Blur - recenzja
Siedzisz sobie wygodnie za kierownicą Chevroletta Camaro, dookoła 19 innych kierowców rozpędza swoje maszyny by za chwilę przejechać linię lotnego startu i rozpocząć walkę o pierwsze miejsce. Formuła? Full contact z dodatkami.
09.06.2010 | aktual.: 30.12.2015 14:05
Spokojnie, jak na wojnie Po rozpoczęciu wyścigu i minięciu pierwszej linii power-upów zabawa rozkręca się na dobre, bo pozornie normalne samochody nabierają nadnaturalnych możliwości, a ich kierowcy mogą wreszcie dać upust swojej żądzy zwycięstwa. Zaczyna się więc festiwal sunących po trasie pocisków, zostawionych w przypadkowych miejscach min i rozpychania się przy prędkościach przekraczających 240 kilometrów na godzinę. Nawet ciche przemykanie bokiem, nie denerwowanie innych i korzystanie z klasycznego turbo nie zda się na wiele, bo autorzy pomyśleli również o piorunach zamieniających fragment trasy przed pierwszym graczem w pole minowe. Od początku do końca trzeba mieć tu oczy dookoła głowy i to właśnie jest w Blur piękne.
W pierwszych wrażeniach skupiałem się przede wszystkim na trybie kariery. Zanim przejdę do najważniejszej części tego tekstu (i gry) muszę powiedzieć, że nie mam samotnej zabawie wiele do zarzucenia.
Poza oczywistym ściganiem się z przeciwnikami musimy przeznaczyć część uwagi na zbieranie fanów (nowa wersja systemu Kudos), koniecznych do awansu w hierarchii. Zyskujemy ich za efektowną jazdę, skuteczne wykorzystywanie znajdziek, ale również przez odpalane w trakcie wyścigu próby. Na początku trzeba tylko przejechać przez kilka bramek (brzmi łatwo, ale z 19 szaleńcami dookoła wcale takie być nie musi), ale później fani życzą sobie konkretnych akcji - wyprzedzenia rywala z wykorzystaniem turbo, ustrzelenia kogoś w trakcie driftu itp. Na pewno urozmaica to rozgrywkę, choć nawet na normalnym poziomie trudności trudno utrzymać konieczną do walki o podium koncentrację przy dzieleniu uwagi na różne cele. Po uzyskaniu szczególnie dobrego wyniku możemy ustawić go jako wyzwanie dla kolegów z listy znajomych.
Kariera podzielona jest na sekcje, z których każda ma swojego bossa. Wygranie wszystkich wyścigów nie wystarczy, by chciał się z nami zmierzyć. Najpierw trzeba sprostać jego wymaganiom, na które składają się wyzwania podobne do tych z multiplayera (choć dużo prostsze). Brak podłączenia do sieci nie powinien stanąć Wam na przeszkodzie do kupna Blur, ale gra pełnię swoich możliwości pokazuje dopiero po zalogowaniu się na serwer.
Gentleman, start your engines W sieciowej rozgrywce przede wszystkim jeszcze bardziej uwidacznia się geniusz systemu power-upów udoskonalonego przez Bizarre. Po przejechaniu kilku wyścigów w jednej ekipie (przyjemny system lobby nie utrudnia sprawy - po wyścigu następuje szybkie głosowanie nad nową trasą i za chwile kontynuujemy zabawę) wyraźnie widać, różne charaktery poszczególnych kierowców. Już przy pierwszym "losowaniu" znajdziek można zgadywać kto połasi się na ofensywne ulepszenia, a kto postawi na obronę. Ta wiedza znajduje zastosowanie w trakcie wyścigu, bo na przykład widząc, że gracz X zbiera Shunt (pocisk wyrzucający ofiarę w powietrze) i wiedząc, że woli uprzykrzać życie goniącym go zawodnikom, a nie walczyć o wyższe miejsce, automatycznie staram się nie jechać za nim w linii prostej. Uzbierane przez graczy znajdźki są cały czas widoczne nad ich samochodami, co jest może banalne, ale dostarcza nam potrzebnych do analizy sytuacji informacji. W Blur nie tylko silnik musi pracować na najwyższych obrotach, mózg gracza również.
Poświęcenie odrobiny fascynacji prędkością na rzecz hamowania i płynnego pokonywania łuków czy węższych fragmentów tras znacząco podnosi szanse na zwiększenie dystansu, dzielącego nas od zajętego sobą peletonu. Wciąż trzeba mieć się na baczności i chować jakąś znajdźkę na czarną godzinę, ale łatwiej ścigać się z dwoma przeciwnikami, którzy chcą wygrać, niż rozbijać się grupie z 15 maniakami, którzy nie chcą zająć ostatniego miejsca. Choć pokazanie rozbójnikom, gdzie ich miejsce bywa bardzo satysfakcjonujące
W warsztacie praca wre Autorzy upchnęli w grze przebogaty system rozwoju, który z lekkim przymrużeniem oka można porównywać do Modern Warfare. Zamiast dobierania broni i tłumików, nasze auta uzbrajamy modami, dzięki którym możemy odrobinę bardziej dostosować je do naszego stylu jazdy czy chociażby ułatwić zbieranie fanów, dzięki którym awansujemy na kolejne poziomy i odblokowujemy nowe tryby auta i wyzwania.
Te ostatnie również natychmiast kojarzą się ze strzelaniną Infinity Ward. Gra stawia przed nami multum wyzwań związanych ze stylem jazdy, wykorzystywaniem ofensywnych i defensywnych power-upów czy konkretnych aut. Już na początku jest ich od groma, a wraz z kolejnymi poziomami, odblokowujemy kolejne. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie ile zajmie zaliczenie ich wszystkich. Na szczęście gra nieprędko Wam się znudzi, a Bizarre bacznie przygląda się upodobaniom graczy i najpopularniejsze modyfikacje standardowych trybów wrzuca do specjalnej playlisty.
Chyba w żadną inną produkcję nie grało mi się tak przyjemnie z obcymi ludźmi, ale jeśli wolicie zabawę lokalną, to zaświadczam, że splitscreen na 4 również spisuje się znakomicie, choć gra wygląda wtedy jeszcze słabiej, niż zwykle.
To przykre, ale oprawa graficzna dramatycznie kontrastuje z jakością pozostałych elementów gry. Wstęp i końcówka wyścigu, w których z bliska oglądamy samochody wyglądają jak wyjęte z przeciętnych gier na PS2 albo współczesnych "piaskownic", w których modelom aut nie poświęca się zbyt wiele uwagi. Samochody straszą grubo ciosanymi kształtami i kompletnym wypraniem z detali, do tego trudno znaleźć pozbawioną "ząbków" krawędź. Lokacje również nie są specjalnie ciekawe i nie ma na czym oka zawiesić. Grunt, że tory w większości są szerokie, oferują sporo rozjazdów i minimalną ilość elementów otoczenia, które mogą nas spowolnić.
Werdykt Jak już pisałem, po becie nie byłem nastawiony zbyt pozytywnie do Blur, ale pełna wersja mnie zafascynowała. Tempo rozgrywki, reagowanie na błyskawicznie zmieniającą się na torze sytuację i emocje stawiają grę Bizarre w moim rankingu na równi z Motorstormem. Ocenę obniża jedynie słaba oprawa graficzna. Gdyby nie ona, byłaby pełna piątka, w dodatku z uśmieszkiem, bo przy mało którym tytule nie mogę się oprzeć przed odpaleniem konsoli "tylko na jeden wyścig".
Maciej Kowalik
Blur (PC)
- Gatunek: wyścigi
- Kategoria wiekowa: od 7 lat