Cyfrowa dystrybucja czy pudełka? [Klub Dyskusyjny]
Kiedy wybieramy cyfrę, a kiedy sięgamy po pudełka? Co wolimy, jak podchodzimy do zbieractwa gier? To jest temat właśnie o tym.
Druga sprawa to strata konta. Mamy dwuetapową weryfikację i te wszystkie zabezpieczenia, ale ryzyko wiąż istnieje. Nie jestem kolekcjonerem, ale jednak ostatnio powoli wracam do pudełek. Szczególnie w przypadku gier, których nie jestem pewny - wtedy zawsze jest furtka sprzedania płyty na Allegro. Mam nadzieję, że na konsolach nigdy się o nie zmieni.
W cyfrze kupuję jednak często (za często, nie włączyłem jeszcze żadnej gry ze świątecznej wyprzedaży Steama), ale nie przywiązuje się do tych zakupów. Nie wydaję na grę więcej niż równowartości dwóch biletów do kina, często podobnie licząc spędzony w niej czas. Jak pogram 2-3 godziny, to nie uważam tej inwestycji za nietrafioną. I często tak w sumie robię, poszerzając sobie growe horyzonty i próbując nowych rzeczy.
Marzy mi się jakaś rozsądna usługa abonamentowa, z dostępem do masy gier. Myślę, że streaming na różnych urządzeniach w połączeniu z subskrypcją byłby mnie w stanie przestawić w 100% na cyfrę. Nvidia jest najbliżej tej wizji, ale jednak wciąż daleko. I wciąż się to po prostu nie opłaca z punktu widzenia core'owego odbiorcy.
Gram w zasadzie tylko na konsolach, gdzie cyfra wciąż raczkuje, ograniczona do żenujących cen w sklepikach Sony i Microsoftu. Dopóki będę miał inne opcje, nie wyobrażam sobie kupienia tam czegoś większego w dniu premiery. Za to, gdy trafi się porządna wyprzedaż, kasę na cyfrówki wydaję bez opamiętania. Ale te na konsolach są rzadkie. Nie ma tu setek cyfrowych bazarów, które rywalizują między sobą na ceny. Były już jakieś próbki konsolowych Humble Bundli, ale to tylko te jaskółki co wiosny nie czynią.
Więc ogólnie nie mam nic przeciwko cyfrze. Ale na co dzień kupuję pudełka. W poprzedniej generacji udawało mi się kupować premiery za mniej niż 200 złotych. W tej to rzadkość. Ale nie jestem kolekcjonerem, więc kupuję za te 220-240, przechodzę i sprzedaję na Allegro, by mieć kasę na kolejne zakupy.
W cyfrze natomiast wspaniała jest szybkość. Trzy kliknięcia potrafią dzielić mnie od posiadania jakiejś gry, na którą mam silną ochotę. Żadnego latania do sklepu, żadnego modlenia się o to, żeby gra była na półce... Miałem tak ostatnio z The Last Guardian, które kupowałem na ostatnią chwilę na prezent. Wchodząc do Saturna, miałem ciągle w głowie, że w domu kupiłbym to bez przeszkód w trzy minuty. Tak zrobiłem na przykład w przypadku Tyranny dla współlokatora, dwadzieścia minut przed jego imprezą urodzinową. No, ale pożyczyć już nikomu nie pożyczy, a i na półce się ładnie nie pokurzy.
Gdyby to ode mnie zależało, w cyfrze pozostać by mogły wyłącznie indyki. Bo nawet jak ogram grę AAA do recenzji za pomocą kodu, poczekam na jakąś odpowiednią okazję i dołożę ten tytuł - fizycznie - do kolekcji. A niezależne produkcje pasują mi jakoś w wersji elektronicznej. Może dlatego, że taki był ich początek, tak je poznawałem i w takiej formie zrozumiałem, jak wiele dodadzą do naszej pasji? Momentem przełomowym był u mnie bodajże Braid. I przez tyle lat nadal leży na dysku - tym od zakurzonego PS3.
Przeczytaj więcej o cyfrowej dystrybucji:
- Rozważania NaGórze: Cyfrowe kontra fizyczne
- 2016 był najlepszym rokiem dla cyfrowej dystrybucji w historii branży gier wideo
- Kolejne gry indie pojawiają się na PS4 w pudełkach. Kolekcjonerzy nie muszą bać się cyfry?
- Gdyby była taka możliwość, to odsprzedalibyście swoje cyfrowe gry?
- Zrobiłeś grę? Trzeba jeszcze ją wydać. Jak działa cyfrowa dystrybucja?
Redakcja