Civilization 5: Bogowie i Królowie - czy teraz piątka prześcignęła we wszystkim czwórkę? [RECENZJA]

Civilization 5: Bogowie i Królowie - czy teraz piątka prześcignęła we wszystkim czwórkę? [RECENZJA]

Civilization 5: Bogowie i Królowie - czy teraz piątka prześcignęła we wszystkim czwórkę? [RECENZJA]
marcindmjqtx
06.07.2012 14:55, aktualizacja: 08.01.2016 13:20

„Bogowie i królowie” w końcu zawitali do „Cywilizacji 5”. Czy naprawili wszystkie jej mankamenty? Niestety - nie.

Chcecie zobaczyć, jak gra się w dodatek? Przeczytajcie "dzienniki" z grania Celtami

Firaxis długo kazał nam czekać na dodatek do „Cywilizacji 5”. Po premierze gry szybko pojawiły się DLC, ale dodawały jedynie cywilizacje i scenariusze. Po roku od premiery nadal nic nie było słychać o żadnym większym rozszerzeniu. Zmieniło się to dopiero kilka miesięcy temu i... na moment zamarły serca wszystkich fanów serii Sida Meiera.

Kiedy wyszła piątka, należałem do osób, które były w stanie wybaczyć twórcom wiele rzeczy. Uznałem, że choćby samo przemodelowanie walki wymagało tak dużych nakładów, że naturalne były pewne cięcia. A że akurat padło na religię czy wywiad? No cóż, szkoda, ale pewnie w dodatku kiedyś je dodadzą. I oto się okazało, że „Bogowie i królowie” będzie tym dodatkiem. Wszyscy zaczęli się cieszyć i oczekiwali momentu, kiedy piąta część przestanie w końcu odstawać w pewnych miejscach od czwartej.

Ceterum censeo Romam delendam esse

Zacznijmy jednak od najważniejszego, czyli cywilizacji. Dodatek oddaje w nasze ręce dziewięć. Otrzymujemy więc możliwość kierowania Marią Teresą, cesarzową Austrii, Teodorą, cesarzową Bizancjum, Budyką, przywódczynią Celtów, Hajle Sellasjem, cesarzem Etiopii, Attylą, wodzem Hunów, Dydoną, założycielką Kartaginy, Pakalem Wielkim, władcą Majów, Wilhelmem I Orańskim, namiestnikiem Niderlandów, i Gustawem Adolfem, królem Szwecji. Bonusowo ci, którzy już ich nie posiadają, otrzymają za darmo cywilizację Hiszpanii pod rządami królowej Izabeli i Mongolię pod wodzą Czyngis-chana (ta pierwsza znalazła się w DLC, ten drugi potem i tak był za darmo).

Nowe cywilizacje są interesujące, chociaż oczywiście można żałować, że zabrakło Polski / Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Od czego są jednak mody? Wracając jednak do samego dodatku - nowe cywilizacje, ich bonusy i specjalne jednostki oraz budynki, pasują do gry, nie zauważyłem też jakichś wielkich braków. Szczególnie Celtowie przypadli mi do gustu, ale to wie każdy, kto czytał mój „dziennik” sprzed tygodnia. Warto też zauważyć, że trochę zmieniono niektóre bonusy i specjały starszych cywilizacji. Jest to spowodowane nowymi mechanizmami rozgrywki, które wprowadza do gry dodatek.

I nie będziesz miał innych bożków przede mną

Najważniejszym mechanizmem .jest oczywiście religia. Od „czwórki” przeszła pewną metamorfozę. To, co jest fajne, to pojawienie się specjalnego „surowca” - wiary. Wiarę zdobywamy głównie poprzez wznoszenie budynków religijnych, takich jak kaplice. Na samym początku rozgrywki potrzebujemy niewielkiej jej liczby (10-20 jednostek), żeby postawić pierwszy krok ku religijności - założyć własny panteon. Dodatek tym samym odwzorowywuje czasy pogańskie, kiedy każdy lud swego bożka czcił. Panteonów jest wiele, a każdy dodaje niewielkie bonusy, czy to do obrony, czy zadowolenia, czy kultury.

Po założeniu panteonu (możemy być wyznawcą tylko jednego) poprzeczka na punkty wiary wzrasta znacząco - do 200 lub więcej jednostek. Co się stanie, kiedy wymodlimy tak wielką ich liczbę? W naszym państwie na świat przyjdzie prorok, który będzie mógł założyć jedną z kilku wielkich religii. To, którą konkretnie wybierzemy, jest kwestią estetyczną - na rozgrywkę znaczenie i tak będą miały dogmaty. Są one miłym rozszerzeniem religii w stosunku do „czwórki” - dodajemy kolejne (po panteonie) bonusy, jakie przyniesie nam dana wiara, dobierając odpowiednio jej składnik. Dzięki temu możemy dopasować religię do naszego stylu gry. Daje to także kolejny powód do szerzenia jej w państwie i poza jego granicami.

Brzmi cudownie, prawda? Szkoda tylko, że coś zgrzyta. Po pierwsze, mam wrażenie, że religia w dyplomacji odgrywa tu mniejszą rolę niż w „czwórce”. W sumie dla niektórych może to być zaleta, bo bardzo irytowały sytuacje, kiedy mieliśmy z kimś na pieńku tylko dlatego, że wyznawał inną wiarę. W „piątce” daje ona o sobie znać, ale mam wrażenie, że znacznie rzadziej.

Po drugie, niby rozbudowano sferę duchową, ale z drugiej strony zepchnięto ją na dalszy plan. Dlaczego? Ponieważ nie można odnieść zwycięstwa religijnego. Nie ma, znanego z drugiego dodatku do „czwórki”, Pałacu Apostolskiego, który umożliwia dyplomatyczne zwycięstwo we wczesnej fazie gry, nie ma także możliwości wygrania poprzez np. nawrócenie 90% miast świata na naszą wiarę. To rozczarowuje.

Ty świnio!

O ile jednak religia ogólnie wybija się na plus, o tyle wywiad pozostawia niesmak. Druga duża nowość dodatku jest w rzeczywistości jedynie cieniem tego, co wnosi religia. Przyznam, że nigdy nie pałałem wielką miłością do szpiegostwa. Głównie dlatego, że w poprzednim odsłonach było zaprojektowane tak sobie, ale nie da się ukryć, że sprawni gracze mogli sporo z niego wycisnąć.

Rozszerzenie zrobiło coś dziwnego. Wreszcie sprawiło, że szpiegostwo wygląda tak, jak wyglądać powinno, ale jednocześnie sprowadziło wywiad do roli wręcz marginalnej. Jakim cudem? Zaczynając od dobrej strony - wreszcie nie musimy przemieszczać szpiegów jak zwykłych jednostek. Mamy od tego specjalny panel, w którym każemy naszym agentom udać się do określonych miast i tam się rozlokować. Jest to fajny i przejrzysty system.

Tym większa szkoda, że nie zrobiono z niego większego pożytku. Oto bowiem nasi szpiedzy po udaniu się do miasta przeciwnika... wykradają technologie. Tyle, nic więcej. A że robią to długo (zazwyczaj przez kilkadziesiąt tur), to ich wpływ na rozgrywkę jest miły, ale w dłuższej perspektywie dość nikły. Bardziej się przydają po wysłaniu do miast-państw, gdzie zamiast bawić się w małżeństwo Rosenbergów, zajmują się aktywnym spiskowaniem politycznym i co jakiś czas próbują sfałszować wybory lub przeprowadzić zamach stanu - wszystko, byle przeciągnąć miasto na naszą stronę. Przydatne przy dyplomatycznym zwycięstwie, gdy wiele zależy nieraz od pojedynczych głosów w ONZ.

Ale poza tym? Nie możemy sabotować produkcji, wysadzać budynków ani zatruwać wody w studni, o używaniu bomb walizkowych nie wspominając. Szkoda, spory potencjał został zmarnowany. Jasne, czasami szpiedzy zdradzą nam plany SI co do projektowanych ataków lub zdrad, ale... no właśnie, działa to, jeśli gramy przeciw SI.

Wielcy niewielcy

W efekcie równie wielkie znacznie mają dla mnie rzeczy, które teoretycznie aż tak istotne być nie powinny, czyli jednostki, scenariusze, oprawa i sztuczna inteligencja. Zaczynając od jednostek, dodatek przynosi ich sporo. Łucznicy kompozytowi, karabiny Gatlinga, czołgi czy lotnictwo z I wojny światowej - świetnie wypełniają militarne luki piątej części. Teraz rozwój wojska wydaje się znacznie bardziej płynny.

Scenariusze mnie zaskoczyły. O ile ten opowiadający o przejściu Europy przez średniowiecze do czasów renesansu jest dość standardowy (choć robi niezły użytek z religii), o tyle dwa pozosałe są naprawdę fajne. Pierwszy portretuje upadek Rzymu  zastosowano w nim fajny myk z politykami społecznymi, które w przypadku Cesarstwa Zachodnio- i Wschodniorzymskiego zamiast dawać bonusy, nakładają na nie kary (obrazując powolny upadek wewnętrzny tych imperiów). Drugi przenosi akcję gry do historii alternatywnej, ery steampunku, co jest odświeżające.

Nowości w oprawie dotyczą głównie. Nowe kawałki, szczególnie te portretujące przywódców, z łatwością wpadają w ucho i nadają się także do odsłuchiwania poza grą. Graficznie jest, jak zwykle, bardzo dobrze. No ale skoro już dotykamy tych spraw - irytuje toto, że gra potrafi spowolnić przy większych rozgrywkach.

Tym bardziej, że nie widać przełożenia pożeranych przez grę zasobów na sztuczną inteligencję przeciwników. „Piątka” mnie rozczarowała pod tym względem i myślałem, że po tylu łatkach i dodatku będzie dużo lepiej. A jest tylko trochę lepiej. Komputer wydaje się chwilami bardziej ogarnięty, ale nadal zdarzają mu się takie irytujące wpadki, jak wypowiedzenie wojny bez... wojny, kiedy to przez całe tury na froncie nic się nie dzieje. Dyktuje nierealne warunki pokoju, ma trudności z odpowiedzią na naszą ofensywę, a jak zmajstruje już własną, to ciągle nierzadki jest widok specyficznego tańca jego wojsk wokół obleganego miasta, kiedy jednostki zamiast atakować próbują zająć najdogodniejsze wg siebie pozycje. A w międzyczasie obrońcy ciągle strzelają do nich i je podgryzają...

Werdykt

Choć po zagraniu w dodatek trudno mi sobie wyobrazić powrót do podstawki, to jednak nie jestem w pełni zadowolony. Owszem, dzięki „Bogom i królom” „Cywilizacja” stała się fajniejsza i wciągnęła mnie na nowo na długie godziny. Szkoda tylko, że Firaxis nie wykorzystał w pełni potencjału, jaki miał dodatek, że nie prześcignął całkowicie - w kwestii religii i wywiadu - rozwiązań, które widzieliśmy w „czwórce”. W efekcie trudno się zgodzić ze sloganem reklamującym dodatek, wprost nazywającym go „genialnym”. Niestety, trochę do tego brakuje.

Paweł Płaza

Sid Meiers Civilization V: Bogowie i Królowie (PC)

  • Gatunek: strategiczna
  • Kategoria wiekowa: od 12 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)