Brazylijska telewizja pomyliła fragment Forzy Motorsport 6 z rzeczywistością
Prezenterzy przez minutę zachwycali się umiejętnościami wyimaginowanego kierowcy.
08.02.2017 16:28
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ajajaj, co za czasy. Telewizyjne wpadki w kwestii używania materiałów z gier idą coraz dalej i dalej. Tym razem nie chodzi o posłużenie się screenem do zobrazowania prawdziwej sytuacji czy nawet piłkarza, ale wykreowanie pozornie prawdziwej sytuacji na podstawie materiału z gry. Konkretniej: Forzy Motorsport 6.
Zgodnie ze słowami bahookery'ego, który zamieścił film na Reddicie, rzecz miała miejsce w Brazylii, gdzie w telewizji wiadomości można obejrzeć zarówno o 18, jak i 20. Z tym, że ta późniejsza pora zarezerwowana jest dla poważniejszych treści, o 18 twórcy muszą więc zapełniać blok mniejszymi tematami lub ciekawostkami. I właśnie jeden z takich programów wykorzystał cynk anonimowego śmieszka, który wysłał stacji nagranie pokazujące testy, jakie musi przejść zawodowy kierowca, by pracować dla prezydenta Stanów Zjednoczonych. No, teoretycznie. Bo tak naprawdę to tylko gameplay z Forzy.
Rede Record confunde gameplay de Forza 6 com treinamento para piloto..
Tak, ekipa z Rede Record obejrzała film i nie poznała się na tym, że nie przedstawia rzeczywistości. Driftująca tyłem limuzyna prezydencka wydawała im się wystarczająco efektowna i autentyczna, by pokazać ją na antenie i zachwycać się umiejętnościami kierowcy. Tak, wiem - w takiej jakości to nawet fragment Drivera wyglądałby jak prawdziwy. Klip, który tak oszukał Brazylijczyków, da się na szczęście znaleźć w znacznie lepszej jakości. I co ciekawe, z komentarzy da się wyczytać, że ludzie nabierali się już na niego niecały rok temu:
Forza Motorsport 6 - Presidential Drift | 300 MILLION+ VIEWS on Facebook
Powyższy materiał bawi i bez znajomości języka, ale zyskuje jeszcze więcej uroku, kiedy przeczytać przekład użytkownika reddita o nicku F110:
- [0:00 - 0:05] - Zobaczycie materiał pokazujący, jak wygląda test drogowy, który trzeba zaliczyć, by zostać kierowcą prezydenta USA.
- [0:05 - 0:12] - Zwróćcie uwagę na to, co kierowca musi zrobić, żeby go przyjęto. Spójrzcie!
- [0:13 - 0:15] - Spójrzcie na samochód prezydenta...
- [0:16 - 0:26] - Spójrzcie, co kierowca musi zrobić... W razie ataku, w trakcie zamieszek... Kierowca musi jechać tyłem.
- [0:26 - 0:28] - Jak ktoś może tak jeździć?
- [0:30 - 0:39] - Nie można wypaść z trasy. Jeśli ktoś wypadnie, nie może być zatrudniony jako kierowca prezydenta. Czy to w ogóle możliwe, Lombardi?
- [0:39 - 0:39] - Nie ma mowy.
- [0:40 - 0:41] - Spójrz!
- [0:42 - 0:44] - Spróbujemy tak?
- [0:44 - 0:45] - Nie mogę... nie mogę... Nigdy!
- [0:45 - 0:48] - Lombardi ma problemy z odjeżdżaniem spod Rede Record.
- [0:49 - 0:54] - Mogę prowadzić i parkować, ale żeby w taki sposób... Nigdy! Wątpię. Nawet ty byś tak nie zrobił.
- [0:55 - 0:57] - Trzeba całkiem nieźle zarabiać, pracując dla prezydenta USA.
- [0:57 - 1:03] - Och! Całkiem nieźle! Kierowca, ochrona, wszyscy... Zarabiają dużo.
- [1:03 - 1:05] - Ale ta odpowiedzialność...
- [1:05 - 1:06] - Imponujący materiał!
[ttpost url="https://twitter.com/RussianEmbassy/status/730701444823826432?ref_src=twsrc%5Etfw"]
No, przyznacie chyba, że przekład dodaje sytuacji jeszcze więcej komizmu. To takie pocieszne... i jednocześnie zastanawiające. Żarty żartami, ale skoro grafika w grach już teraz potrafi tak zwodzić ludzi, to co to będzie za kilka lat? Bo im głębiej w ten fotorealistyczny las, tym bardziej tego typu historie będą się mnożyć. W tym wypadku na pewno zadziałało to, że formuła programu jest dosyć luźna i być może sytuacja okazała się podbramkowa, bo autorzy nie mieli pod ręką innych tematów, a musieli coś pokazać... Ale wpadka i tak jest solidna.
Jeśli wierzyć jednemu z użytkowników YouTube'a, wisienką na torcie jest fakt, że program, na którym wyemitowano ten klip, znany jest z tego, że zawsze wini gry za wszelkie morderstwa. Cóż, może anonimowy kawalarz w taki sposób chciał sprzedać stacji pstryczka w nos? Z pewnością mu się udało.
Patryk Fijałkowski