Call of Juarez jako argument w wyborach samorządowych
Podczas gdy jeden z warszawskich kandydatów na prezydenta miasta przestrzega przed zgubnym wpływem gier na młodzież, we Wrocławiu sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Tam stworzenie Call of Juarez: Bound in Blood może być uważane jako sukces.
Na stronie Rafała Dutkiewicza, ubiegającego się o reelekcję prezydenta miasta, zamieszczono statystyki zachwalające zasługi urzędnika. Jest więc liczba studentów jaka przyjechała uczyć się w mieście, długość ścieżek rowerowych, liczba pubów czy teatrów. Jest też 1500000 jako
tyle egzemplarzy gry "call of Juarez" sprzedał działający we Wrocławiu develeoper elektronicznej rozrywki - firma Techland Co ciekawe, sukces Techlandu nie trafił do działu "kultura" czy "rozrywka", a "innowacje". Widać można się grami chwalić, zamiast załamywać ręce, że dzieci wolą grać w Fifę niż biegać po boiskach.
Otwartą kwestią pozostaje to, na ile działania miejskich urzędników rzeczywiście pomogły przy produkcji gier. Na nasze pytanie, czy Techland otrzymał jakąś bezpośrednią pomoc od władz, twórcy odpowiadają: nie. Ale chwalą sobie ilość działających knajp i politechnikę.
[via KWRD.pl]
Konrad Hildebrand