Cięcie Ekstra: Kino pod kopułą. Premiera pierwszego polskiego filmu fulldome
"Na skrzydłach marzeń" jest wyświetlane na ekranie sferycznym w planetarium i wbija w fotel od pierwszej minuty.
Czym jest fulldome? To technologia pozwalająca wyświetlać filmy na sferycznym ekranie. Czyli we wnętrzu kopuły, która znajduje się na przykład w planetarium Centrum Nauki Kopernik. Tam widz kładzie się na fotelu i w efekcie ekran otacza go praktycznie z każdej strony. Nie można tam jednak puścić dowolnego filmu - ma to sens wyłącznie dla specjalnie przygotowanego montażu, w którym historia rozpisana jest nie w prostokątnych, lecz okrągłych kadrach. A przygotowanie takiego obrazu to zupełnie inna sprawa, niż montaż zwykłego filmu.
Fulldome jest stosunkowo młodą technologią i raczej nigdy nie spopularyzuje się tak jak 3D czy gadżety typu Oculus Rift - kina nie zaczną nagle budować sal z kopułami, o dostosowywaniu domowych salonów nie wspominając. Zrealizowane tym sposobem filmy raczej nie wyjdą poza planetarium, natomiast same planetaria mają szansę przyciągnąć do swoich wnętrz zupełnie nowych odwiedzających. Między innymi ta motywacja kierowała grupą Studia Planetarium Niebo Kopernika, gdy 3 lata temu rozpoczynała prace nad pierwszy polskim filmem w fulldome.
"Na skrzydłach marzeń" to polska animacja opowiadająca o ludzkich dążeniach do wzniesienia się w niebo. Trwa 40 minut i łączy fabułę ze strukturą dokumentu, całość podaje jednak w sposób, który - z braku lepszego porównania - możemy zestawić z wrażeniami z kina Imax. Każda klatka w filmie ma rozmiar 4000x4000 pikseli (dwa razy więcej niż kinowa), a obrazy zmieniają się bardzo płynnie, raczej przenikając się, niż stosując nagłe zmiany kadru.
"Na skrzydłach marzeń" - nowatorska polska produkcja planetarium Niebo Kopernika Efektem jest majestatycznie "płynący" obraz, w który szybko się zapadamy i powoli płyniemy wraz z obiektywem kamery. Nie obejmujemy wzrokiem całego ekranu, więc rozglądamy się dookoła - i wszedzie znajdujemy elementy filmu. Momentami można wzdrygnąć się niemal jak na seansie filmu 3D, gdy coś przelatuje nam przed nosem lub leci w naszym kierunku. Ale zamiast efekciarstwa jest przede wszystkim doznanie. Fruniemy więc wraz z chińskimi latawcami, przebijamy się przez chmury w pierwszym balonie, suniemy sterowcem. Spójrzmy wysoko, a zobaczymy niebo przechodzące w gwiazdy. Patrzymy, jak niebo przecinają dwupłatowce, a później myśliwce. Stajemy się faktycznym świadkiem realizacji marzenia o lataniu.
Film trwa 40 minut, o dążeniach ludzkości opowiada Danuta Stenka, a muzykę napisał Michał Lorenc. Spędziłem w planetarium niezwykłe chwile, choć nie wszystko mi się podobało - animacja ludzkich postaci pozostawia sporo do życzenia, a fragment "dokumentalny" sugeruje, że twórcy albo bardzo się spieszyli, by ze wszystkim zdążyć, albo nie mieli pomysłu, jak przedstawić informacje o pierwszych lotnikach bez burzenia koncepcji filmu. No i trochę za dużo w tym patosu (począwszy od tytułu), choć w trakcie filmu nie brakuje błyskotliwych, trafionych żartów.
Oczywiście pierwsze, co przyszło mi do głowy, to czym da się gdzieś tu podpiąć konsolę i zagrać. Na to szans nie ma najmniejszych - trzeba by stworzyć grę od podstaw, a biorąc pod uwagę, jak niewiele jest planetariów na świecie, mija się to z celem.
Mamy dla Was trzy wejściówki na sobotni pokaz "Na skrzydłach marzeń", który odbędzie się planetarium Niebo Kopernika w Warszawie o godzinie 19. By dostać jedną z nich, wystarczy wysłać maila na kontakt@polygamia.pl z odpowiedzią na pytanie "Na jakim festiwalu film "Na skrzydłach marzeń" otrzymał nagrodę główną i nagrodę publiczności?". Podwójne zaproszenia trafią do pierwszych trzech osób, które podadzą poprawną odpowiedź.
AKTUALIZACJA: Konkurs rozwiązany, zwycięzców powiadomiliśmy o wygranej mailowo.
Marcin Kosman