Brutalne gry kupimy tylko z dowodem tożsamości?
Rzecznik praw obywatelskich zaapelował o prawne uwarunkowanie oznaczeń PEGI i ograniczenie nieletnim dostępu do brutalnych gier.
12.04.2015 | aktual.: 05.01.2016 15:07
Rzecznik praw obywatelskich prof. Irena Lipowicz, udzieliła portalowi wyborcza.biz wywiadu, w którym stanowczo komentuje sprawę braku prawnej odpowiedzialności sprzedawców, udostępniających brutalne gry nieletnim. Gry +18 miałyby być traktowane na równi z alkoholem. Do ich kupna wymagane byłoby okazanie dowodu tożsamości, a sklep złapany na nieprzestrzeganiu tej zasady byłby narażony na wysokie kary finansowe.
Oznaczenia przyznawane przez Ogólnoeuropejski System Klasyfikacji Gier, szerzej znany pod akronimem PEGI, stałyby się w Polsce (na wzór większości krajów Europy) prawnie obowiązującą klasyfikacją gier. Kontrolą ich sprzedaży miałoby się natomiast zająć Ministerstwo Edukacji Narodowej lub Urząd Komunikacji Elektronicznej. Z RPO zgadzają się również producenci gier zrzeszeni w Stowarzyszeniu Producentów i Dystrybutorów Oprogramowania Rozrywkowego.
Wszystko dość sensownie rozpisane. W innych krajach to działa i nawet byłbym skłonny się z Panią profesor zgodzić, gdyby nie trzy celne pytania, które wykoleiły jej logikę. Otóż:
a) Wiąże ona wzrost liczby samobójstw z grami
Mamy rok 2015 i wciąż jesteśmy na etapie dyskutowania oraz prowadzenia badań. A to bardzo ważna sprawa. Z niewyjaśnionych przyczyn poważnie wzrósł nam odsetek samobójstw wśród dzieci w wieku do 14 lat... b) Przyznaje, że trudno to udowodnić, bo gdyby się dało, to już by udało się wprowadzić odpowiednie regulacje
Trudno jest udowodnić, że gry są bezpośrednio odpowiedzialne za wzrost samobójstw. Gdyby się dało, w mig mielibyśmy potrzebne regulacje. c) Dziewczynka czytająca „Pięćdziesiąt twarzy Greya” albo oglądająca film +18, mimo wszystko jest mniej 'zdeprawowana' od chłopca grającego w GTA.
Nie neguję, że niektóre książki i filmy też mogą mieć destrukcyjny wpływ na dzieci. Jednak istnieje coś takiego jak intensywność przeżycia, która w chłonnym, młodym umyśle może się na stałe zarysować. Specjaliści twierdzą, że nowa interakcyjność gier jest o wiele bardziej wciągająca i angażująca niż w przypadku filmu czy książki. Odpowiednio intensywniejsze mogą być skutki dla psychiki. Jak myślicie? Prawne ograniczenia czy kampanie poszerzające wiedzę rodziców w tym zakresie? Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który zagrał w GTA/Call of Duty/Battlefielda/Counter-Strike dopiero po 18. urodzinach.
[Źródło: wyborcza.biz]
Oskar Śniegowski