Call of Duty: Black Ops 2 [RECENZJA]

Call of Duty: Black Ops 2 [RECENZJA]

Call of Duty: Black Ops 2 [RECENZJA]
marcindmjqtx
19.11.2012 14:26, aktualizacja: 30.12.2015 13:28

Ponoć wojna nigdy się nie zmienia. A co, jeśli przeniesie nas w przyszłość?

Cierp ze mną Kto jest głównym bohaterem Black Ops 2? Wbrew pozorom pytanie nie jest banalne, bo kandydatów do tego miana jest przynajmniej czterech.

Woods

Ocena: 3/5 To fajna strzelanina, ale nic poza tym. Nawet jeśli podobało wam się poprzednie Black Ops, nie czujcie się w obowiązku kupna dwójki.

Powracają starzy znajomi z pierwszej części - duet Woods i Mason. Wbrew pozorom to ten pierwszy, mający w 2025 roku 95 lat i nie mogący wstać z wózka bojowy dziadek, jest dla opowieści ważniejszy. Alex Mason ma swoje epizody w retrospekcjach, gdzie wracamy do tajnych operacji CIA, w których czuć ducha pierwszych Black Opsów. To w jego skórze rozkręcimy wojnę domową w Angoli, pogalopujemy na czołgi w Afganistanie i spróbujemy ułożyć się z prezydentem Panamy, by pomógł nam dorwać mordercę, który omal nie zatorturował Woodsa na śmierć.

Powiedział tylko "mi hermana...”, to po hiszpańsku "moja siostra”, tępaku Menendez... zapamiętajcie to nazwisko, bo będzie przewijało się przez całą grę i bez znaczenia jest to, że ta raz rzuca nas w lata 80-te, by za chwilę przeskoczyć do roku 2025. Podczas jednej z nieoficjalnych akcji CIA w Panamie, sytuacja wymknęła się bowiem spod kontroli i ucierpiała na tym najdroższa dla Raula osoba. To zresztą jeden z ciekawszych momentów gry. Takich, które potrafią nieco zmienić perspektywę gracza, zaskoczyć i wyjaśnić kilka kwestii. Niestety takich chwil jest w Black Ops 2 zdecydowanie za mało.

Activision

Mason Masonów, którymi przyjdzie nam kierować w Black Ops 2, jest dwóch. Gdy akcja przenosi się do roku 2025, wcielamy się w syna Aleksa - Davida. Tak, jak jego ojciec, został żołnierzem. Ale i w tym palce maczali, zarówno wychowujący dzieciaka Woods, jak i nemesis jego ojca. Co stało się z Alexem? Cóż, to musicie zobaczyć na własne oczy.

Tu i teraz Dwie płaszczyzny czasowe to nie tylko więcej, bohaterów, ale i potencjalnie większe zróżnicowanie misji. Szansa, której jednak Black Ops 2 nie wykorzystuje. Podoba mi się to, że Treyarch nie popędził w przyszłość, w której na polu walki mamy już tylko bezzałogowe myśliwce i roboty, ale w samej konstrukcji misji zmienia się niewiele. Mamy kilka futurystycznych gadżetów: rękawice pozwalające przyczepić się do płaskiej powierzchni skał, kombinezony ze skrzydłami pozwalające na dalekie loty czy wreszcie latające lub kroczące drony - ale każda z tych rzeczy odgrywa rolę zaledwie epizodyczną. Pole walki w roku 2025 wygląda tak samo, jak w 1986 - trzeba uważać na ciężarówki z obrotowym działkiem na pace i kolesi z wyrzutniami rakiet. A granaty wystrzeliwane z nadgarstka są dużo gorsze, od tych rzucanych ręcznie pięćdziesiąt lat wcześniej.

Licencja na cokolwiek Jeśli miałbym wskazać jedną rzecz, którą Treyarch zrobił lepiej, niż w pierwszych Black Ops, to z pewnością byłoby to zostawienie większej swobody graczowi.

Po pierwsze, przed każdą... ok, przed prawie każdą misją możemy wybrać pasujące nam uzbrojenie i gadżety. Wbrew pozorom to ważne. Gra sugeruje wybór, ale jeśli czujemy się lepiej z konkretnym rodzajem broni, czy polujemy na jakieś Osiągnięcie/Trofeum, możemy dostosować uzbrojenie do potrzeb. Po drugie, plansze przestały przypominać wąskie korytarze. To ważne, bo dzięki usunięciu niewidocznych granic i dodaniu tu czy tam pomieszczenia, przez które możemy wyjść na flankę, rozgrywka się ożywiła. Kiedy utkniemy w jakimś punkcie kontrolnym nie musimy już powtarzać za każdym razem tych samych ruchów, licząc na to, że ostatniego wroga ustrzelimy zanim rzuci granat. Skrypty wciąż są obecne, a przeciwnicy to tylko bezmózgie mięso armatnie, ale zwykle możemy po prostu wybrać delikatnie inną droge, niż wcześniej, by przejść wkurzające miejsce. Niestety zauważyłem też, że czasem, gdy wokół szaleje strzelanina, mogę dosłownie "PRZEJŚĆ" przez szeregi wroga licząc na to, że za moment złapię nowy punkt kontrolny i odnowię zdrowie. Już Modern Warfare 3 było łatwe, ale Black Ops 2 jest jeszcze prostsze. Na normalnym poziomie trudności, wręcz banalne.

Większą kontrolę mamy jednak nie tylko w trakcie kolejnych starć z hordami wrogów, ale i w kilku kluczowych momentach, które wpływają na rozwój fabuły. To nowość w serii i na pewno warto ją pochwalić. Gra ma bowiem kilka zakończeń, a to, jakie filmiki złożą się na nasze, zależy od wyborów które podejmiemy w grze. To proste rozgałęzianie fabuły, w kluczowych miejscach, ale jeśli grasz agentem infiltrującym wroga i dostajesz do ręki pistolet, by zabić jednego z ważniejszych sojuszników, to przez chwilę autentycznie nie wiesz, co zrobić, ręce potnieją, a żaden wybór nie wydaje się dobry. Takich mniej lub bardziej jawnych "skrzyżowań” jest w grze tyle, że pozwalają na nazwanie pierwszego przejścia "swoim”. Prawie nigdy (patrzę na ciebie Dishonored) nie gram w gry kilka razy, by zobaczyć, "co by było, gdyby”, więc możliwość potraktowania opowieści kilkoma osobistymi "pociągnięciami pióra” uważam za świetny pomysł.

Raul Menendez

Żeby nie było za różowo, to by zobaczyć najlepsze zakończenie, trzeba poużerać się z innym, już nie tak świetnym pomysłem Treyarch. Mówię o misjach Strike Force. Dostep do kolejnych uzyskujemy w trakcie kampanii. Są opcjonalne, ale jeśli nie zdecydujemy się na zaliczenie ich do pewnego momentu, to ostatni filmik w grze nie będzie podnosił na duchu. Tymczasem ktoś, kto projektował te zadania, powinien zostać zwolniony.

Misje Strike Force w założeniach miały być skrzyżowaniem strzelaniny ze strategią czasu rzeczywistego. Możemy wydawać jednostkom rozkazy, możemy wcielać się w nie - jesteśmy nie tylko generałem, ale i żołnierzem. Tyle, że tak naprawdę jesteśmy głównie... sfrustrowani. To najbardziej zabugowany element gry. I nie chodzi mi bynajmniej o drobne błędy, ale o to, że jednostki nie słuchają rozkazów. Czasem nijak nie da się wysłać tuzina piechurów do walki, bo wolą stać w miejscu. Wcielanie się w każdego po kolei może przynosić efekty na normalnym poziomie trudności, ale wyżej już nie, bo co chwilę dochodzą nowi przeciwnicy, zrzucani za plecy. Próbowałem raz za razem, ale nie da się tego ogarnąć i łatwo zrozumieć, czemu te misje są opcjonalne. Szkoda tylko, że po dwóch czy trzech można zrazić się na tyle, by mieć w poważaniu ich wpływ na zakończenie i powiedzieć zabawie w generała stanowcze "NIE”.

Fabularna kampania w Black Ops 2 nie dorasta do pięt tej z poprzedniej części gry. Treyarch nie tylko nie przeskoczył samego siebie, ale nawet nie zbliżył się do tamtego osiągnięcia. Należę do ludzi lubiących serię Call of Duty za emocje, skalę i efektowność - te elementy były z nią od zawsze, a dwa lata temu Treyarch dorzucił jeszcze fenomenalną opowieść. W Black Ops 2 pomysłów starczyło tylko na pierwsze dwie godziny.

A gdy obejrzycie napisy końcowe, zobaczycie co jest po nich i zobaczycie co jest jeszcze później, pewnie wskoczycie na serwery.

Activision

Zmiany? Na pewno mapy są ciekawsze. Zarówno architektonicznie, jak i wizualnie. Koniec z rdzą, koniec z rusztowaniami no i koniec z tak potężnym pogorszeniem jakości wizualiów w sieci, jakie miało miejscie przy okazji Modern Warfare 3. Na Black Ops 2 w multi da się patrzeć.

Żałuję, że pożegnaliśmy Strike Packages z MW3, bo system Scorestreaks jednak nie nagradza tak hojnie graczy, którzy skupiają się na roli wparcia. Natomiast bardzo podoba mi się "garderoba”. Jest kilka predefiniowanych klas, ale tym razem sami wybieramy sobie 10 rzeczy, które będą wspierać nas na polu walki. Zalicza się do nich broń, dodatki, granaty, perki... Wyruszając do walki możecie wyposażyć się w 10 elementów, ale co to będzie zależy od was. Oczywiście musicie wszystko najpierw odblokować, czy to rangą czy korzystaniem z danej broni.

Activision

Trybów multi jest całe zatrzęsienie i raczej każdy znajdzie tu coś dla siebie. Są takie, w których gania się innych po całej planszy, ale są też takie, w których z respawnem trzeba poczekać albo kilkanaście sekund, albo całą rundę. Graczy nie brakuje, więc jeśli poczujecie nudę, wystarczy zmienić serwer. No i na pewno nie jest to gra, w której ktokolwiek powinien bać się sieciowej rozgrywki. Uwierzcie mi, na mapkach nie brakuje zwierzyny. Jeśli chodzi o zombiaki, to nowy tryb - Tranzit - nie odświeża zabawy. Dwa lata temu było dużo ciekawiej, zwłaszcza, kiedy gonił nas sam Romero.

Werdykt Black Ops 2 to gra, która nie wnosi nic nowego do gatunku. Nie dorasta swojej poprzedniczce fabularnie do pięt i choć warto docenić nieliniowość, to misje Strike Force przechylają szalę nowinek na minus. To fajna strzelanina, ale nic poza tym. Nawet jeśli podobało wam się poprzednie Black Ops, nie czujcie się w obowiązku kupna dwójki. Na pewno nie już, nie teraz.

Ocena: 3/5 - Można (Ocenę 3 otrzymują gry średnie, którym nieco brakuje. Można zagrać w wolnej chwili, ale nic się nie stanie, jeśli się z tym poczeka.)

Maciej Kowalik

Deweloper: Treyarch Wydawca: Activision Dystrybutor: LEM PEGI: 18

Egzelmplarz do recenzji został dostarczony przez dystrybutora.

Call of Duty: Black Ops II (PC)

  • Gatunek: strzelanina
  • Kategoria wiekowa: od 18 lat
Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)