Code Vein - już grałam!
Żeby poznać smak życia, trzeba się nieźle namordować.
Oryginalne ujęcie motywu wampirów, świat po zagładzie i walki na miecze z użyciem mrocznych mocy. Ta mieszanka tworzy produkt zatytułowany Code Vein, który wzbudził nie tylko moją ciekawość. Wiele osób narobiło sobie apetytu na Dark Souls w stylu anime. Dlatego też kiedy znalazłam Code Vein w spisie gier, które można było wypróbować podczas pokazu Bandai Namco, wiedziałam, że głównie po to idę. By poczuć, jak to jest być prawdziwym wampirzym wojownikiem.
CODE VEIN - TGS 2017 Trailer | X1, PS4, PC
Powiem od razu - Code Vein mnie nie zachwycił. Ale zaznaczam, że dostałam tylko krótkie demo, a w przypadku gry tak rozbudowanej, jaką ma być produkcja studia Shift, paręnaście minut to zdecydowanie za mało, by w pełni poczuć klimat. Ponadto tytuł posiada bogatą fabułę, której po prostu nie było możliwości podczas pokazu zaprezentować.
Zacznę od lokacji. Niestety, nie dane mi było sprawdzić, jak wyglądają ponure ruiny miasta, czy neogotyckie wariacje na temat katedr. Zamiast tego włóczyłam się po ciasnej jaskini, siekąc po drodze wrogów wyglądających jak ghule. Lokacja nie wyglądała zachęcająco i brakowało w niej zapowiadanej eksploracji. W paru miejscach znalazłam leżące na ziemi monety i jakieś notatki, ale poza tym jaskinie robiły zimne i puste wrażenie.
Zresztą, ta sama lokacja, z drobnymi różnicami, znajduje się na nagraniu z ostatniego pokazu gry w Japonii (od 00:56):
Code Vein PS4 Gameplay played by Action Director - Dungeon + Boss
Jeśli chodzi o poziom trudności, to Code Vein daleko do Dark Souls. Wystarczyło używać na przemian mocnego i podstawowego ataku oraz uników, by dać sobie radę z przeciwnikami. Ponoć podczas pokazu wiele osób zwróciło uwagę na niższy od spodziewanego poziom trudności, istnieje zatem szansa, że do momentu premiery coś się w tej kwestii zmieni.
Trochę czasu potrzeba też, by nauczyć się, jak korzystać ze specjalnych wampirzych mocy. Podczas dziesięciominutowej wersji próbnej nie było czasu na wprowadzenie do mechaniki mocy, nie był też dostępny poradnik, więc walka w moim wykonaniu sprowadzała się, jak już wspomniałam, do dwóch rodzajów ataków. Podejrzewam zatem, że dopiero przy użyciu wszystkich umiejętności postaci Code Vein pokaże, na co go stać. Jest to wszak produkcja nastawiona na wymagającą walkę. Nie może być zwykłym slasherem, ponieważ stałaby się przez to nudna. A tak miałam wrażenie, jakbym grała w zubożone Darksiders, ale bez elementów zręcznościowych.
Tak czy inaczej, graficznie oraz pod względem mechaniki tytuł nie prezentuje się aż tak ciekawie, jak to obiecywały zwiastuny. Postacie poruszają się płynnie i szybko, ale potyczki miejscami robią wrażenie chaotycznych, zaś kamera ledwo nadąża za akcją. Na szczęście, sama walka sprawia przyjemność i da się odczuć siłę oraz zręczność bohatera. Nie miałam też wrażenia, by miecz ścinał wrogów jak kosa zboże.
Czy warto zatem czekać na Code Vein? Na pewno warto dać jej szanse na rozwinięcie skrzydeł. W tytule tym tkwi potencjał na solidną nawalankę. Jeśli początek umożliwi opanowanie wszystkich niuansów rozgrywki i bez zbędnych wstępów wrzuci nas w niesamowita historię - a japońskie produkcję potrafią oczarować fabułą - to jest szansa, że zapisze się w pamięci graczy na dłużej.
Gra pojawi się w tym roku na PC, PS4 oraz Xbox One.