Boom Blox - recenzja
Czy przechadzając się po supermarkecie nie mieliście nigdy ochoty rzucić piłką w stojące butelki i sprawdzić czy przewracają się one w dokładnie taki sposób, jaki sobie wyobraziliście? Myślicie, że to tylko ja jestem na tyle szalony. Nic bardziej mylnego, tak naprawdę każdy, kto spędził, choć chwilę grając w Boom Blox odmienił swoje życie nie do poznania.
15.08.2008 | aktual.: 30.12.2015 14:13
To właśnie niepozornie prezentująca się gra od Electronic Arts zmieniła mój sposób postrzegania świata. Nie wiem czy Steven Spielberg naprawdę podrzucił ideę na ten tytuł, czy jego nazwisko jest tylko próbą rozreklamowania tej produkcji, ale pomysłodawcy, kimkolwiek by nie był, należą się ogromne brawa. Sukces Boom Bloxa to przede wszystkim pokazanie, że Wii może otrzymać grę, która w unikalny i nienaciągany sposób wykorzysta sterowanie za pomocą Wii Remote. Nie zrozumcie mnie źle, ale poza mini grami typu Wii Sports czy Wii Play często odnoszę wrażenie, że w pełnoprawnych pozycjach sterowanie takie jest dorzucane na siłę, a ja równie dobrze, czy nawet lepiej bawiłbym się grając bez żadnych udziwnień. Tutaj jednak nic takiego nie ma miejsca.
Wyjaśnienie, na czym polega zabawa w Boom Blox sprowadza się do wyobrażenia sobie wielkie wieży zbudowanej z klocków i nas graczy, jako tych, którzy chcą tę budowlę zburzyć. Oczywiście w takim wypadku wykorzystamy jakieś narzędzie zniszczenia np. piłkę baseballową czy kulę do kręgli. Zatem chwytamy Wii Remote w dłoń, ustawiamy dowolnie kamerę przytrzymując przycisk B, a potem już tylko rzucamy i oglądamy, jakie uzyskaliśmy efekty. Wydaje się proste i dokładnie takie jest, a deweloper postarał się, aby gra wykrywała, z jaką siłą wyrzucona zostaje piłka.
To właśnie niepozornie prezentująca się gra od Electronic Arts zmieniła mój sposób postrzegania świata. Nie wiem czy Steven Spielberg naprawdę podrzucił ideę na ten tytuł, czy jego nazwisko jest tylko próbą rozreklamowania tej produkcji, ale pomysłodawcy, kimkolwiek by nie był, należą się ogromne brawa. Sukces Boom Bloxa to przede wszystkim pokazanie, że Wii może otrzymać grę, która w unikalny i nienaciągany sposób wykorzysta sterowanie za pomocą Wii Remote. Nie zrozumcie mnie źle, ale poza mini grami typu Wii Sports czy Wii Play często odnoszę wrażenie, że w pełnoprawnych pozycjach sterowanie takie jest dorzucane na siłę, a ja równie dobrze, czy nawet lepiej bawiłbym się grając bez żadnych udziwnień. Tutaj jednak nic takiego nie ma miejsca.
Wyjaśnienie, na czym polega zabawa w Boom Blox sprowadza się do wyobrażenia sobie wielkie wieży zbudowanej z klocków i nas graczy, jako tych, którzy chcą tę budowlę zburzyć. Oczywiście w takim wypadku wykorzystamy jakieś narzędzie zniszczenia np. piłkę baseballową czy kulę do kręgli. Zatem chwytamy Wii Remote w dłoń, ustawiamy dowolnie kamerę przytrzymując przycisk B, a potem już tylko rzucamy i oglądamy, jakie uzyskaliśmy efekty. Wydaje się proste i dokładnie takie jest, a deweloper postarał się, aby gra wykrywała, z jaką siłą wyrzucona zostaje piłka.
Mimo wszystko lubię patrzeć jak klocki spadają na ziemię czy odlatują gdzieś daleko, bo właśnie rzuciłem w nie bombą. Fizyka jest tutaj odwzorowana świetnie i naprawdę funkcjonuje dokładnie tak jakbyśmy tego oczekiwali. Niestety, nie zawsze jest płynnie. Przy największych rozwałkach, gdy widzimy wielokrotne wybuchy możemy zauważyć spadki liczby klatek, co patrząc na bardzo prymitywną grafikę tytułu, nie powinno mieć miejsca. Co prawda, gdy tak dużo się dzieje na ekranie to najczęściej po prostu podziwiamy wynik naszej destrukcji, ale niesmak pozostaje.
Jeśli chodzi o oprawę audio, to jest ona obecna i nic więcej nie muszę dodawać tak naprawdę. Całkiem przeciwnie za to jest z zabawą dla wielu graczy, która to jest po prostu rewelacyjna. Przede wszystkim nie wymaga zakupów za kolejne 1000zł, bo w większość plansz możemy grać przekazując sobie Wii Remote, a Nunchuck nie jest w ogóle wymagany. Razem może bawić się maksymalnie do 4 graczy, a wierzcie mi, że prostota tego tytułu i świetne sterowanie wciągną również osoby nie mające dużo wspólnego z naszym hobby. Większość poziomów to wariacje plansz znanych z zabawy dla jednego gracza, więc mamy typowe burzenie wieży czy wyciąganie klocków tak by budowla ustała, ale również walkę dwóch zamków zbudowanych z klocków (wymaga 2 Wiilotów). Gdyby to nam się znudziło, to możemy pobawić się we wspólną destrukcję klocków. Wierzcie mi, że to naprawdę wciąga i goście, chociaż chciałeś im jedynie pokazać Boom Bloxa nie będą mogli oderwać się od gry, także ostrzegam.
Gdyby bardzo Wam się nudziło, to deweloper pozwolił graczowi na budowanie własnych plansz na podstawie istniejących w grze lub całkowicie nowych z wykorzystaniem prostego kreatora. Pozwala on nie tylko na zabawę samemu, ale możemy wysłać stworzony poziom naszemu znajomemu z wykorzystaniem WiiConnect24. Niestety tworzenie poziomów jest uciążliwe przez wspomnianą już wcześniej czułość Wii Remote, więc traktujcie to raczej jako ciekawostkę. Szkoda, że nie powstał jakiś kanał Boom Bloxa, dzięki któremu moglibyśmy oceniać i ściągać najlepsze poziomy stworzone przez graczy. Niestety na Wii nie powinniśmy liczyć na takie luksusy.
Na koniec nie można nie wspomnieć o specyficznym humorze, który co prawda nie razi, ale mam wrażenie, że jest dodany, co najmniej na siłę. Klockowe krowy, małpy czy rycerze prezentują się dobrze, ale nie są tak słodkie jak choćby sackboye w nadchodzącym LittleBigPlanet. Podobnie w trybie pseudo fabularnym (adventure), gdzie plansze połączone są rysowaną historyjką, która, choć może i jest zabawna, to wygląda troszkę jak robiona na kolanie i małym nakładem pracy.
Pomimo tych wszystkich wymienionych wad polecam posiadaczom Wii zakup Boom Bloxa, szczególnie, że naprawdę mało jest tytułów na konsolę Nintendo, które w tak interesujący sposób wykorzystują Wii Remote. Mnóstwo, naprawdę mnóstwo klocków, czyli ciekawy pomysł, który nauczy Was inaczej patrzeć na rzeczywistość.