Co będzie większe i lepsze w Max Payne 3? Bullet Time
Zmienił się producent, zmieniła się fryzura, a Bullet Time nadal ten sam. Nie, zaraz, nie ten sam!
13.04.2012 | aktual.: 21.01.2016 17:04
W nowym zwiastunie twórcy zdradzają nieco z procesu tworzenia gry: Bullet Time projektowany jest jako narzędzie do radzenia sobie z przeważającymi siłami przeciwnika - a takie sytuacje to będzie dla Maksa chleb powszedni. A Bullet Time odnawia się tym szybciej im większe ryzyko podejmujemy i im celniej strzelamy.
Trzeba przyznać, że połączenie nowych animacji motion capture i fizyki robi wrażenie - postacie lecące w powietrzu wyglądają tak realnie, jak tylko mogą wyglądać postacie lecące w zwolnionym tempie w powietrzu. Patrzenie na te akrobacje budzi wspomnienia z jedynki i dwójki - nic zresztą dziwnego, Tomasz Kutera, który już miał okazję grać, twierdzi, że Max Payne 3 jest bardzo oldschoolowy:
Osłony w MP3 są tylko dodatkiem, chwilą oddechu, która pozwala na zaplanowanie akcji. Droga do sukcesu wygląda mniej więcej w ten sposób: po pierwsze traf kogoś w głowę i naładuj dzięki temu licznik bullet time. Następnie wyskocz zza osłony, aktywuj spowolnienie czasu i zastrzel następnych paru wrogów, dobiegając jednocześnie do kolejnego „murku”. Schowaj się za nim, poczekaj chwilę, wyskocz efektownym ślizgiem i zdejmij podczas niego kolejnego przeciwnika, lądując jednocześnie przy następnym, by błyskawicznie znokautować go kolbą karabinu.
To była esencja starego „Maxa Payne'a” i to jest, w jeszcze większym stopniu, nowy „Max Payne”. Gra na kilometr tchnie oldschoolem, weterani pierwszej części poczują się jak w domu (przynajmniej ja się poczułem). Pamiętacie, jak efektownie prezentowano akcję te 11 lat temu? Tutaj jest jeszcze lepiej. Kamera w kluczowych momentach działa wręcz niesamowicie, pełno jest zbliżeń na padających wrogów czy szczególnie efektowne zagrania. Przeczytajcie nasze pierwsze wrażenia, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście.
Paweł Kamiński