Commander Pixman - retrobohater kontra retrokolce [recenzja]
Lubicie, gdy gra swoim poziomem trudności sprawia Wam ból? Commander Pixman jest na Wasze rozkazy.
Na czym to polega: Commander Pixman to gra platformowa autorstwa Konrada Kołakowskiego. Jaka jest, każdy widzi. Trzeba skakać, omijać kolce i potwory, bo inaczej zostanie się cofniętym na początek etapu.
Co mi się podoba: Poziom trudności. Być może wynika po części ze sterowania, ale fakt faktem, że Pixman wymaga zręczności i kontroli. Śmierć przychodzi szybko, na szczęście jeszcze szybciej bohater odradza się na początku poziomu.
Dawkowanie. Każdy z poziomów to przygoda na kilka-kilkanąście sekund. Oczywiście nie jest powiedziane, że uda się za pierwszym razem. A gdy wreszcie się uda, to zazwyczaj okazuje się, że ktoś to zrobił szybciej i zaczynasz się biedny graczu głowić, jakby tu poprawić swój wynik. Choćby o setną sekundy.
Retro. Retromuzyka, retrooprawa, retrokolory, retroretro. Nawet główny bohater ma na nazwisko "Blazkowicz".
Co mi się nie podoba: Klasycznie już: ekrany dotykowe telefonów to niestety nie są pady, wyczucie miejsc odpowiedzialnych za strzał i skok wymaga przyzwyczajenia i z początku może do gry odrzucić. Ale warto się przemęczyć.
Kiedy warto w to zagrać: Kiedy chcesz się zdenerwować. Uwielbiam takie gry. Niby kuszą Cię, że to tylko kilka sekund, a potem okazuje się, że od pięciu minut starasz się przejść jeden cholerny poziom arghghagr.
Commandor Pixman dostępny jest na iOS tutaj (1,99$) i na Androidzie tutaj (za darmo).
Konrad Hildebrand