Cyberpunk 2077 może być "tylko" dobry. Ja jestem na to gotowy, a Ty?
Powiedzieć, że "Cyberpunk 2077" jest najbardziej oczekiwaną grą roku to, jak nie powiedzieć nic. Gra CD Projektu jest traktowana przez wielu graczy świecie niczym cyfrowy zbawiciel. Już od lat zbiera nagrody, a data jej premiery, 19 listopada 2020, ma być dniem, w którym gamingowy świat wstrzyma oddech i odda hołd największej produkcji w historii branży. Ale przecież wcale nie musi tak być.
15.09.2020 16:45
Zdejmuję na chwilę okulary fanboya - którym jestem, bo zamówiłem "Cyberpunka 2077" w chwili, gdy tylko pojawił się w preorderze. Mam wiele powodów, żeby sądzić, iż polska gra będzie bardzo dobra, ale... nie będzie przełomowa.
Chociaż CD Projekt Red nie mówi o tym, jak wysoką sprzedaż gry przewiduje, to analitycy giełdowi prześcigają się w coraz to śmielszych prognozach. Ipopema Research przewiduje sprzedaż 35 mln kopii do końca 2021 roku. Byłby to sukces porównywalny tylko z "GTA V", które w ciągu pierwszych 12 miesięcy od premiery sprzedało się w 34 milionach egzemplarzy.
Z analizami dyskutować nie będę, ale jest jedna istotna kwestia, której specjaliści mogą nie brać pod uwagę. CD Projekt RED to nie Rockstar, a "Cyberpunk 2077" to nie kolejna odsłona niezwykle popularnej i lubianej serii (jak było w przypadku "GTA V"). Twórcy serii "GTA" przez lata opanowali sztukę robienia gier do perfekcji, czego przykładem są ich ostatnie majstersztyki, czyli wspomniane "GTA V" oraz "Red Dead Redemption 2".
CD Projekt nie ma tak bogatego portfolio. Mówiąc szczerze, w dorobku polskiego studia jest tylko jeden tytuł, o którego oddziaływaniu można powiedzieć jako o globalnym - czyli "Wiedźmin 3: Dziki Gon". Poprzednie dwie części, chociaż przyjęte ciepło przez graczy i krytyków, nie są tytułami tego kalibru, co wcześniejsze części serii "GTA", czy pierwsza część "Red Dead Redemption".
Stare błędy
Cała nadzieja związana z "Cyberpunkiem 2077" oparta jest tylko i wyłącznie na doświadczeniu z "Wiedźminem 3". Chociaż tytuł ten okazał się sukcesem pod każdym względem, to przecież nie jest to gra idealna. Nie powiedziałbym też, że jest przełomowa. Chociaż nabiłem w niej blisko 400 godzin to mam do niej sporo zastrzeżeń.
Po pierwsze - narracja prowadzona jest w mało interesujący sposób, cutscenki są przegadane, a dialogi bywają nieciekawe i przeciągające się (wielokrotnie łapałem się na tym, że przeskakuję je bez czytania). Porównując to np. z dynamiczną i nieprzewidywalną narracją "GTA V", ciężko mi stawiać CDPR na tym samym poziomie, co Rockstar.
Po drugie - walka w "Wiedźminie 3" jest nie tylko wtórna, ale momentami nudna. Książkowy wiedźmin oraz jego popisowe oszczędne, ale zabójcze ciosy mieczem zginęły gdzieś w trakcie produkcji gry. Zamiast tego gracze dostali walkę w stylu: trzy uderzenia, unik i od nowa.
Po trzecie - ekonomia gry jest niezbalansowana. Grałem na najtrudniejszym poziomie i mój Geralt szybko stał się bogaczem, który mógł sobie pozwolić na wszystko, czego zapragnął. A to było nie tylko sprzeczne z książkową wizją, jaką wymyślił Sapkowski, ale odbierało satysfakcję z zarabiania pieniędzy za zlecenia i kupowania nowego ekwipunku.
Czy "Cyberpunk 2077" uniknie tych błędów? A do tego dochodzą przecież już znane problemy. Im bliżej premiery, tym więcej fragmentów gry z niej znika. Wiemy, że wycięto personalizację pojazdów, bieganie po ścianach (wallrunning) czy jazdę metrem. Zapewne elementów, które poszły pod nóż, będzie więcej.
Cały czas nie wiadomo, czy pomimo dwukrotnej zmiany terminu premiery deweloperzy wyrobią się z jej ukończeniem na 100 proc. Chociaż data 19 listopada 2020 jest raczej pewna, to nie byłoby niczym niezwykłym, gdyby intensywne prace nad poprawą gry nadal trwały. Po pierwszych wrażeniach z grania w czerwcu 2020 Paweł Hekman pisał, że gra - choć świetna - wymaga jeszcze sporo pracy. I nie była to opinia odosobniona.
Stoicki spokój
Czy spodziewać się zatem klapy? Oczywiście, że nie. CD Projekt RED stawia sobie wysokie standardy i na pewno będzie chciał je osiągnąć. Osobiście spodziewam się rozbudowanego, szczegółowego świata, zawiłej i bogatej fabuły oraz ciekawych postaci. Do tego można z dużą pewnością dorzucić świetną oprawę muzyczną i bardzo wysoki poziom graficzny, ale nie założyłbym się, że będzie to najlepiej wyglądająca gra w historii.
Moje największe obawy budzi natomiast system walki oraz sposób narracji (dłuuuugie dialogi i przegadane cutscenki). Jestem jednak na to gotów, a swoje nadzieje staram się utrzymać na umiarkowanym poziomie, aby się nie rozczarować. Tak jak w życiu.