Pewnego dnia rozdzwonią się telefony i usłyszymy w nich dziwny, metaliczny głos.
Praktykując jeden z rozkosznie dwudziestowiecznych zwyczajów, jakim jest oglądanie telewizji, trafiłem w stacji VIVA na taki oto uroczy teledysk do piosenki Żeby było normalnie z albumu Prosto Mixtape 600V.
nie chodzi o to żeby wozić się tu, i być mądrzejszym od internetu bo stoi za nim przekonanie, że internet w jakiś sposób jest mądry. Budzą się we mnie wspomnienia czasów, kiedy na komputer mówiono mózg elektronowy. Postrzeganie komputera jako inteligentnej maszyny o niemalże magicznych zdolnościach nie było tylko domeną science-fiction z czarno-białej taśmy filmowej.
Było żywe jeszcze w latach 80, na początku fazy udomowienia cyfrowej rewolucji, w czym zapewne pomogła antropomorfizująca software baśń s.f. TRON. W podstawówce jako pierwszy z klasy miałem komputer, oczywiście 8-bitowy. Kolega był przekonany, że to maszyna odrabia za mnie lekcje (co w jakiś cyberpunkowo-metaforyczny sposób było prawdą: klepiąc programy na swoim MSX-ie nauczyłem się np. podstaw angielskiego z podręcznika do BASIC-a).
I chociaż cała mądrość komputera to mądrość pięciolatka, którego babcia pyta ile to jest dwa plus dwa?, cztery!, ale z ciebie mądry chłopiec, to od początku chcieliśmy widzieć w nim coś więcej. To jak z lotami w kosmos - po pierwszym kroku wydawało nam się, że dalej pójdzie z górki, chociaż naprawdę doszliśmy do ściany. Podbój Księżyca nie oznaczał automatycznie zdobycia Marsa. Zbudowanie komputera nie było tożsame ze stworzeniem sztucznej inteligencji (SI), z którą można sobie uciąć rozumną pogawędkę, o której marzenia snują fantaści.
Internet jest cyborgiem Wciąż powraca idea, że po przekroczeniu masy krytycznej komputer czy też sieć informacyjna zyska świadomość - tak jak miało to miejsce w naszym przypadku, gdzieś na szczebelkach ewolucji między pantofelkiem, a dzisiejszym homo sapiens. W opowiadaniu Dial F for Frankenstein Artura C. Clarke'a (ukazało się po polsku jako Halo, kto mówi?) z 1964 taką świadomość zyskuje sieć telefoniczna, której przekaźniki i centralki stają się odpowiednikiem neuronów. Dwa lata później Robert A. Heinlein jednym z bohaterów powieści Luna to surowa pani uczynił komputer, który ożył po zgromadzeniu układów scalonych w liczbie równej neuronom ludzkiego mózgu. Sieciowe SI stało się też jednym z filarów cyberpunka.
Nazywam się Projekt 2501 i jestem formą życia zrodzoną w oceanie informacji mówi w anime Ghost in the Shell SI, które wyewoluowało z programu szpiegowskiego, internetowego robota podobnego przeczesującym internet programom Google. Takie zrodzenie (a nie stworzenie) SI ma w sobie coś metafizycznego, poza ludzką kontrolą, jak piorun potrzebny do ożywienia potwora Frankensteina.
Michał R. Wiśniewski (mrw.blox.pl)
Cyber Czwartek to cykl cotygodniowych felietonów poświęconych dawnym wizjom przyszłości i temu, jak (i czy!) spełniły się w naszym nowoczesnym świecie. Autor, Michał R. Wiśniewski, jest publicystą i blogerem specjalizującym się w fantastyce oraz japońskiej popkulturze.