Crysis 2 - recenzja
Po pięknym, choć niezbyt wciągającym, Crysisie niemieckie studio Crytek chciało się zrehabilitować, serwując ciekawą i wciąż wyglądającą niesamowicie produkcję. Crysis 2 to również próba sił na rynku konsolowym - wygląda na to, że gra spełniła pokładane w niej nadzieje i nie zawiedzie fanów strzelanek.
29.03.2011 | aktual.: 30.12.2015 14:05
Historia, która nie porywa Za fabułę w Crysis 2 odpowiedzialny jest Richard Morgan, brytyjski pisarz SF, który miał zatrzeć niemiłe wspomnienie fatalnej opowieści z "jedynki". Na pewno znajdą się fani historii opowiedzianej w nowej produkcji Cryteku, jednak mnie ona ani nie urzekła, ani nie kupiła. Protagonistą jest żołnierz, niejaki Alcatraz (choć to kombinezon stanie się dla niego więzieniem, a nie odwrotnie), któremu tuż po wypadku łodzi znany z pierwszej części gry Prorok oddaje swój uniform. Tak oto stajemy się nowym powiernikiem niesamowitej mocy i przez prawie całą grę jesteśmy myleni z czarnoskórym, nieżywym już bohaterem jedynki. Stawimy czoła atakującym ziemię kosmitom oraz żołnierzom CELL, będącego zbrojnym ramieniem korporacji CryNet. Bohater, a w zasadzie noszony przez niego kombinezon, jest jedyną nadzieją ludzkości, nie pozostaje nam nic innego jak stawić czoła zagrożeniu i uratować świat. Na tym w zasadzie mógłbym skończyć, bo ciąg wydarzeń niewiele wyjaśnia i rozczarowany opowieścią przestałem zwracać na nią uwagę. Niby zobaczymy tu patos, nadzieję, przyjaźń, jednak twórcom nie udało się pokazać historii we wciągający sposób, przez co ziewałem co kilka godzin. Opowieść jest jak na dzisiejsze standardy długa, w trybie kampanii, na normalnym poziomie trudności, spędziłem ponad 10 godzin - gdybym bardziej przykładał się do zabijania przeciwników, to myślę, że osiągnięcie 13 godzin nie byłoby problemem.
Maszyna śmierci Bohaterem gry nie jest jednak Alcatraz, ale noszony przez niego kombinezon, stanowiący futurystyczne narzędzie zniszczenia, które nie boi się pocisków, wybuchów i nawet mocarne mechy muszą uznać jego wyższość. Crysis 2 to strzelanka, w której poza bronią palną będziemy używać uniformu, głównie niewidzialności i wzmocnionego pancerza. Ta pierwsza pozwala zajść wrogów od tyłu i poderżnąć im gardła, druga natomiast gwarantuje chwilową odporność tak na pociski, jak i wszelkiej maści wybuchy. Skaczemy na wysokość kilku pięter, łapiemy się krawędzi, przeskakujemy z dachu na dach, robimy efektowne wślizgi. Walczyć można na wiele sposobów - warto czasem zrezygnować z bezmyślnej szarży i zaplanować atak, używając do tego specjalnego wizjera, który pomaga oznaczyć cele czy skrzynki z amunicją. Takie strategiczne podejście do tematu wprowadza powiew świeżości do rozgrywki, a jeśli połączycie to z dużymi lokacjami, sposobów na wybicie napotkanych kosmitów czy żołnierzy znajdzie się naprawdę wiele. Fani broni palnej będą zadowoleni, ponieważ Crysis 2 oferuje naprawdę bogaty arsenał. Złapiemy w dłonie pistolety, karabiny, strzelby i snajperki. Pojeździmy też pojazdami oraz postrzelamy z ciężkiego działa - czy to stojąc na pace ciężarówki, czy wyrywając je i trzymając w dłoniach.
Wojtek Kubarek: Pomimo kilku niedociągnięć, Crysis 2 może zaliczyć udany debiut na konsolach. Grafika i dbałość o szczegóły potrafią nieraz zadziwić. Sama fabuła wypada na tyle dobrze, że nie miałem ani przez moment uczucia, jakby był to jedynie dodatek do zabaw nanokombinezonem. Na duży plus zaliczyć trzeba także tryb multiplayer, z którym na pewno spędzę wiele godzin.
Niezbyt inteligentna sztuczna inteligencja Kulawa SI to największa bolączka Crysis 2. Jeśli jesteście uczuleni na bezmyślnych przeciwników, których potrafi powstrzymać najprostsza przeszkoda, to będziecie kląć pod nosem prawie tak często, jak polscy lektorzy w grze. Dawno nie widziałem tak żałosnych wpadek, jak chociażby żołnierza, który na widok zagrożenia biegnie w miejscu, bo akurat zaciął się na ścianie i daje sobie wpakować kulkę w łeb. Kosmici nie są lepsi - czasem stoją bezmyślne, patrząc na nas, a jakaś wewnętrzna blokada nie pozwala im oddać strzału. Może to strach przed gościem w kombinezonie, a może po prostu kod odpowiedzialny za atak (lub chociaż obronę) zapętlił się, blokując ruchy przeciwnika? Po tym, co czasami widziałem, uważam, że Crytek powinien był oskryptować akcje i nie pozostawiać wrogom zbyt dużego pola manewru.
Są oczywiście momenty, w których podli kosmici skaczą po dachach, chowają się za murkami skutecznie unikając naszych kul, ale zbyt często spotykałem na swojej drodze skończonych idiotów i nie jestem w stanie wymazać z pamięci ich głupich zachowań. Ta nieprzyjemna przypadłość niestety sprawia, że w kwestii satysfakcji płynącej z obcowania z przeciwnikami, Crysis 2 zostaje daleko w tyle zarówno za inteligentnymi wrogami z serii Halo, jak również oskryptowanymi typami z Call of Duty.
Piękno niejedno ma imię Crysis 2 wygląda fantastycznie. Śmiem twierdzić, że to najładniejsza konsolowa strzelanka, w jaką miałem przyjemność grać. Moc obrazu widać w inny sposób, niż przedstawia to Killzone 3. W Crysisie wszystko jest pięknie oświetlone, jasne, kolorowe. Crytek nie nałożył żadnych filtrów, rozmyć czy innego rodzaju upiększaczy. Mamy za to ogromne, otwarte przestrzenie i wieżowce Manhattanu, które najzwyczajniej w świecie oczarowują. Jest w Crysis 2 kilka momentów, które zapierają dech w piersiach, jak chociażby widok walących się w tle budynków. Zachwycić potrafi również najzwyklejszy fragment rozgrywający się na ulicy. Choć otoczenie nie zmienia się zbyt często, to ani przez chwilę nie byłem znudzony miejscówkami i tylko ślepy nie doceni obrazu Nowego Jorku po kataklizmie. Fantastycznie prezentuje się również oprawa muzyczna gry. O ile niezłe efekty dźwiękowe są dziś standardem, o tyle muzyka, za którą po części odpowiedzialny jest sam Hans Zimmer, wywołuje ciarki na plecach. Motyw przewodni kołacze mi się po głowie od kilku dni - chcecie posłuchać kompletu utworów? Znajdziecie je w menu, to naprawdę świetny pomysł.
Crysis 2- xbox 360 gameplay
Odbiło się czkawką Piękna oprawa niestety napotkała na wysoki i twardy mur, jakim okazała się moc konsol obecnej generacji. Chwila - czy ja właśnie usprawiedliwiam Crytek? Skoro Guerilla Games potrafiła osiągnąć w Killzone'ie 3 świetną płynność, to czemu ta sztuka nie udała się programistom odpowiedzialnym za drugiego Crysisa? Otóż widać, że gra tworzona była głównie z myślą o platformie PC, przez co zabrakło czasu na należytą optymalizację konsolowego kodu. Oczywiście tytuł wygląda obłędnie, ale potrafi zakrztusić się tak mocno, że osoby uczulone na spadki animacji będą miały ochotę rzucić padem w kąt. Otwarta przestrzeń, duża liczba przeciwników i efektowne wybuchy to dla xboksowego Crysisa 2 zdecydowanie za dużo. Musicie na ten fakt przymknąć oko i grać dalej, trzymając kciuki, aby przycinki zdarzały się jak najrzadziej. Chcę zobaczyć tę grę na supermocnym komputerze, gdzie w pełni rozwinie skrzydła zarówno jej uroda, jak i płynność animacji. Konsolowa wersja silnika Crytek jest świetnym kodem, ale wymaga dopracowania i oby kolejne tytuły na nim oparte nie powtórzyły błędów Crysisa 2.
Teraz Polska Gra została w pełni zlokalizowana, a do podkładania głosów zaproszono kilka znanych osób. W Crysis 2 usłyszymy między innymi Piotra Machalicę, Krzysztofa Stelmaszyka, Michała Milowicza i Bartosza "Fisza" Waglewskiego. Nie będzie Wam dane obcować z najlepszym polskim dubbingiem w historii gier, ale ani przez chwilę nie żałowałem, że słucham dialogów w rodzimym języku. Zdarzają się jednak i wpadki - zdecydowanie najgorzej prezentuje się głos córki majora dowodzącego akcją na wyspie z pierwszej części gry. Tara Strickland to "drewno" pierwszej kategorii. Poza tym jest nieźle - w grze usłyszymy ogrom przekleństw (jest trochę znanej i lubianej cholery, choć dominuje jednak słowo, którym określane są często w Polsce panie lekkich obyczajów). Osobom wrażliwym na bluzgi mogą momentami więdnąć uszy, ale to bitwa o przetrwanie, a nie spacer po nowojorskim parku. Nikt nie będzie tu wąchał kwiatków i opisywał napotkanych sytuacji poetyckim językiem z wysublimowanym słownictwem.
Sieciowe zaskoczenie Po przetestowaniu sieciowej bety Crysis 2 mieliśmy pewne wątpliwości i obawy, choć ostatecznie cała redakcja zgodnie stwierdziła, że gra się przyjemnie i jest na co czekać. Nie pomyliliśmy się, pierwsze kilkanaście meczów tuż po premierze zachęciło nas do dalszej zabawy. Gra się do tego stopnia przyjemnie, że od kilku dni regularnie siadam do konsoli i szukam szybkich potyczek z nieznajomymi. Crysis 2 powiela klasyczne patenty z serii Call of Duty, polewając je oryginalnym sosem nanokombinezonu i supermocy. Mamy więc ciągłe awansowanie, rozbudowywanie broni i stosowanie znanych z Modern Warfare perków. Pistolety, karabiny lekkie i ciężkie, strzelby oraz snajperki. Na wszystkim da się zamontować kilka rodzajów celowników - klasyczny, kolimator i przybliżającą lunetę. Mamy powiększone magazynki i przystawki umożliwiające alternatywny strzał - na przykład granatnik lub hologram (podobny do tego z Halo: Reach, mylący przeciwnika nieprawdziwym obrazem gracza). Do tego granaty i moduły rozbudowujące i ulepszające możliwości nanokombinezonu.
Maciek Kowalik: Nos mnie nie zawiódł. Po beta-testach byłem zaintrygowany trybem sieciowym i faktycznie - okazał się być na tyle inny, że na pewno spędzę przy nim mnóstwo czasu. Klon Call of Duty? Jasne, ale z dodaną toną zabawy pod postacią wielofunkcyjnego kombinezonu. Zabawa z przeciwnikami w kotka i myszkę nigdy nie była tak dosłowna i jednocześnie rajcowna. O dziwo, mecze wcale nie są tak chaotyczne, jak można by się spodziewać. Brawo Crytek.
Jak to w większości FPS-ów bywa, pierwsze poziomy doświadczenia wpadają niemal błyskawicznie, kolejne wymagają zdobycia coraz większej liczby punktów. Wpisujemy kilkuliterowy klanowy tag, zbieramy nieśmiertelniki, które widnieją potem przy naszym gamertagu w lobby. Osoby zaznajomione z Modern Warfare poczują się jak w domu - choć ja na przykład miałem początkowo problemy ze zrozumieniem sposobu montowania ulepszeń na strzeleckim arsenale. Mapy są zróżnicowane, nie ma tu praktycznie dwóch takich samych miejscówek - trafimy więc zarówno na małe lokacje, jak i duże, otwarte tereny, w których znajdzie się sporo miejsc do klasycznej kamperki. Chcieliście być kiedyś niewidzialnym zabójcą ze snajperką? Crysis 2 Wam to umożliwi - pod bumperami znajdziecie moce nanokombinezonu. Prawy to niewidzialność, lewy - dodatkowy pancerz. Po kilku meczach będziecie je wykorzystywać naturalnie, trzeba tylko pilnować paska energii, bo zabiera ją również szybkie bieganie. Postacie skaczą wysoko, łapią się krawędzi, uderzają z powietrza. Rozgrywka jest dynamiczna i promuje zasadę szybkich respawnów (zabójstwo, śmierć, resp, zabójstwo, śmierć, resp). Nie ma znanego z kampanii wykorzystania pojazdów, bronie zostały dobrze zbalansowane, choć czasami strzelby potrafią zabijać ze zbyt dużej odległości. Kiepsko wypadły granaty, są nieprzydatne i korzystanie z nich to zwykła strata czasu. Nie spotkałem problemów w lobby, gra nie zrywa połączeń i nie wyrzuca z meczów. Niezwykle przydatna jest opcja grupowego wyciszenia drużyny, szczególnie jeśli gracie z obcymi osobami. Czeka na Was sześć trybów rozgrywki (klasyczny DM, drużynowy DM, coś na kształt king of the hill oraz wariacje CTF), choć tylko trzy odblokowane są od początku. Dziewicze mecze rozegracie z podobnymi do siebie amatorami, bo gra wyszuka dla Was przeciwników na takich samych poziomach.
Werdykt Crysis 2 nie jest przełomem, nie zdetronizuje serii Call of Duty, nie zabierze fanów Battlefieldowi i Halo. To jednak solidna pozycja, potrafiąca przykuć na długie godziny zarówno do kampanii, jak i trybów sieciowych. Kulejąca SI irytuje, jednak fenomenalna oprawa pozwala wybaczyć wiele wpadek. To jedna z najładniejszych gier, jakie dotychczas pojawiły się na rynku, choć Crytek musi jeszcze solidnie popracować nad płynnością animacji. Kampania jest zadziwiająco długa, niestety fabuła raczej nudzi, niż zachwyca. Nie czuję się jednak rozczarowany, bo płyta kręci się w napędzie mojej konsoli od dobrych kilku dni i w odstawkę poszły wszystkie inne FPS-y. Konsolowy debiut serii jest udany, choć Crysis 2 skrzydła rozwinie dopiero na mocarnym PC. Jeśli lubicie tego typu tytuły, to do zakupu nie muszę Was zachęcać. Piękna i solidna gra, warta wydania pieniędzy.
Paweł Winiarski