Coś takiego, ESL organizuje Mistrzostwa Europy Narodów w League of Legends
Tym razem nie chodzi o starcia klubowe. Z selekcjonerami i tak dalej. W świecie e-sportu to ciągle coś nowego.
13.05.2013 | aktual.: 05.01.2016 16:14
Jestem zdziwiony - zapowiedź tej imprezy ma już kilka tygodni, stoi za nią ESL, a do tej pory została zupełnie pominięta. Nikt o tym nie pisze - aż dziwnie to wygląda.
Spieszę więc donieść, że ESL postanowił zorganizować Mistrzostwa Europy Narodów w League of Legends. Co w tym takiego wyjątkowego? Wyobraźcie sobie, że obecnie toczące się rozgrywki to, odnosząc to do innych sportów, rzeczy klubowe. LCS, najważniejsza liga LOL-a to taka Liga Mistrzów albo NBA.
Mistrzostwa Europy Narodów to co innego. Drużyny muszą być złożone z obywateli danych państw. Każde państwo europejskie może wystawić tylko jedną drużynę. A doborem zawodników mają zająć się zatwierdzeni przez narodowe oddziały ESL-u selekcjonerzy (czy Franek Smuda obecnie gdzieś pracuje, bo jest sprawa?). Zupełnie jak w Mistrzostwach Świata/Europy w piłce nożnej, koszykówce czy siatkówce.
W świecie e-sportu to, wbrew pozorom, coś nietypowego. Tu zwykle wszystko obija się o kluby, a rozgrywki narodowe praktycznie już dziś nie istnieją albo mają niewielkie znaczenie.
Na razie nie zapowiedziano jeszcze żadnej drużyny narodowej, wiadomo jednak, że rozgrywki podzielone będą na kilka faz (w tym grupową), a wielki finał ma odbyć się 23 i 24 listopada na Litwie.
Co ciekawe w jednej drużynie narodowej może znaleźć się maksymalnie dwóch zawodników grających razem w jednym klubie. To znacząco utrudnia życie choćby Rosjanom, których "złota piątka", jedni z najlepszych graczy na świecie, tworzą wspólnie całą drużynę (Gambit Gaming, kiedyś Moscow 5), a poza tym nie ma specjalnie wielu znanych graczy z tego kraju.
A co z Polakami? Mamy sporo graczy grających na światowym poziomie i to w różnych klubach, więc powinno być nieźle.
Jak wspomniałem na początku, całe wydarzenie oficjalnie zostało zapowiedziane już jakiś czas temu i zadziwia mnie, że na razie mało kto o nim mówi (245 fanów na Facebooku to jakiś żart...). Wygląda to trochę dziwnie. Ale może po prostu machina promocyjna jeszcze nie wystartowała.
Tomasz Kutera