Myślę, że ceny sprzętu w chwili obecnej, w tej sytuacji ekonomicznej, są potencjalnie za wysokie, albo po prostu są za wysokie, i jeśli wydawcy tych platform chcą osiągnąć taką sprzedaż jaką przewidują na ten rok, te ceny będą musiały ulec zmianie. Jeśli to nastąpi, Dematteo przewiduje sprzedaż na poziomie 33.5 miliona sztuk w tym roku w USA.
Troszeczkę inaczej widzi to oczywiście Satoru Iwata z Nintendo, który patrzy globalnie i widzi ryzyko płynące z obniżenia ceny tylko w jednym regionie. Nie jest tajemnicą, że Wii sprzedaje się ostatnio gorzej w Japonii, ale jeśli tam zaczęto by sprzedawać je taniej, to musiałby nastąpić ten sam ruch i w Europie i USA. A po co, skoro tam nadal Wii jest niezagrożone na pozycji lidera konsol stacjonarnych? Dlatego też Iwata stawia sprawę jasno:
Jeśli naprawdę zrobimy cięcie cen, to będzie musiało to być dokładnie w momencie gdy poszerzy to nasz biznes. Przynajmniej na chwilę obecną nie mam szczególnych planów na jakiekolwiek obniżanie cen. I nie ma tutaj co ich obwiniać - każdy chce zarabiać jak najwięcej, a jeśli im gwarantuje to nieobniżanie cen, to tylko należy zazdrościć doskonałego marketingu. Przy okazji, Iwata zabrał też głos w temacie ewentualnego następcy Wii. Z jednej strony zapowiedział, że nowe konsole ukazują się wtedy, gdy deweloperzy już wycisnęli wszystko co było do wyciśnięcia z danej generacji, a z drugiej:
Nasze wewnętrzne działy sprzętowe zawsze pracują nad nowym sprzętem abyśmy mogli go wypuścić wtedy, gdy znajdziemy jakiś bardzo interesujący pomysł. Czyli data premiery nowego Wii lub DSa - gdy znajdzie się pomysł. Aż boję się zapytać - a co, jeśli się nie znajdzie?