Co ma BioShock: Infinite wspólnego z obecnymi protestami społecznymi w Ameryce?
Okazuje się, że całkiem sporo. O ile w ogóle da się je zignorować.
28.10.2011 | aktual.: 06.01.2016 11:51
Na internetowych łamach Washington Post ukazał się obszerny wywiad z Kenem Levinem, głównym projektantem BioShock: Infinite na temat ruchów społecznych, protestów i rewolucji. Poniżej umieszczam tylko kilka cytatów, warto zapoznać się z całością:
Patrzenie na Occupy Wall Street pomogło mi wypracować sposób na wytłumaczenie, jak Vox Populi [jedno ze stronnictw w grze - przyp. kmh] doszło do momentu w którym zastaje je gracz. Podczas gry obserwujesz ich - na początku są praktycznie martwym ruchem, któremu się nie udaje, ale nabiera rozpędu w związku z poczynaniami gracza. [...] Mam nadzieję, że Occupy Wall Street nigdy nie dojdzie do punktu, w którym znajduje się Vox Populi, ale patrzenie jak się rozprzestrzenia i staje się traktowane poważniej było bardzo interesujące i pomocne. Nie znamy szczegółów dotyczących sytuacji politycznej w Columbii, mieście w którym toczy się akcja BioShock Infinite, ale z dostępnych informacji wynika, że jest, podobnie jak Rapture, trapione przez wojnę domową pomiędzy dwoma obcymi sobie ideologicznie obozami. Warto pamiętać jednak, że prace nad grą zaczęły się kilka lat temu, przed Occupy Wall Street i jak mówi Levine, także przed Tea Party (konserwatywnym ruchem społecznym, o którym również było głośno).
Jako gracz, lubimy tworzyć światy i fajnie jest czasem pokazać w nich coś, co widzimy za naszym oknem. Przyglądam się [sytuacji w Stanach]. Ciekawie jest pracować nad tym, rozwijać moje stronnictwa i być na bieżąco z wiadomościami. Jestem ciekaw, dokąd zajdziemy. Mam nadzieję, że prawdziwe ruchy społeczne nie idą w tym samym kierunku. To nie jest miłe miejsce. Tyle mogę ci powiedzieć. Całość wywiadu znajdziecie tutaj i serdecznie Was zachęcam do lektury. Biorąc pod uwagę, jak ciekawą grą był pierwszy BioShock, dobrze wiedzieć, że Infinite też może dać do myślenia.