Co wydarzyło się dziś na Twitterze GOG‑a i dlaczego jednak nie jest w porządku?
Część graczy po raz kolejny pokazuje swą mroczną stronę.
19.07.2018 | aktual.: 19.07.2018 21:44
Na oficjalnym koncie twitterowym platformy GOG.com pojawił się dziś wpis, który wzbudził wiele kontrowersji. Powstał on w ramach promocji Postal 2: Paradise Lost, dodatku do raczej niesmacznej gry, który pojawił się w ofercie sklepu. No ale smaczne, niesmaczne, nikt nie twierdzi, że rozrywka musi być zawsze najwyższych lotów i w najwyższym guście.
Gorzej, że do wpisu załączony był gif, przedstawiający obsikiwanie nagrobka z napisem "Game Journalism" (dziennikarstwo growe) i datą 28 sierpnia 2014 (w domyśle mającą oznaczać dzień śmierci owegoż growego dziennikarstwa). A tutaj już niewiele trzeba pracy mentalnej przeprowadzić, by połączyć to z datą publikacji artykułu 'Gamers' don't have to be your audience. 'Gamers' are over ("Gracze" nie muszą być waszym odbiorcą. "Gracze" się skończyli) autorstwa Leigh Alexander w serwisie Gamasutra.
Ten z kolei uważa się za jeden z kamieni milowych w rozwoju ruchu zwanego "Gamergate", czyli udającego troskę o kondycję dziennikarstwa growego festiwalu nienawiści, mizoginii, a nawet zwyczajnego chuligaństwa. Alexander podniosła w swoim tekście dość przytomne i racjonalne tezy, które część graczy odebrała jako atak na swoje środowisko i odpowiedziała bezprecedensowym pochodem agresji, którego echa odczuć można w internetowych dyskusjach do dzisiaj.
GOG oczywiście szybko zdał sobie sprawę z tego, co się stało, usunął tweeta i przeprosił. W nowej wiadomości przedstawiciele serwisu podkreślili, że nie skojarzyli faktów i nie zdawali sobie sprawy, że obrazek dość ewidentnie staje po stronie szkodliwego i powodującego rzeczywiste krzywdy ruchu. I w zasadzie nie mamy powodów, żeby im nie wierzyć. Zdarzyło się, przeprosili, usunęli, okej. Bywa.
Smutkiem napawa jednak reakcja graczy. Na Twitterze i w serwisach, który podały tę wiadomość, roi się od wypowiedzi ludzi, którzy jak zazwyczaj w takich wypadkach potraktowali całą sprawę jako zamach na wolność słowa, stając w obronie GOG-a, który przecież przez nikogo do niczego nie został zmuszony i absolutnie żadnej obrony na żadnym etapie nie potrzebuje i nie potrzebował.
Mało tego. Firma sama przyznała, że zdecydowanie popełniła błąd. Ale nie, to nie wystarczy. I jestem przekonany, że nie inaczej będzie w komentarzach w serwisie i na Facebooku pod tą wiadomością. Ale czy możemy w końcu dojść wspólnie do wniosku, że obrażanie, napastowanie, grożenie ludziom śmiercią tylko dlatego, że mają jakąś opinię na temat gier wideo nie jest i nigdy nie będzie w porządku? I że wspieranie takich zachowań jest szkodliwe i GOG zrobił słusznie, przepraszając i usuwając tego tweeta?
Żadna wolność słowa nie jest zagrożona.
Dominik Gąska