą opiekować się gracze. Co to może oznaczać? Że Kinect to jedynie pierwsze urządzenie z całej gamy produktów wykorzystujących system wykrywania ruchu ciała gracza - o nazwie Natal właśnie. Czy rzeczywiście takie kolejne urządzenia powstaną i czym będą się różnić Kinecta zapewne dowiemy się dopiero wtedy, gdy klienci wydadzą wyrok za pomocą swoich portfeli. Moim zdaniem Kinect sprzeda się świetnie - ale paradoksalnie nie kupią go wcale gracze. Witajcie w nowych czasach.
Radek Zaleski