Crisis Core - Final Fantasy VII - recenzja
O pierwszych wrażeniach związanych z grą pisałem już tutaj. Teraz jednak nadszedł czas aby napisać coś więcej.
02.09.2008 | aktual.: 30.12.2015 14:13
Akcja Crisis Core rozgrywa się przed wydarzeniami z Final Fantasy VII. Jako, że jestem jedną z nielicznych osób, które w najsłynniejsze Final Fantasy nigdy w życiu nie grały, nie będę Wam przedstawiał co się wyjaśniło, czy też jakie postacie możemy oglądać z perspektywy wcześniejszej, ponieważ po prostu tego nie wiem. Pomimo tego cała historia wydała mi się spójna i jest ona opowiedziana bardzo sensownie, tak więc jeśli podobnie jak i ja dopiero zaczynacie przygodę z serią FF nie macie się czego obawiać. Zostawiając jednak za sobą ten haniebny występek polegający na nieznajomości Final Fantasy VII, skupię się na wrażeniach wynikających z obcowania z jej prequelem.
Celowo nie będę opisywał fabuły, ponieważ uważam, że każdy powinien w tę grę zagrać, a szczątkowe przedstawianie wydarzeń, czy też nakreślanie „o co chodzi” może tylko zepsuć efekt końcowy. Zaznaczyć mogę, że cała historia jest przejmującą oraz przedstawiona w typowym „fajnalowym” stylu, to jest z naprawdę wielkim rozmachem.
Standardowo wypada na wstępie wspomnieć o oprawie, bo jest to jeden z tych elementów na który początkowo każdy zwraca największą uwagę. Grafika wyciąga z PSP praktycznie maksymalne możliwości. O ile rozgrywka, eksploracja oraz walka są po prostu ładne, o tyle animowane wstawki to mistrzostwo świata. Doskonałe animacje, które jakością nie odbiegają od tego, co możemy oglądać na stacjonarnych konsolach, na każdym zrobią spore wrażenie. A jest ich wiele i dotyczą zarówno spraw fabularnych (intro, przerywniki, outro) jak i zwykłej rozgrywki (specjalne ataki w wykonaniu summonów).
To co jednak powala na kolana to fenomenalna muzyka. Przygrywające kawałki są wspaniałe i na wiele dni zapadają nam w pamięci. Oczywiście z racji wielkości głośników PSP najlepiej jest grać w wysokiej jakości słuchawkach. Głosy postaci podkładane przez aktorów są dopasowane idealnie. Również dźwięki pola walki są takie jak być powinny. Niestety z uwagi na ograniczoną pojemność dysku UMD tylko wąska część dialogów jest mówiona - znacznie częściej będziemy musieli czytać napisy.
Głównym bohaterem przygody jest Zack, członek korporacji Shinra, należący do klasy Soldier - z biegiem czasu (a w zasadzie to prawie od samego początku gry) do wąskiej elity Soldier 1st Class. Jak łatwo zgadnąć głównym zadaniem Soldier jest walka (w późniejszej części gry sam Zack mówi o sobie, że zawsze interesowała go walka, nieważne z kim i nieważne dlaczego), która stanowi większą część rozgrywki. Walka odbywa się w czasie rzeczywistym i została dopracowana w sposób mistrzowski. Poza standardowymi atakami fizyczno/magicznymi możemy także w międzyczasie używać zdolności wspomagających (osłony od obrażeń fizycznych/magii) czy też leczyć się lub stosować określone przedmioty. Co ważne w Crisis Core walczymy zawsze sami, a więc trzeba uważać ponieważ, gdy nasze punkty życia spadną do zera to nie mamy pod ręka towarzysza, który ocali nas przy pomocy Phoenix Down. Wspomniany PD to chyba jeden z najrzadszych przedmiotów spotykanych w grze. Przez cała rozgrywkę udało mi się znaleźć jedynie trzy sztuki (aktywuje się go przed walką, co objawia się złotym piórkiem widniejącym nad Zackiem). Podczas walki korzystamy z podręcznego paska umiejętności, który możemy swobodnie konfigurować w dowolnym (poza walką) momencie. Do wyboru jest bardzo wiele opcji, natomiast limit jest niewielki (i musimy tu uwzględnić ataki specjalne, magiczne, czary wspomagające oraz np. bonusy zwiększające maksymalny poziom punktów życia), co zmusza nas do odpowiedniego przygotowania się przed konkretnym starciem (np. podczas walki z ognistym summonem, materia ognia zupełnie nam się nie przyda dlatego też można ją spokojnie usunąć z ekwipunku i koniecznie umieścić w nim materię lodową).
Sama gra jest bardzo rozbudowana (jak to Final Fantasy). Poza niezliczonymi rodzajami ekwipunku i przedmiotów, dysponujemy także ogromna ilością różnego rodzaju materii (w skrócie - są to czary lub specjalne ataki zarówno magiczne jak i fizyczne), którą w dodatku możemy ze sobą na wiele sposobów łączyć, uzyskując nowe kombinacje. Większość z przedmiotów trzeba znaleźć podczas eksploracji poziomów, a tylko niektóre podstawowe możemy zakupić w kilku dostępnych sklepach (z poziomu menu, w każdym momencie poza walką). Nadaje to grze charakteru losowego i niespotykanego ponieważ równie dobrze możemy nigdy nie spotkać potężnego przedmiotu, który ktoś inny znajdzie na samym początku. Mnie się to podoba, gdyż w sposób oczywisty dywersyfikuje rozgrywkę.
Ponieważ jest to jRPG nasza postać z biegiem czasu uzyskuje nowe poziomy doświadczenia (odbywa się to trochę losowo), zwiększając przy tym ilość punktów życia/magii/akcji, a także ulepsza swoje zdolności (poszczególne umiejętności także mają kilka poziomów doświadczenia). Sam leveling postaci jest nierozłącznie związany z odpalaniem się specjalnych ataków. Wygląda to tak, że na maszynie wyglądającej jak „jednoręki bandyta” (takie coś stojące np. w kasynie) przewijają się w środkowym polu obrazy wszystkich kluczowych postaci i musimy w odpowiednim miejscu trafić tak aby wszystkie trzy pola były takie same (bardzo często trafia się samo, więc nie musimy nic naciskać). Jeżeli nam się uda to „odpala” się jakaś specjalna zdolność (okraszona odpowiednią animacją), a co jakiś czas awansujemy na kolejny poziom doświadczenia lub ulepszy się nam określona zdolność. Brzmi to może dosyć skomplikowanie ale w praktyce jest po prostu banalne i po kilku chwilach z grą każdy zrozumie o co chodzi.
Poza głównym wątkiem fabularnym istnieje także szereg misji dodatkowych, których wykonanie jest opcjonalne (aczkolwiek polecam zrobić chociaż część z nich z uwagi na potężne przedmioty, jakie możemy w nich zdobyć). Są one przeważnie dosyć krótkie i polegają głownie na ubiciu określonych przeciwników. Ich poziom jest zróżnicowany (od very easy do very hard) i aby skutecznie ukończyć niektóre z nich musimy się niejednokrotnie znacznie wzmocnić. Niektóre misje odkrywają się same podczas wątku fabularnego, aby uzyskać dostęp do innych trzeba wykonać określone sub-questy lub też porozmawiać z pewnymi postaciami. Gracz ma w tym względzie pełną dowolność.
Warto zaznaczyć, że jak na realia konsoli przenośnej jest to tytuł niesamowicie długi. Mi ukończenie Crisis Core zajęło ok. 16h, a wykonałem jedynie około 20% z dodatkowych misji specjalnych. Ponadto niektórych z nich w ogóle nie udało mi się odkryć. Jeśli ktoś chciałby grę skończyć na 100% to jestem pewny, że zajmie mu to przynajmniej dwa razy tyle czasu.
Poziom trudności został idealnie wyważony. Podczas całej przygody zginałem może 3-4 razy. Jednakże, nie uważam aby gra była przez to zbyt łatwa. Jest ona po prostu przyjazna graczowi i umożliwia spokojną rozgrywkę, bez zbędnych stresów i niepotrzebnych frustracji.
Najlepsze jest jednak w tej grze to, że potrafi wzbudzić emocje i uczucia nawet w tak starym graczu jak ja. Motyw fabularny w wielu momentach wywołuje, w sposób niesamowicie skuteczny, zmienne uczucia: smutek, żal, radość, to wszystko tu jest i wszystko to będziemy odczuwać, jeśli tylko choć trochę wczujemy się w fabułę. Warto wspomnieć chociażby o zakończeniu (którego oczywiście nie mam zamiaru spoilować), które w mojej pamięci zostało na kilka dni i kiedy zupełnie nieświadomie zastanawiałem się „czy to się musiało tak skończyć”. Osobiście nie pamiętam już kiedy jakaś gra wywołała we mnie taki feeling, ale według mnie świadczy to jedynie o potędze Crisis Core.
Reasumując, powiem krótko. Dla mnie Final Fantasy VII Crisis Core to najlepsza gra, jaka ukazała się w historii istnienia przenośnej konsoli Sony. Znajdziemy tutaj nie tylko wspaniałą oprawę audio-wizualną, doskonałą i wciągająca fabułę ale także to coś co sprawia, że całym sobą przeżywamy to co dzieje się na ekranie. Cała historia choć prosta i oczywista zapada w pamięć oraz wywołuje w graczu różnorodne uczucia i przez to wpisuje się do katalogu gier niezwykłych i magicznych.
Jakub Tepper: Rzeczywiście, Crisis Core jest w zdecydowanej czołówce tytułów na PSP. Czy jest bez wad? Absolutnie nie. Wspomniany w recenzji system przypominający jednorękiego bandytę jest w istocie zupełnie losowy, co stawia gracza nieco na drugim planie i chociaż nie męczy w trakcie rozgrywki, to pozostawia niedosyt. Jako osoba, która spędziła z Final Fantasy VII dość sporo czasu zauważyłem pewnie wiele smaczków, które umknęły Przemkowi. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj genialna muzyka, oczywiście odświeżona ale budząca oczywiste skojarzenia z oryginałem na PSone sprzed lat. Dlaczego według mnie jest to gra zasługująca na najwyższe noty? Ze względu na unikalne wykorzystanie potencjału, który tkwi w PSP jako konsoli przenośnej. Możliwość niemal niezależnego przechodzenia wątku fabularnego oraz misji to element, który już dawno w kieszonkowych RPGach powinien był się pojawić. Dzięki niemu (przez niego?) w trakcie delegacji połowę spotkań spędziłem z konsolką pod stołem przechodząc kilku(-nasto) minutowe misje, wieczorem pod pierzyną delektując się fabularnymi zawiłościami. Ocena maksymalna należy się tytułom nie po prostu "dopiętym na ostatni guzik”, ale raczej rewolucyjnym, przynajmniej na skalę gatunku. Wyżej wspomniany dualizm stanowi według mnie rewolucję i chciałbym, aby kolejni deweloperzy z inwencją dalej wykorzystywali ten pomysł.
Crisis Core: Final Fantasy VII (PSP)
- Gatunek: akcja
- Kategoria wiekowa: od 16 lat