Ciekawe, czy w 2018 roku Jurassic World: Alive ma szansę na sukces
Tak, ta aplikacja równie dobrze mogłaby nosić tytuł "Jurassic World Go".
Niewyobrażalny sukces kasowy "Jurassic World" z Chrisem Prattem w roli zaklinacza prehistorycznych maszynek do zabijania spowoduje nie jedną, całkiem intrygująca grę w uniwersum - czyli ekonomiczne Jurassic World: Evolution, o którym kilka miesięcy temu pisał Maciu - tylko dwie. Obie mogą okazać się skokiem na kasę, w czym pomógłby im fakt, iż zatytułowane są dość podobnie do najlepiej sprzedającej się gry roku (przypadkowo, wiadomo, ale to działa na ich korzyść). W jedną jednak wierzę o wiele mocniej. A drugą chciałbym skwitować zdaniem "o wiele za późno ktoś próbuje zarobić na tym trendzie". Zdanie to, niestety, podpinam pod zapowiedziane właśnie Jurassic World: Alive.
JURASSIC WORLD ALIVE Live Action Trailer (Pokemon GO Like Game)
Okej. Dinozaury uciekły z wyspy Nublar, podobnie jak w nadchodzącym hicie kinowym, i dlatego biegają po naszym świecie. Twoim świecie. Twojej ścieżce do pracy lub na uczelnię. Twoimi trasami spacerowymi, antystresowymi. No oczywiście, że całość śmiga w rzeczywistości rozszerzonej i jak żywo przypomina fenomen Niantic z 2016 roku. Znajduj dinozaury w swoim niedalekim otoczeniu, łap je, zbieraj próbki DNA, które będą służyły do tworzenia nowych hybryd w laboratorium. A na sam koniec wystaw swoją dinodrużynę do walki PvP. Brzmi prawie w stu procentach znajomo, czyż nie?
Ale mam ciekawsze pytanie: co następne? Jurassic World: Battle Royale? Sto Jeffów Goldblumów spada na jedną wyspę z dinozaurami, każdy mówi niewyraźnie, ale tylko jeden z nich zamienia się w muchę! Ja bym grał.
Adam Piechota