Brak wstecznej kompatybilności, ograniczenia dla używanych gier i premiera pod koniec przyszłego roku. Czy PlayStation 4 to Orbis? [PLOTKI]
Szpiedzy z Krainy Deszczowców uprzejmie donoszą...
Poplotkowaliśmy już sobie o nowym Xboksie, który ponoć nosi kodową nazwę Durango, jego pad może przypominać tablet, a sam sprzęt będzie utrudniał wymienianie się używanymi grami. Plotki pozostały plotkami, a Microsoft zapowiedział, że na E3 nie pokaże nowej konsoli.
Czas więc na Sony.
Kotaku donosi - zastrzegając, że nic z tego nie jest potwierdzone - że nowe PlayStation pojawi się na rynku pod koniec przyszłego roku. Wygląda na to, że na razie nazywa się Orbis - jeśli szukacie niecodziennego imienia dla dziecka, ta informacja będzie jak znalazł.
"Pod maską" konsoli czaić ma się 64-bitowy procesor AMD oraz układ graficzny graficzny tej samej firmy z rodziny Southern Islands. Ten drugi ma umożliwić odpalanie gier w rozdzielczości 4096x2160 a także obsługę 3D w 1080p.
Niestety, wygląda na to, że wsteczna kompatybilność z grami z PS3 nie zaprząta uwagi projektantów, więc sprzedaż obecnej konsoli Sony, by uzbierać pieniądze na Orbis będzie wiązała się z porzuceniem swojej kolekcji.
Zanosi się też na jakiś mechanizm walki z używanymi grami. Ponoć każdą grę kupioną na dysku będziemy przypisywali do pojedynczego konta PSN. Po takiej operacji będziemy mogli zgrać ją na dysk konsoli, a w przyszłości nawet ściągnąć ją za darmo z PS Store. Rozstając się z płytką, którą przypisaliśmy do swojego konta będziemy sprzedawać grę o ograniczonej funkcjonalności. Jak bardzo? Tego nie wiedzą nawet "źródła". Do rejestracji gry wymagane będzie połączenie z internetem.
To chyba znak czasów, że zarówno w przypadku Xboksa jak i PlayStation plotki skupiają się na tym, czego robić nie będziemy mogli, a nie na możliwościach sprzętu. Czytanie o podobnych obostrzeniach chłodzi mój zapał na myśl o przesiadce na nową generację, bo wygląda na to, że będzie ona większym obciążeniem dla portfela. Więc ja sobie potrzymam kciuki za to, by plotki nie okazały się niczym więcej. A wy?
źródło: Kotaku
Maciej Kowalik