Call of Duty: Advanced Warfare - recenzja
Największa marka w branży rozrywkowej została oddana studiu na dorobku, ale z własną wizją przyszłości wojen. Gra jest w wielu miejscach inna, świeższa, ale od ograniczeń narzucanych przez "Call of Duty" w tytule nie tak łatwo uciec.
07.11.2014 | aktual.: 30.12.2015 13:26
[We wtorek opublikowaliśmy recenzję kampanii fabularnej. Teraz rozbudowaliśmy tekst o opinię o trybach sieciowych oraz ostateczną ocenę gry.]
Studio Sledgehammer pracowało nad Advanced Warfare od trzech lat. To nowa podseria Call of Duty, na szczęście fabularnie ciekawsza niż mdłe Ghosts czy przegięte finały fabularnych linii Modern Warfare lub Black Ops. Ciekawsza, bo nie sili się na przebijanie skali poprzednich gier. Nie podnosi stawki w serii, w której deweloperzy ścigając się na najbardziej niedorzeczne momenty zapominali często o tym, że gracze nie są idiotami. Ile kontrowersji wzbudziło Advanced Warfare przed premierą? Zero. Czy to na pewno Call of Duty?
Call of Duty: Advanced Warfare - zwiastun premierowy Tak, to wciąż ta seria, o czym przekonacie się, gdy tylko chwycicie za broń. Ot, tym razem do zrobienia szumu wokół gry nie trzeba było skandalu. Wystarczył... Kevin Spacey, który wciela się tu w Jonathana Ironsa - szefa korporacji Atlas, która za dwie dekady będzie dysponować największą militarną potęgą na globie. Pozostając rzecz jasna poza jurysdykcją któregokolwiek z rządów.
Początek końca wojen? Na długo przed premierą wiedzieliśmy, że Irons rzuci wyzwanie tradycyjnemu układowi sił na świecie i gracz będzie musiał coś z tym zrobić. Spalenie tej potencjalnej "niespodzianki" było częścią kampanii marketingowej. Nie mam wątpliwości, że pomogło sprzedać grę, ale mam też pewność, że odbiło się jej czkawką.
Jest taki moment, w którym Spacey patrzy wprost na gracza, niczym Frank Underwood w serialu „House of Cards”. Mogę sobie tylko wyobrażać, ile ciarek przeszyłoby moje ciało, gdybym jeszcze przed włożeniem gry do konsoli nie wiedział, że to zrobi.
Call of Duty: Advanced Warfare
Irons to najmocniejsza i w zasadzie jedyna obdarzona wyraźnie nakreślonym charakterem postać w obsadzie. I nie jest kolejnym szaleńcem. Czasem naprawdę trudno odmówić mu chłodnej, cynicznej, żelaznej logiki. Na przykład gdy stwierdza "wasze wojny nie działają", podsumowując dekady, w trakcie których trudno byłoby wskazać rok bez konfliktu zbrojnego. Bezbłędnie odegrany przez Spaceya jest człowiekiem, który mógłby porwać tłumy. Nie tylko metaforycznie.
Kompania dalekich krewnych ze strony wujka Innych bohaterów z krwi i kości bardzo tu brakuje. Wiadomo, że w Call of Duty ktoś zginie, ktoś kogoś zdradzi, a gracz będzie zachęcany, by to wszystko przeżywać, ale w Advanced Warfare trudno o choćby namiastkę żalu, złości czy zaskoczenia. Nawet jeśli od czasu do czasu Mitchell, w którego się wcielamy, wygłosi głosem Troya Bakera kilka życiowych mądrości.
Call of Duty: Advanced Warfare
Każde Call of Duty jest nieco zniekształconym przez ramy naszego medium filmem akcji. By formuła Advanced Warfare zadziałała, zabrakło kilku filmowych rodzinnych scen, grilla z członkami oddziału, drobnego romansu czy czegokolwiek podobnego, co sprawiłoby, że ci bohaterowie ożyliby w naszych głowach. Nie mówię, że są kiepscy, nudni (jak w Ghosts) czy nie mają swoich momentów. Ostrzegam tylko, że to nie poziom z najlepszych odsłon serii. Nawet porządnego twista brakuje. A raczej nie tyle brakuje, co Activision "sprzedało" nam go już dawno. Któryś z bohaterów stwierdza, że Stany Zjednoczone były ślepe, gdy Irons przejmował kontrolę. Gdy to usłyszałem, tylko westchnąłem sam do siebie. Przecież my - gracze - wiedzieliśmy to od dawna.
Fabularnie jest średnio. Winię za to dominację charyzmy Ironsa nad innymi, ale i fakt, że gracz przez większość gry jest trepem. Nic mu do polityki, celów misji i ich konsekwencji. Trudno w takiej izolacji od sedna intrygi poczuć się jej ważną częścią.
A rozgrywka? Studio Sledgehammer niby rozpycha ramy serii własnymi pomysłami, ale też jest się do czego przyczepić.
Aczkolwiek nie w kwestii oprawy.
Call of Duty Advanced Warfare (PC 60fps Ultra Settings + SweetFX) • gameplay HD | yourapps.info
Uniwersalny żołnierz na zawołanie Egzoszkielety. To na nich miało opierać się odświeżenie typowych dla Call of Duty wymian ognia. I tak jest. A raczej - tak bywa. Do każdej misji mamy przyporządkowany zestaw możliwości egzoszkieletu. Nie poczujecie się w nich jak nadludzie.
Owszem, bywa tak, że aktywując zdolność spowolnicie czas i ściągniecie czterech snajperów bez żadnego problemu, ale to rzadkość. Inną opcją jest kuloodporna tarcza, ale przecież w Call of Duty nigdy nie chodzi o defensywę. Podwójny skok? Da się, ale po co, skoro wskakując na dach zaparkowanego autobusu po prostu wystawiasz się jako lepiej widoczny cel dla chmary przeciwników? Czułem się zagubiony jak nigdy.
Call of Duty: Advanced Warfare
Do dyspozycji mamy granaty taktyczne (L1) i bojowe (R1). Każdy gatunek ma kilka rodzajów, które przełączamy mając już odbezpieczony granat w ręce (można go znowu schować korzystając z trójkąta). Granat THREAT pokazuje pozycje wrogów za ścianami, EMP (po polsku IEM, czyli impuls eletromagnetyczny) radzi sobie z mechami i dronami, są też granaty samonaprowadzające, odłamkowe i kilka innych. Ale te granaty bardzo szybko się kończą. Tak samo jak bateria umożliwiająca skorzystanie z dodatkowych możliwości egzoszkieletu. Interfejs jest w tych kwestiach nieczytelny, więc zamiast być żołnierzem przyszłości, najczęściej czułem się jak kolejny, zwykły, pozbawiony nadludzkich mocy żołdak.
I tęskniłem za równie zwykłym noktowizorem, bo w AW wygląda on tak:
Call of Duty: Advanced Warfare
Zabawek jest mnóstwo, ale zwykle gra (ustami jednego z towarzyszy) dokładnie mówi Wam, co i kiedy macie odpalić. Wiadomo - to Call of Duty i częścią tej serii jest słuchanie rozkazów, ale przez całą kampanię dostaniecie do ręki tyle fajnych zabawek, że naprawdę szkoda aż tak krótkiej smyczy, na której gracz jest trzymany.
Odpal ładunek wygłuszający tu (podpatrzcie go, jeśli pracujecie nad jakąś skradanką), tu przyczep czujniki pozwalające oznaczać cele przez ścianę, tu skorzystaj z drona by osłaniać natarcie (świetna sprawa). Wszystko fajne, ale liniowe do bólu i sprowadzające gracza do roli małpki wciskającej to, co jej każą. No oprócz późniejszych misji skradankowych, gdzie dostajemy do cyberłapy wyciągarkę, pozwalającą zahaczyć się o dowolny kant i zadanie dotarcia do celu bez alarmów. Ta namiastka swobody bardzo mi się podobała, a sama wyciągarka... Cóż, to dzięki niej robi się najlepszą akcję gry:
Nie ma powodów do do narzekania na brak urozmaiceń. Nie wiem, czy jakiegoś motywu z poprzednich Call of Duty tu zabrakło. Jest jazda ciężarówką, antygrawitacyjnym czołgiem, latanie kilkoma rodzajami dronów, pływanie łodzią, lądowanie na skrzydle samolotu, kroczenie w mechu czy lot myśliwcem (najsłabiej zrealizowany element z tych wszystkich). Każda z misji ma jakiś swój moment, choć niekoniecznie jest on warty zapamiętania. Gdy pierwszy raz spotykamy się z rojem dronów, zaskoczenie miesza się z podziwem, gdy pod koniec gry kierujemy wielkim działem, by COŚ zniszczyć, można ziewnąć.
Advanced Warfare to właśnie taka mieszanina lepszych i gorszych pomysłów. Czegoś nowego, ale i balastu, który przez minione dekady wyznaczał ramy serii, a teraz jej ciąży.
Call of Duty: Advanced Warfare
Sledgehammer nie do końca ogarnął na przykład sekwencje QTE. Ikony przycisków lubią pojawiać się znikąd i nie reagować na wduszenie odpowiedniego kawałka plastiku. Czasem są po prostu za małe, by odczytać czy to L1, czy R1 tak szybko, jak chciałaby tego gra.
Improwizacja na wielkiej scenie Zdarzają się też momenty, w których gracz nie do końca wie, czy jest widzem czy aktorem. W jednej z misji oddział utrzymywał front, chowając się za zamarzniętym gruntem. W pewnym momencie na ekranie pojawiał się duży skurczybyk, do ubicia którego zwykły karabin nie wystarczy. Biegałem więc w lewo i prawo, szukając wyrzutni Stingerów czy chociażby granatów IEM, i za każdym razem ginąłem. Okazało się, że miałem cierpliwie stać w jednym miejscu, by mógł odpalić się skrypt z załamaniem lodu. Cóż, zabrakło suflera, a to nie była jedyna taka akcja w całej grze.
Call of Duty: Advanced Warfare
Skoro już jesteśmy przy balaście - naprawdę czas na sensowniejsze znajdźki, niż archaiczne laptopy z "informacjami wywiadu" pojawiające się w misji niezależnie od tego czy postać gracza jest w bazie, czy w więzieniu. Pomiędzy zadaniami możemy tez ulepszyć egzoszkielet Mitchella, nawet jeśli jest skuty i czeka na egzekucję. Trochę to niedorzeczne, poza tym ulepszenia i tak niewiele zmieniają.
Fabularnie Call of Duty: Advanced Warfare ląduje poniżej oczekiwań, ale szufladkę wyżej, niż bolesne rozczarowanie. Kevin Spacey ma wśród bohaterów monopol na charakter i przemowy, a reszta obsady jest tyleż jednowymiarowa co pomijalna i przez to nie wzbudza w graczu większych emocji. Egzoszkielety w kampanii to tylko urozmaicenie - kilka umiejętności niedostępnych we wcześniejszych grach, utopione w morzu liniowości.
Advanced Multiwarfare
Call of Duty: Advanced Warfare
Kampania nie robi właściwego użytku ze zdobyczy militarnych technologii przyszłości. Co innego tryby sieciowe. Zwykle w serii różnią się one między sobą szczegółami - nie tym razem. Opowiadając historię, Sledgehammer starał się nie wychylać, za to z multiplayerem studio (we współpracy z Raven Software) zaszalało.
EGZOtyka Po raz pierwszy od lat odpalając pierwszy mecz Call of Duty nie poczułem się jakbym grał w to któryś rok z rzędu. Gdzie są granaty? Dlaczego wojak rusza się tak wolno, dlaczego po naciśnięciu L1 z przedramienia wysuwa mi się tarcza? Szok. Ale przyjemny. I im dłużej gram, tym bardziej doceniam odwagę autorów.
Dopiero w sieci można poczuć się jak żołnierz przyszłości. Opanowanie możliwości egzoszkieletu to podstawa, bo podwójne skoki otworzyły zupełnie nowe ścieżki poruszania się po mapach. Czatowanie na klatkach schodowych przestało się opłacać, gdy ktoś może wskoczyć na pięterko i zajść kampera od tyłu. Nowe ruchy to także uniki na ziemi i w powietrzu, ślizgi czy możliwość przywalenia w ziemię z impetem po podwójnym skoku. Szkoda tylko, że nie jest to aż tak zabójcze, jak wygląda. Podobnie zresztą jest z ciosami łapą lub nożem - w Call of Duty zawsze była to nieco przegięta broń, tymczasem w Advanced Warfare często zawodzi.
Call of Duty: Advanced Warfare
Ale egzoszkielet to nie tylko mobilność. To też wspomniana wyżej tarcza pozwalająca uniknąć śmierci w zasadzce, to możliwość chwilowego zniknięcia wrogom z oczu, lewitacji, wyciszenia własnych kroków, zwiększenia życia czy otoczenia się barierą niszczącą wrogie pociski. Oczywiście nie wszystko naraz. Każdą z umiejętności trzeba odblokować, a potem znaleźć dla niej miejsce w wyposażeniu. To świetne nowinki. Dodające sporo do futurystycznego klimatu, ale nie łamiące formuły meczów szybkich meczów, w których ginie się często, a stanie w miejscu nie ma sensu. Odpowiednie wykorzystanie umiejętności pozwala przeważyć szalę, ale one same meczu nie wygrają.
Jakość, nie ilość Po liście broni można sądzić, że ich liczba nie powala, ale różnice pomiędzy gnatami nawet w tej samej klasie są olbrzymie. Przesiadka wymaga przyzwyczajenia i pewności, że chcemy to zrobić, bo korzystając z jednego modelu odblokowujemy w nim kolejne, bardzo przydatne dodatki, których nie będziemy mieć w innej broni. Co jakiś czas gra obdarowuje nas dodatkowo skrzynią z przedmiotami, których statystyki zostały nieco zmienione w stosunku do klasycznych wersji. Fajny pomysł.
Call of Duty: Advanced Warfare
Świetnym patentem jest też ładująca się błyskawicznie strzelnica, pozwalająca przed walką sprawdzić, jak opisujące giwerę statystyki przekładają się na praktykę. Odwiedzam ją często, choćby po to, by przekonać się, jak wygląda zasięg poszczególnych broni. Do tej pory w Call of Duty raczej nie zdarzało mi się odpuszczać wrogowi pojawiającemu się na ekranie, bo był za daleko. Jeśli go widziałem, to musiał zginąć. W Advanced Warfare dystans naprawdę ma znaczenie i warto mieć świadomość tego, z czym akurat biegamy. O dobieraniu broni pod konkretne mapy czy tryby nie wspomnę - to absolutne podstawy.
Zrób to sam Na szczęście autorzy pozwalają nam zapisać masę rozmaitych zestawów wyposażenia. Biorąc pod uwagę liczbę dostępnych tu opcji tworzenia własnej klasy postaci, to bardzo ważne. Koniecznie przyjrzycie się nagrodom za serie punktowe (punktowe, nie serie fragów), bo każdą z nich można na wiele sposobów dostosować. Oczywiście podnosząc liczbę punktów wymaganych, by z niej skorzystać. Widząc rozstawioną wieżyczkę, nie wiecie jeszcze czym ona strzela (karabin, laser, rakiety), czy obraca się w zakresie 180 czy 360 stopni. A może jej "twórca" stoi właśnie za nią i zaraz ściągnie ją z mocowania?
Sledgehammerowi najwidoczniej przyświecało motto "róbta co chceta", a kunszt studia widać chociażby w tym, że nie mam ochoty narzekać na jakieś przegięcia. Ktoś hakuje Ci ciągle huda? Wybierz perka, który przed tym zabezpieczy. Broń można wyposażyć w tłumik, ale można zabrać też mikrofon, dzięki któremu wytłumione strzały innych i tak zobaczymy na minimapce. Dlatego budowanie zestawów uzbrojenia na każdą okazję jest tu tak ważne.
Call of Duty: Advanced Warfare
Call of Duty nigdy nie zawodziło w kwestii liczby map i trybów rozgrywki. Advanced Warfare nie jest wyjątkiem i oferuje coś absolutnie dla każdego. Od trybu treningowego i playlisty "klasycznej" (bez ruchów możliwych dzięki egzoszkieletowi) po tryby hardcore i mecze rankingowe, w których trafiamy na losowych przeciwników o podobnych umiejętnościach. Nie zabrakło nawet gry na podzielonym ekranie z botami czy przez LAN. To bogaty zestaw rozgrywek, urozmaicony o kilka nowych rodzajów zabawy, które pełnią rolę ciekawostek. 13 map na start również jest niezłą liczbą.
Smrodek po zombie Szkoda, że Activision musiało zrobić coś "po swojemu" i tryb z zombiakami znajdziemy dopiero w płatnych dodatkach. Biorąc pod uwagę popularność tej zabawy, ciśnie mi się na usta słowo "świństwo". Nie ma zombiaków, nie ma SpecOpsów, jest za to niedorastający do pięt żadnemu z tych kooperacyjnych trybów Survival, w którym czterech graczy walczy z kolejnymi falami przeciwników. Zgrany już w tuzinach gier do bólu.
Call of Duty: Advanced Warfare
Sporo w potyczkach sieciowych się zmieniło, ale o dziwo to wciąż Call of Duty. Może nie do końca takie, jakim je pamiętacie, ale moim zdaniem to akurat dobrze. Pchnięcie rozgrywki na nowe tory pokazało mi, jak drobne kroczki w tej materii stawiały poprzednie odsłony serii. Egzoszkielety i umiejętności to coś, czego Call of Duty potrzebowało, by znów zainteresować mnie na dłużej. To gra, której reguł trzeba uczyć się od nowa i mam z tego wielką frajdę.
Werdykt Call of Duty: Advanced Warfare to dziwna mieszanka. Wydawało się, że fabularna kampania ma wszystko czego trzeba, by opowiedzieć historię, którą wspominalibyśmy równie ciepło, co Modern Warfare i pierwsze Black Ops. Ostatecznie okazało się, że to w sumie kampania jakich wiele, tworzona od sztancy stojącej gdzieś w siedzibie Activision.
Na drugiej szali mamy tryby sieciowe, w których dawno już nie było takiego powiewu świeżości. Tam zabawa egzoszkieletem nabiera rumieńców, odblokowywanie kolejnych elementów wyposażenia wciąga znów jak diabli, a głowa jest wolna od uczucia deja vu. Jeśli kupować już teraz, to właśnie dla zabawy w sieci. Wtedy zdecydowanie warto, zwłaszcza, że konkurencja jest w tym roku licha.
Jeśli nade wszystko cenicie dobrą opowieść, to tu znajdziecie jedynie jej namiastkę.
Maciej Kowalik
- Platformy: PC, PS3, PS4, 360, Xbox One
- Producent: Sledgehammer (PC. PS4, Xbox One), High Moon (PS3, 360)
- Wydawca: Activision
- Dystrybutor: LEM
- Data premiery: 03.11.2014
- PEGI: 18
- Wymagania: Intel® Core™ i3-530 @ 2.93 GHz / AMD Phenom™ II X4 810 @ 2.60 GHz, 6 GB RAM, karta graficzna 1 GB
Testowaliśmy wersję na PS4. Screeny pochodzą od redakcji.
Call of Duty: Advanced Warfare (PC)
- Gatunek: strzelanina
- Kategoria wiekowa: od 18 lat