Contrast - recenzja. Jak wiele da się powiedzieć cieniami?

Contrast - recenzja. Jak wiele da się powiedzieć cieniami?

Contrast - recenzja. Jak wiele da się powiedzieć cieniami?
marcindmjqtx
25.11.2013 16:45, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

Pamiętacie jeszcze, gdy jako dzieci bawiliście się w teatr cieni i za pomocą dwóch rąk i lampki tworzyliście czarne kształty na ścianie? Wystarczyła odrobina wyobraźni, by ożywały całe światy i historie. Contrast pozwoli przeżyć to raz jeszcze, choć niestety tylko przez chwilę.

O Contrast nie wiedziałem za wiele, poza wspomnianą grą cieniem, i z perspektywy ukończonej gry stwierdzam, że to najlepszy sposób, by z nią obcować. Nie czytajcie za wiele o fabule, nie oglądajcie tony zwiastunów - przeczytajcie tylko dlaczego warto zagrać.

Pewnej nocy w Paryżu Stylowa. To pierwsze określenie pojawiło się w mojej głowie, gdy wraz z pierwszymi napisami zaczął się utwór „Kat's Song” z wokalem Laury Ellis.

Sączący się w tle jazz od razu wprowadził mnie w odpowiedni nastrój. Lata 20. XX wieku, Paryż nocą, brukowane uliczki, kina z terkoczącymi projektorami, nocne kluby. Nietypowe otoczenie jak na grę wideo. Do tego dochodzi trochę klimatów noir, filtr pokazujący świat w lekkiej sepii, postać Dawn - głównej bohaterki, która wygląda jakby uciekła z kabaretu lub filmu Tima Burtona. A nawet pierwiastki magiczne, bowiem nie wszystko tutaj jest tym, czym się wydaje - czy to naprawdę normalne, by miasta wisiały w powietrzu? Contrast łączy kilka różnych inspiracji, tworząc mieszankę, która sprawia, że gra wpada w oko i wyróżnia się z tłumu innych. Jeśli chcecie słów kluczy, tytułów, do których można ją porównać: Psychonauts albo Papo & Yo.

Choć nie najpiękniejszy graficznie, to wirtualny Paryż ma masę uroku (Contrast)

Nie zawsze trzeba ratować świat Nastrój pozwala na opowiedzenie bardzo kameralnej w istocie historii o dziewczynce, wyimaginowanym przyjacielu, rodzicach i problemach, jakie się z tym wiążą. Bardzo podoba mi się to, że poza dziewczynką i jej towarzyszką, Dawn, wszyscy inni przedstawieni są tylko jako cienie na ścianach. Podoba mi się, że sporą część historii poznaje się podsłuchując rozmów i czytając znajdowane artykuły, listy, bilety, oglądając fotografie i ryciny. Lubię atmosferę tajemnicy, ale mam wrażenie, że Contrast miejscami opowiada historię wyjątkowo niejasno i pewne rzeczy do końca nie zostają powiedziane. Na koniec nie byłem pewien, czy pewne rzeczy działy się naprawdę, a co było tylko konwencją.

Historia rodziny skupia się na pokazywaniu relacji i emocji, choć bez motion capture i setek polygonów (Contrast)

Teatr cieni Sercem rozgrywki jest skakanie po platformach i rozwiązywanie zagadek - najczęściej przestrzennych, które pozwolą zbudować platformy, na które da się wskoczyć. Brzmi banalnie, ale dzięki umiejętności Dawn takie nie jest. Akrobatka potrafi przenosić się do świata cieni i tam poruszać w dwóch wymiarach . Jak wiadomo, nie ma cienia bez obiektu, więc manipulacja światłem oraz rzeczami dookoła pozwala stworzyć nowe układy cieni - nowe platformy do skakania. Przydaje się też zabieranie do świata cieni obiektów i w ten sposób przenoszenie ich w nowe miejsca - mechanik nie ma wiele, ale poziom trudności cały czas rośnie i zagadki nie nudzą się w ogóle.

Spacerowanie po ruchomych cieniach to świetne momenty - jednocześnie warto słuchać, by nie uciekła historia (Contrast)

Jednymi z najlepiej zrealizowanych momentów są te, gdy Dawn musi się poruszać po cieniach ludzi, którzy nie tylko rozmawiają, opowiadając historię, ale też gestykulują, tworząc tym samym ruchome trasy. Obiektów, które poruszają się jest mnóstwo, więc często sekwencje zręcznościowe bywają przyjemnie trudne. Szkoda, że czasem winić za to trzeba wykrywanie kolizji - Dawn ześlizguje się z elementów, na których stanąć powinna, a czasem stoi, choć pod stopami nic nie ma. Najbardziej bolesne, choć najrzadsze, jest utykanie między obiektami, które może nawet zmusić do załadowania ostatniego stanu gry.

Zaczyna się prosto - każdy obiekt to cień, czyli droga, po której kroczyć może bohaterka. Potem często trzeba sobie tę drogę zbudować. (Contrast)

Nie mogę wytknąć Contrastowi, że jest krótki, bo choć trwa 5-6 godzin (może ciut więcej, jeśli będziecie szukać sekretów), to jest spójny i zwarty. To prawda, nie ma tu nic poza fabułą - obiektów do znalezienia jest niewiele, da się je ogarnąć w pierwszym przejściu, sekretów też tylko kilka. Mówiąc wprost - nie za bardzo jest po co przechodzić Contrast po raz drugi.

Ale czy to zarzut? Gry krótkie mają swoje miejsce na rynku. Contrast ma do opowiedzenia pewną historię i robi to, bez zbędnych dłużyzn. Wszystko podporządkowane jest narracji, gracz ani na chwilę nie zbacza ze ścieżki - w efekcie po skończeniu przygody poczułem zadowolenie. Nie każda historia musi być od razu opowieścią na 400 stron, czasem wystarczy zgrabne opowiadanie na 100. Contrast jest właśnie takim opowiadaniem. I mam nadzieję, że siedmioosobowa ekipa z Compulsion Games rozwinie skrzydła i zaprosi na kolejny seans z historią - unikając popełnionych tu błędów.

Niektóre animacje urzekają np. taki ślizg powietrzny (dash) (Contrast)

Jeśli nade wszystko w grach cenicie styl, historię, a przy okazji chcecie rozwiązać kilka zagadek i potrenować zręczność, to Contrast Was urzeknie. Nada się idealnie na dwa zimne jesienne wieczory i zostawi z miłym wspomnieniem. Jest krótka, ma swoje wady, ale nie sposób tej grze odmówić uroku. Za jakiś czas można do niej wrócić, tak jak wraca się do lubianej książki.

Paweł Kamiński

Contrast został wydany na PC z Windowsem, PlayStation 3, PlayStation 4 (dostępny w PS+) oraz Xboksa 360. Testowano wersję na PC, dzięki uprzejmości cdp.pl

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)