Ludzie, którzy pisali do najpopularniejszych branżowych miesięczników mieli po prostu status gwiazd, kojarzyła ich większość graczy i w swoim fachu byli po prostu guru. Nie powinno zatem dziwić, że wielu czytelników chciało iść w ślady swoich idoli. Przez nowe tytuły przewijały się zazwyczaj znajome ksywki, jednak trafiały się również pisma, którymi młode wilczki próbowały zawojować mocno nasycony rynek. Jednym z nich była "Konsola" (nie mylić z odpryskiem "Clicka!" pt. "Konsole").