Bloodline Champions - słodki smak pogardy

Gramy w gry, aby się dobrze bawić. A co, jeśli komuś rozrywki dostarcza zabawa naszym kosztem? Witajcie w bezwzględnym świecie Bloodline Champions.

marcindmjqtx

16.12.2010 | aktual.: 07.01.2016 15:55

Arena we krwi Mój Glutton jest grubiutki. Plemienne malunki zdobią jego twarz i wydęty brzuch. Drapie się po nim w oczekiwaniu na początek meczu. Obok niego stoich dwóch przypadkowych bohaterów. Krótki rzut okiem na poziom doświadczenia mojej drużyny i wiem, że nie będzie dobrze. Po drugiej stronie areny czai się trzech Ranidów, którymi sterują gracze znacznie bardziej doświadczeni. Nie będzie dobrze. Ale nie spodziewałem się, że będzie tak źle.

Pierwsza runda trwa góra półtorej minuty, po których to co zostało z mojego bohatera trzeba zmiatać mopem do szatni. Runda druga podobnie, rzecia tak samo. Zazwyczaj mecz trwa do trzech wygranych rund, ten został ustawiony do siedmiu. Jęknąłem. Nagle w czwartej wygraliśmy. W piątej tak samo, szóstej też. Nagle okazało się, że remisujemy, że coś jeszcze będzie z tej drużyny. Nadzieja matką głupich.

Zamiast zwyczajnego meczu 3 vs 3 trafiłem na ustawioną potyczkę trzech wymiataczy, którzy szukali worków treningowych do przetestowania kilku taktyk i umiejętności. Błyskawicznie likwidowali moich towarzyszy z drużyny, krążąc niczym dzikie koty dokoła mojego Gluttona, drażniąc go i przeciągając męczarnie. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że ktoś tu po prostu się mną bawi. Zagryzłem zęby, przegrałem mecz, ale jednocześnie zorientowałem się, że sam się kilku rzeczy nauczyłem. I następnym razem nie pójdzie im już tak łatwo.

Dziedzictwo krwi W 2002 roku Blizzard odświeżył formułę strategii czasu rzeczywistego, przez wprowadzenie na pole walki bohaterów, którzy w czasie meczu rozwijali swoje umiejętności i stawali się coraz potężniejsi. Bohaterowie spodobali się tak bardzo, że ktoś w pewnym momencie stwierdził "hej, po co się bawić w budowanie jakiejś bazy, skoro można skoncentrować się na samych bohaterach?" I tak powstał mod Defence of the Ancients i cała masa pochodnych. Rozgrywka została pozbawiona warstwy ekonomicznej, a pod kontrolę gracza został oddany samotny bohater, który wchodził w skład jednej z dwóch pięcioosobowych drużyn, które walczyły ze sobą o zwycięstwo.

DotA spodobała się tak bardzo, że doczekała się licznych naśladowców i ktoś w pewnym momencie stwierdził "hej, po co bawić się w powolne rozwijanie bohatera i bieganie po całej planszy w poszukiwaniu przeciwnika, skoro można skoncentrować się na samej walce?" I tak powstało Bloodline Champions, które nie bawi się w subtelności i szybko przechodzi do konkretów.

This is Bloodline Champions

W głównym trybie gry, Arenie, na pole walki wchodzą dwie drużyny, każdy gracz ma jedno życie, wygrywa ten, kto przeżyje. Zazwyczaj gra się do trzech wygranych rund, przez co mecz rzadko kiedy trwa dłużej niż 10 minut. Nie ma tu zdobywania punktów doświadczenia na potworkach, dylematów, którą umiejętność wybrać. Liczy się refleks, precyzja i opanowanie.

Bohaterowie podzielone są na cztery archetypiczne klasy: wytrzymałych tanków, pałających się lecznicza magią kapłanów, zwinnych wojowników strzelających z dystansu i szybkich mistrzów miecza walczących w zwarciu. W obrębie każdej z klas bohaterowie różnią się umiejętnościami i atakami, ale te cztery podstawowe typy pozwalają łatwo odnaleźć się na polu bitwy. Nie miejcie jednak złudzeń - to nie jest łatwo przystępna gra. Inni gracze są średnio przyjaźni i szybko wskażą słabszym miejsce w szeregu.

W przeciwieństwie do innych klonów DotY, gra szwedzkiego studio Stunlock odchodzi od tradycyjnych klimatów fantasy, na rzecz bardziej wykręconych, plemiennych dekoracji, ni to z epoki kamienia łupanego, ni to z dalekiego Wschodu, ni to ze steampunka. Oprawa graficzna utrzymana jest w stonowanych brązach i beżach i nie wymaga zbyt mocnego komputera.

Krwawa forsa W Bloodline Champions można grać za darmo. Co tydzień do dyspozycji graczy oddane są cztery inne postacie. Jeżeli chce się cały czas grać swoim ulubieńcem, trzeba płacić. Jeśli chce się go ubrać w nowe, niezmieniające statystyk wdzianko, trzeba płacić. Dodatkowy awatarek - trzeba płacić. Jest to o tyle sprawiedliwe, że pieniądze nie pozwalają wygrywać, ale sprawiają, że gra jest bardziej "nasza”. Aktualnie sklepik nie został jeszcze oficjalnie otwarty i można jedynie oglądać wystawione na wirtualnych pólkach towary.

Po każdym meczu gracz nagradzany jest punktami doświadczenia, które służą tylko po to, aby pokazać ile czasu spędził z grą; wewnętrzną walutą gry Blood Coins, za którą można będzie kupić różne fanty. Jakby tego było mało, tajemny wewnętrzny skrypt oblicza jak dobrze radzimy sobie w grze i w zależności od tego awansuje nas na odpowiednią rangę. Dlatego też można być na 18 poziomie doświadczenia i mieć zaledwie drugą rangę i przegrać z graczem, który będzie na poziomie 6 doświadczenia, ale już z rangą 4. To gra wynagradzająca umiejętności w równym stopniu, co czas z nią spędzony.

Grałem w zamkniętą betę Bloodline Champions przez prawie miesiąc, dochrapując się kilkunastu punktów doświadczenia i trzeciej rangi. Teraz ruszyła otwarta beta, zresetowano konta i cóż, nie mam na razie dostępu do swojego ukochanego Gluttona, a nie czuję się aż tak wkręcony w grę, aby płacić za dostęp do ulubionej postaci. Jeżeli jednak lubicie wyzwania, szybkie tempo i precyzyjne klikanie myszką, to dajcie Bloodline Champions szansę.

PS. jeśli szukacie sparing partnera, to jestem w BC do znalezienia pod nickiem konradh. Zapraszam.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)
© Polygamia
·

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się  tutaj.