Ciemna strona gier na licencji, czyli wojna o "Wojnę o Planetę Małp"
Suzhou Snail Digital Technology pozywa Fox Entertainment.
29.09.2017 17:02
Gracze nie przepadają za grami na filmowej licencji, bo te często okazują się zwykłym skokiem na kasę podpiętym pod premierę filmu. Ale deweloperzy też mogą mieć bardzo złe doświadczenia z pracy nad takim tytułem. Najświeższym przykładem takiej sytuacji jest przypadek Suzhou Snail Digital Technology.
Wspomniane wyżej studio z Chin kupiło od Fox Entertainment prawa do stworzenia gier na licencji "Wojny o Planetę Małp". Kupiło za niemałe pieniądze, bo dwa i pół miliona dolarów. Teraz natomiast okazuje się, że była to kasa wyrzucona w błoto - film wyszedł już przecież w lipcu, a o grze Snail Digital ani widu, ani słychu. Warto w tym momencie podkreślić, że nie mówimy tutaj o Planet of the Apes: Last Frontier - tę grę narracyjną przygotowuje studio Imaginati i wedle ostatnich doniesień ma się dobrze.
Tytuł Snal Digital miał być z kolei grą z gatunku action RPG. Drugi planowany projekt zakładał natomiast produkt korzystający z technologii AR - ten został jednak anulowany, gdy Chiny zabroniły tego typu gier ze względu na niebezpieczne szaleństwo związane z Pokémon Go. Pech, co? No cóż, przynajmniej mieli jeszcze tego RPG-a...
War for the Planet of the Apes | Final Trailer | 20th Century FOX
Ale i tutaj sprawy nie potoczyły się po myśli studia. Jeśli wierzyć ich pozwowi, który złożyli już w sądzie, Fox Entertainment znacząco spowalniał prace nad grą. Choć obie strony umawiały się, że Snail Digital będzie odpowiednio wcześnie dostawać wszystkie ważne materiały związane z "Wojną o Planetę Małp", rzeczywistość podobno nie była taka piękna. Studio dostało tylko początkową wersję scenariusza. Potem, mimo wielu próśb, nie otrzymywali już innych materiałów potrzebnych do stworzenia wiernej gry na licencji.
Z kolei gdy deweloperzy w kwietniu dostarczyli wersję alfa swojego tytułu, Fox skrytykował kilka elementów, nie tłumacząc, w jaki sposób można je poprawić. Jako przykład niekonstruktywnej krytyki Snail Digital podało fakt, że wytwórnia oceniła jedną z postaci jako "zbyt podobną do innego bohatera z "Piratów z Karaibów", ale nie rozwinęła w żaden sposób tej myśli i nie dała wytycznych na poprawę.
W swoim pozwie chińskie studio domaga się anulowania zawartej umowy i wypłaty odszkodowania. Zdaniem deweloperów to przez brak współpracy ze strony wytwórni nie zdążyli z grą na premierę filmu i stracili "znaczącą marketingową okazję". Wiadomo, że gry na licencji pod tym kątem często są nierozerwalnie związane z samym filmem. Jak pisze Snail Digital:
Ciężko się z tym nie zgodzić. A o tym czy faktycznie zawinił Fox, czy może jednak samo studio, rozstrzygnie już pewnie sąd.
Patryk Fijałkowski