Brytyjska kolekcjonerka Dead Island Riptide przekracza granicę dobrego smaku
Szukanie sensacji? Zwykła głupota? Wybaczcie brak wizualizacji w nagłówku, ale może jecie właśnie obiad, albo po prostu nie macie ochoty na oglądanie bezgłowego tułowia... Dalej idziecie na własną odpowiedzialność.
Zaniemówiłem...
Dead Island Riptide w edycji Zombie Bait (UK)
Autentycznie brakuje mi słów, by opisać zażenowanie na widok bezgłowego, kobiecego popiersia (może lepiej pasowałoby "pocycia", bo wiadomo, o co chodzi), które znajdzie się w pudełkach z kolekcjonerską edycją Dead Island Riptide, sprzedawaną na terytorium Wielkiej Brytanii.
Rozumiem, że konwencja filmów i gier o zombie pozwala autorom na wiele, ale kto przy zdrowych zmysłach chciałby postawić taką makabrę na widoku? Może i pasowałaby do przystrojonej łańcuchami piwnicy seksualnego dewianta, ale jeśli gracze potrafią się w czymś zjednoczyć ponad platformowymi podziałami, to w walce o dobre imię. O to, by inni przestali uważać nas za zboczeńców i potencjalnych morderców, czekających na odpowiedni impuls.
A potem ktoś w biurze Deep Silver (wydawcy Dead Island Riptide) stwierdza, że każdy gracz-kolekcjoner marzy o postawieniu na półce, czegoś takiego...
Powiedzcie mi, że się nie mylę i wam też zbiera się właśnie na wymioty.
Mamy dopiero styczeń, ale trudno będzie chyba innym przebić ten poziom głupoty. Szczerze mówiąc, wolałbym, żeby nawet nie próbowali.
Tomasz Gawlikowski z Techlandu, zapytany o to wydanie wyjaśnił:
To nie jest edycja kolekcjonerska od naszego wydawnictwa. Zawartość polskiej edycji kolekcjonerskiej nie została jeszcze ujawniona, ale takowa, właśnie od Techlandu, na pewno trafi do sprzedaży. Na pytanie o jej skład Gawlikowski odpowiedział:
Techland ZAWSZE robił EK bardzo dobrej jakości, do swoich gier. Więc "dajmy się zaskoczyć" Nie powiem, żeby brytyjska edycja mnie nie zaskoczyła, ale jestem pewny, że Tomaszowi chodzi o zaskoczenie innego rodzaju.
źródło: Destructoid
Maciej Kowalik