...But That Was [Yesterday], czyli poruszająca konfrontacja ze wspomnieniami
Wspomnienia, zarówno dobre, jak i złe, to jedne z rzeczy, które kształtują naszą osobowość. I choć chcielibyśmy zatrzymywać jedynie te pierwsze, każdy z nas doświadcza też przykrych sytuacji, które potrafią prześladować przez resztę życia. Nie należy się jednak poddawać. Trzeba porzucić przykre myśli, przywołać do siebie wszystko, co najlepsze, i kroczyć przez życie dalej. Tak jak bohater ...But That Was [Yesterday].
W grze autorstwa Michaela Molinari wcielamy się w młodego mężczyznę, który musi dosłownie zmierzyć się ze wspomnieniami. Dosłownie, bo przemierzając wraz z nim kolejne lokacje, urywki z jego życia, napotykamy ciemną masę, symbolizującą właśnie wspomnienia. Jedyny sposób, by się jej pozbyć, to odwrócić się i poczekać, aż się cofnie. Na płaszczyźnie gry oznacza to po prostu otwarcie drogi do następnego fragmentu etapu, w sferze metaforycznej zaś, jak sądzę - pogodzenie się z przykrymi doświadczeniami z przeszłości i możliwość dalszego przejścia przez życie. Za idealne dopasowanie stylu rozgrywki, dwuwymiarowej platformówki, do przekazu, jaki niesie ze sobą gra, należą się twórcy gromkie brawa. W przypadku dzieła sztuki, przykładowo wiersza: możemy go przeczytać dla rozrywki albo zagłębić się w przeczytane słowa i wyciągnąć z nich pewne wnioski. Tutaj rzecz ma się analogicznie, tyle że środkiem do interpretacji nie jest słowo, a gra.
Podczas retrospekcji naszemu bohaterowi towarzyszą trzy istotne dla niego postacie - przyjaciel, dziewczyna oraz pies - z których brakiem musi się uporać. Każda z nich wskazuje nam drogę i pokazuje jakąś nową umiejętność (np. przyjaciel "uczy" nas skakać), bez użycia której nie ukończymy gry. W ten sposób, przynajmniej w moim odbiorze, Molinari przekazuje graczowi kolejną prawdę: że bliscy potrafią wpływać na nasze życie, pomagają przez nie kroczyć i bez nich żyć się po prostu nie da. Warto zaznaczyć, że wszystkie osoby, które spotkamy w grze, są pozbawione twarzy. Dzięki temu można się z nimi łatwo utożsamić i przywołać własne, podobne wspomnienia. Przesłanie ...But That Was [Yesterday] jest więc jednocześnie dosłowne i uniwersalne.
Ale przesłanie to budowane jest nie tylko na fundamentach rozgrywki, która to nota bene ograniczona została do minimum i nie wymaga właściwie żadnych zdolności manualnych, ale też na wspaniale komponującej się z całością oprawie audiowizualnej. Klimatyczna muzyka oraz prosta, acz pełna uroku i artyzmu grafika fantastycznie kreują sentymentalny świat wspomnień - raz kolorowy i radosny, innym razem mroczny i przygnębiający.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że w ...But That Was [Yesterday] już graliście, bo to jedna z najpopularniejszych gier niezależnych, ale jeśli jeszcze się z nią nie zetknęliście, szczerze polecam poświęcić kilkanaście minut i to zrobić. To spokojna, relaksacyjna gra, która zmusza do refleksji i do zatrzymania się w pędzie życia, nawołująca do zrzucenia z siebie bagażu przeszłości i niestrudzonego podążania wytoczoną przez los ścieżką. Pewnie zabrzmi to trywialnie, ale mnie dzieło Molinari całkowicie ujęło. W ...But That Was [Yesterday] zagracie tutaj.
Adrian Palma