Cięcie #7: Powrót Godzilli i Planety Małp, niepokojący zwiastun od Nolana, Tom Cruise znów w filmie sci‑fi
Do tego świetny trailer drugiego sezonu „House of Cards” i recenzja trzeciej serii „Homeland”. No i zajawka nowych „Niezniszczalnych” oczywiście.
20.12.2013 | aktual.: 15.01.2016 15:40
Duży ekran
Zaczynamy właśnie od "Niezniszczalnych 3", do grona których dołączą m.in. Mel Gibson, Antonio Banderas, Harrison Ford i Wesley Snipes. Szkoda, że tym razem obejdzie się bez szpagatu Jean-Claude'a. Liczę na podtrzymanie klimatu zabawnej i zdystansowanej "dwójki".
***
Będzie film oparty na komiksowej sadze "Sandman" Neila Gaimana. Zaplecze ma konkretne - za projekt odpowiadają wytwórnia Warner Bros., Joseph Gordon Levitt jako producent (a być może i aktor) oraz David S. Goyer jako scenarzysta. Ten ostatni napisał scenariusz m.in. do "batmańskiej" trylogii Christophera Nolana, "Człowieka ze stali" oraz dwóch części Call of Duty: Black Ops. Mówi się, że "nazwiska nie grają", ale w przypadku Sandmana po 20 latach prób zekranizowania komiksu projekt wreszcie ruszył z kopyta.
***
Jeśli Sandman kojarzy Wam się raczej z łotrem z uniwersum Marvela, to i dla Was mam dobrą wiadomość - Sony Pictures potwierdziło, że powstają dwa kolejne filmy spowinowacone ze Spidermanem. Jeden z nich skupi się na Venomie, drugi na grupie Sinister Six, w skład której poza Sandmanem wchodzą też m.in. Doktor Octopus i Vulture. Dla mnie brzmi to jak strzał w dziesiątkę. W końcu ileż można przerabiać temat bohaterów, skoro również po tej złej stronie nie brakuje charyzmatycznych postaci? Trudno powiedzieć, kiedy oba projekty zostaną zrealizowane (trzeci Spiderman jest planowany na 2016 rok), ale czekam z niecierpliwością. I poproszę Toma Hardy'ego w roli Eddiego Brocka.
***
A propos Christophera Nolana - w sieci pojawił się pierwszy zwiastun jego nowego filmu, "Interstellar". Bardzo tajemniczy i inny od tego, czym zazwyczaj zajawiane są nam nowe hollywoodzkie produkcje. Miła odmiana od trailerów, po których wiadomo kto zabił i dlaczego. Będzie o podróżach między wymiarami, a na ekranie pojawią się Matthew McConaughey, Anne Hathaway i Michael Caine. Muzykę, co słychać już po zwiastunie, skomponował Hans Zimmer.
***
Kino sci-fi ma się w ostatnim czasie bardzo dobrze, czego przykładem zwiastun kolejnej produkcji rodzeństwa Wachowskich - "Jupiter Ascending". Widać po nim raczej kontynuację stylistyki z "Atlasu Chmur" niż powrót do "Matrixa", co pewnie znów skończy się mocno podzieloną publiką. Liczę jednak na coś więcej niż efektowny, lecz nazbyt egzaltowany i tandetnie patetyczny "Atlas". Premiera w lecie 2014 roku, a Wy możecie zgadywać, w której minucie zginie Sean Bean, partnerujący Mili Kunis i Channingowi Tatumowi.
***
Jeśli podobała Wam się "Geneza Planety Małp", to w lipcu otrzymacie kontynuację tego filmu - "Dawn of the Planet of the Apes", Rozgrywa się 8 lat po wydarzeniach z poprzedniej części i pokaże eskalację konfliktu między ludźmi a małpami (w roli ich przywódcy, Cesara, ponownie Andy Serkis).
***
Dość dziwnie zobaczyć Kevina Costnera w roli, w której można by się raczej spodziewać Jasona Stathama, Bruce'a Willisa albo Liama Neesona, niemniej miło, że ktoś jeszcze pamięta o tym aktorze. O filmie "3 Days to Kill" z kolei pewnie szybko zapomnimy, bo zwiastun sugeruje sztampowe kino sensacyjne, które dobrze ogląda się po ciężkim dniu w pracy.
***
Kolejne pokolenia będą pewnie pisały o Tomie Cruise'ie jako o ikonie kina science-fiction przełomu wieków, bo facet gra regularnie w filmach z tego gatunku. Trailer "Edge of Tomorrow" pachnie nieco "Niepamięcią" i ma na pokładzie kuzyna Glados z Portala. Nie ma co wybrzydzać - kombinacja "Tom plus sci-fi" rzadko zawodzi.
***
Od ostatniej filmowej Godzilli minęło 10 lat i w liczącej 60 lat marce jest to najdłuższy okres nieobecności gumowego gada na dużym ekranie. Cały czas odpoczywają od niego Japończycy, którzy naprodukowali jakieś 30 filmów z cyklu, do akcji wracają natomiast Amerykanie - a konkretnie reżyser Gareth Edwards, zapraszając przed kamerę m.in. Bryana Cranstona i Juliette Binoche. Premiera w maju.
***
Mały ekran
14 lutego 2014 roku zadebiutuje drugi i ostatni sezon "House of Cards" - po tym konkretnym, mocnym zwiastunie nie ma wątpliwości, że dostaniemy jeszcze brudniejszą, bezpardonową opowieść o politycznych przepychankach.
***
Recenzja
"Homeland" (sezon 3)
(uwaga, spojlery)
Zakończony w tym tygodniu trzeci sezon "Homeland" różnił się od poprzednich. Na dalszy plan zepchnięto wątek Nicholasa Brody'ego (Damian Lewis), skupiając się na działaniach CIA - cierpiącej na chorobę dwubiegunową agentki Carrie Mathison (Claire Danes) i Saula Berensona (Mandy'ego Patinkina), który został szefem agencji po zamachu wieńczącym drugi sezon. Ciężar historii przeniósł się z wątku zdrady na pozakulisowe układy, łamigłówki i przepychanki na szczeblach władzy, w których kartą przetargową jest właśnie CIA. Skoro agencja nie była w stanie chronić samej siebie, to jak ma chronić USA?
Trzeci sezon długo nie mógł złapać właściwego rytmu, w czym duża zasługa Howarda Gordona i Alexa Gansy, na siłę wpychających na ekran antypatyczną Danę, córkę Brody'ego. Wątek zbuntowanej nastolatki, uciekającej z domu ze swoją pierwszą miłostką (w tej roli Sam Underwood, syn bogatych rodziców z ostatniego sezonu "Dextera"), irytował i męczył. Tak bardzo, że musiałem te fragmenty przewijać, co w zasadzie mi się nie zdarza podczas oglądania seriali. Niestety, Gordon ma ciągoty do wciskania nieudanych wątków z nastolatkami (patrz pierwsze sezony "24"). Na szczęście w czwartym sezonie ich już w takim natężeniu nie będzie, bo rodzina Brodych będzie wracała co najwyżej w gościnnych epizodach. Najzabawniejsze w trzecim serii było zresztą zmarginalizowanie roli brata Dany - nie dość, że przez cały serial nie dostał żadnego wątku, to jeszcze był konsekwentnie pomijany w scenach pokazujących tęsknotę Brody'ego za rodziną. Typowa zapchajdziura.
Wraz ze zniknięciem z ekranu Dany serial wrócił na właściwe tory - bo jego duszą zawsze były działania agencji. Przypadkowość operacji CIA i poleganie na szczęściu mogłyby być słabą stroną tego wątku, gdyby nie fakt, że zapewne oddają specyfikę tego, co w pokojach operacyjnych dzieje się na co dzień. Claire Danes znów wspięła się na aktorskie wyżyny - rozchwiana emocjonalnie, histeryczna osobowość może irytować widza, ale inaczej się tego zagrać nie dało. Świetny jak zwykle był Patinkin, będący surowym szefem i opiekuńczym znajomym - zazwyczaj na przemian, co dodawało smaczku jego relacjom z Claire, wokół których zbudowano świetny fabularny twist w pierwszych odcinkach.
Mimo wszystko trzeci sezon "Homeland" podobał mi się mniej od poprzednich. To niekoniecznie zmęczenie materiału, bo w tych realiach wciąż jest duży potencjał (chociaż ile razy można oglądać zdrowotne perypetie bohaterki?). Zadecydowała raczej słabsza pierwsza połowa. Czwarty sezon siłą rzeczy będzie musiał zaoferować zupełnie nowe rozdanie - Carrie zapewne zobaczymy na placówce w Turcji, na dodatek z dzieckiem. Nie zdziwię się, jeśli wraz z nią będzie pracował Saul. I Quinn, który w trzecim sezonie był raczej przygaszony, ale coraz bardziej ciągnie go do Carrie.
***
Premiery w polskich kinach w najbliższych 2 tygodniach:
Od 27 grudnia:
"Hobbit. Pustkowie Smauga" - reż. Peter Jackson, wyst. Martin Freeman, Ian McKellen, Orlando Bloom
***
"Porachunki" - reż. Luc Besson, wyst. Robert De Niro, Michelle Pfeiffer
***
Od 3 stycznia:
"Wilk z Wall Street" - reż. Martin Scorsese, wyst. Leonardo DiCaprio, Jonah Hill
Marcin Kosman