Co ja gram!?: The Testament of Sherlock Holmes - Dedukcja w praktyce
W dniu, w którym cały świat staje w sklepach przed wyborem: Borderlands 2, PES 2013 czy Torchlight 2, ja postanowiłem pokazać wam coś z zupełnie innej beczki. Kto ma ochotę na rozwiązanie kryminalnej zagadki? Uwaga - ta gra wyszła też na konsole.
Testament Sherlock Holmesa zaliczył tyle opóźnień, że można było zwątpić w to, czy pojawi się w sklepach. A jednak! Do tego Ubisoft wydał u nas grę z polskimi napisami, co na pewno warto pochwalić, biorąc pod uwagę zagmatwanie rozgrywki.
Wahałem się nad tym, którą zagadkę wam zaprezentować, ale pierwsza z nich - będąca samouczkiem - mogłaby skłonić was do myślenia, że tropy sobie, a Sherlock i tak wyciągnie rozwiązanie z kapelusza. Tak jednak nie jest - tu liczy się "praca u podstaw", badanie każdego śladu i wyciąganie odpowiednich wniosków:
Ten kwadrans pokazuje zaledwie ułamek detektywistycznej roboty, która spada na gracza. Klikanie miejsc wskazanych przez lupę wygląda prosto, ale gdy musimy własnoręcznie zanalizować skład trucizny, badając ją różnymi odczynnikami czy złamać szyfr składający się z wiersza i czystego arkusza papieru można zwątpić w swoje umiejętności. Czasem gra rzuci koło ratunkowe i pozwoli ominąć zagadkę, innym razem będziecie mamrotać pod nosem "myśl, myśl, myśl!" próbując znaleźć rozwiązanie. Wam z pomocą przyjdą pewnie poradniki, które niedługo pojawią się w sieci. Ja takiego komfortu do tej pory nie miałem. Może to i dobrze, bo nie było pokusy, by okraść się z części satysfakcji...
Bo najlepsze w Testamencie Sherlocka Holmesa jest właśnie to poczucie wchodzenia w skórę sławnego detektywa. Tutaj nie obserwujemy go przy pracy, ale sami "brudzimy" sobie ręce, badając miejsca zbrodni, uzupełniając tablicę dedukcji czy analizując w pracowni zebrany materiał dowodowy.
otwieranie zamka wytrychem
Autorom udało się też mrocznej odtworzenie atmosfery Londynu z roku 1898. Poruszamy się co prawda tylko po jego wycinkach, ale bogata w detale oprawa sprawia, że możemy prawie oddychać ówczesnym powietrzem. Choć na przykład w dzielnicy Whitechapel (w której szalał kiedyś Kuba Rozpruwacz) oznacza to potykanie się o głodujących, przyglądanie się zabijanym deskami witrynom sklepowym i zadumę nad stanem lokalnej kliniki. Miło słucha się samego Sherlocka, Watsona czy innych głównych postaci - dialogi jakby żywcem wyrwano z opowiadań Conan Doyla, co oznacza, że są ciekawe, a Holmes nie jest bynajmniej aniołkiem. Choć lepiej w trakcie rozmowy nie patrzeć na twarze bohaterów, bo zsynchronizowania wypowiadanych kwestii z ruchem tu nie uświadczymy.
Chciałbym powiedzieć wam coś więcej o fabule, ale póki co nie mogę. Mam za sobą już dobre sześć godzin główkowania, a póki co nie dotarłem jeszcze do momentu, w którym Sherlock wpada w opisywane zarówno na trailerach, jak i na tyle pudełka kłopoty. Ale i ten fakt pozwala nam wydedukować (ha!), że gra na pewno nie należy do krótkich. A skoro te pierwsze godziny spędzone na rozwiązywaniu sprawy dwóch morderstw i pewnego truciciela sprawiły, że trudno było mi się oderwać od gry, to po kolejnych spodziewam się jeszcze większej frajdy.
Nie jest to zabawa dla wszystkich. Decydując się na kupno musicie wiedzieć, że czekają was godziny łamania sobie głowy i zapewne co najmniej kilka trudnych chwil zwątpienia. Ale jeśli macie zacięcie detektywistyczne i lubicie takie wyzwania, to satysfakcja płynąca z rozwiązania zagadki wynagradza wszystko. A jeśli dodatkowo jesteście fanami Sherlocka (a kto nie jest?), to w grze znajdziecie zatrzęsienie drobnych smaczków, bezpośrednio nawiązujących do powieści i opowiadań sir Arthura Conan Doyla.
Warto dać tej produkcji szansę. Tego jestem pewien już teraz. Jeśli jednak potrzebujecie mocnych argumentów, to poczekajcie do recenzji. Mam nadzieję że moje zdolności detektywistyczne pozwolą mi napisać ją już wkrótce.
Maciej Kowalik
The Testament of Sherlock Holmes (PC)
- Gatunek: przygodowa
- Kategoria wiekowa: od 16 lat