Capcom mądrzeje: więcej systemów zapisu z RE: The Mercenaries 3D ma nie być
Czyli krótka historia o tym, jak złe, wielkie korporacje rezygnują ze swoich dziwnych pomysłów pod wpływem reakcji konsumentów.
Informacja na temat tego, że w wydanym w Europie przed trzema dniami Resident Evil na 3DS-a znajduje się tylko jedno, nieusuwalne miejsce na zapis stanu zabawy wywołała w Internecie gorące dyskusje, krytykę i falę oburzenia pod adresem japońskiej firmy. Dzień później Capcom próbował tłumaczyć się ze swojej decyzji, ale wystosowane oświadczenie niezbyt przekonało niezadowolonych graczy. Dziś przedstawiciele studia spróbowali udobruchać klientów po raz kolejny, zapowiadając, że kontrowersyjny system nie zostanie zaimplementowany w innych jego produkcjach na 3DS-a. To znaczy, uściślając słowa Christiana Svenssona, szefa amerykańskiego oddziału firmy, prawdopodobnie nie zostanie zaimplementowany:
Trzeba uczciwie powiedzieć, że nigdy nie mieliśmy żadnych złych intencji, które przekazywali zwolennicy teorii spiskowych. W świetle kontrowersji, jakie zostały wywołane, nie sądzę, byście kiedykolwiek zobaczyli coś podobnego. To świetnie, że Capcom słucha głosu swoich fanów, ale czy naprawdę decyzja o wprowadzeniu tego osobliwego systemu zapisów była potrzebna? Jaką wyniesiono dzięki niej korzyść (przecież ponoć nie chodzi o rynek wtórny)? Czy włodarze studia są na tyle naiwni, by uważać, że gracze przejdą obok sprawy obojętnie i zaakceptują takie warunki? Nie sądzę. Skąd więc taki pomysł? Mnie nie pytajcie - nie mam pojęcia. Może Wy pokusicie się o jakąś logiczną interpretację?
[via Destructoid]
Adrian Palma