Chris Avellone opowiedział o skasowanym RPG w uniwersum Obcego od Obsidianu
Miał to być straszniejszy Mass Effect.
Kolejny odcinewk z serii "Chris Avellone narzeka na Obsidian Entertainment". O kulisach rozstania programisty z firmą dowiedzieliśmy się niespełna rok temu, gdy developer zdecydował się udzielić sporego wywiadu dla Codex Forum. Firma miała wykorzystywać gorszą sytuację finansową developera trzymając go w szachu i nie wypłacając należnych pieniędzy z tytułu różnych zleceń. Zabawna była sytuacja związana z Tyranny, przy ktorym firma usilnie próbowała namówić Avellone'a do współpracy tylko dlatego, że było to powodem zainteresowania grą, jakie wyraził Paradox.
Dziś Chris Avellone pomaga EA przy pracach nad Star Wars Jedi: Fallen Order i w kolejnym wywiadzie (tym razem dla VG247) wrócił jeszcze wspomnieniami do dawnych czasów. Tym razem wypowiedzi developera są już jednak nieco bardziej stonowane. Dziś mówi raczej o błędach w komunikacji na różnych szczeblach i jako największy problem wskazuje to, że wszelkie decyzje o tym, co dzieje sie z danym projektem podejmowane były na górze i przykładowo dyrektor artystyczny sam z opóźnieniem dowiadywał się o zmianie kierunku artystycznego.
Avellone skomentował też sprawę skasowanego Aliens: Crucible, produkowanego dawniej przez Obsidian RPG z uniwersum Obcego. Pytany o to, czym miała być gra, developer wyjaśnił obrazowo, że firma chciała stworzyć "straszniejszego Mass Effecta". Gracz miał mieć możliwość podróżowania między planetami z załogą marines, walki z Obcymi, a także miał walczyć o przetrwanie w niekorzystnym środowisku. Ksenomorfy miały być stale obecne i atakować także podczas rozmów z postaciami niezależnymi.
Wskazując na powody skasowania gry przez Segę, Avellone znów nawiązuje do tego, co działo się w samym Obsidianie. Firma miała wykańczać swoją polityką nie tylko pracowników, ale też Segę, która miała w pewnym momencie uznać (pomimo ciekawego prototypu), że nie chce już kontynuować prac nad tytułem.
Dziś Avellone deklaruje jednak, że ma zarzuty jedynie do kiepskiego stylu zarządzania, ale wciąż darzy sympatią kolegów z dawnej pracy i nadal chciałby z wieloma z nich współpracować. Co zresztą ma miejsce w przypadku tych, którzy pożegnali się już z firmą.
Krzysztof Kempski