BLoD - niebieska linia, której nie chcecie zobaczyć na swoim PS4
Napotyka na nią coraz więcej graczy, którzy wybrali się do sklepów po nową konsolę Sony w pierwszych dniach sprzedaży. W 24 godziny z półek zdjęto ponad milion egzemplarzy, co jest nowym rekordem w USA. Niestety na bolączki wieku dziecięcego firma póki co nie ma lekarstwa.
17.11.2013 | aktual.: 05.01.2016 15:55
Posiadacze trzystasześćdziesiątek bali się RROD-a, na PS3 straszył YLOD, a odpalając Playstation 4 będziemy drżeli przed "niebieską linią śmierci". W taki sposób konsola daje znać, że czas zmienić plany, bo z grania nici. Po włączeniu konsoli na telewizorze nie pojawia się obraz, a ona sama pulsuje błękitem, który powinien przejść w biel, ale tego nie robi.
W sieci pojawia się coraz więcej głosów rozgoryczonych posiadaczy PS4, którzy mieli już nieprzyjemność zetknięcia się z tym zjawiskiem. Powody awarii konsoli są rozmaite - niekiedy pomaga zmiana kabla HDMI czy wgranie aktualizacji oprogramowania ściągniętej na pendrive, ale nikt nie wpadł jeszcze na uniwersalny sposób pożegnania niebieskiego światełka. Poza wymianą konsoli, rzecz jasna.
Niestety póki co Sony nie opublikowało oficjalnego komunikatu z możliwymi przyczynami problemów i ich rozwiązaniami. Firma chwali się za to milionem sztuk PS4, które znalazły nabywców w 24 godziny w USA oraz szacuje, że problemy sprawia około 0,4% konsol. Mimo to, problem jest doskonale widoczny w internecie, na YouTube, Twitterze czy chociażby w ocenach PS4 w sieci sklepów Amazon. Takie rzeczy rozchodzą się w sieci błyskawicznie - niezadowoleni klienci produkują kilobajty tekstu, zadowoleni grają.
RROD był tak powszechny, że trudno znaleźć posiadacza Xboksa 360, który by na niego nie trafił, albo chociaż nie miał znajomego, który nie miał tyle szczęścia. Ale w momencie premiery konsoli Microsoftu, media społecznościowe, którymi rozchodzi się negatywny szum, dopiero raczkowały (Facebook) lub nie było ich w ogóle (Twitter). Dlatego trudno oceniać skalę obecnego zjawiska na ich podstawie. W przypadku Xboksa 360, Microsoft na początku twierdził, że problemy może stwarzać od 3 do 5 procent urządzeń. Później firma unikała podawania oficjalnych statystyk, a rozmaite sondaże szacują, że awarie dotyczyły od 20 do nawet ponad 50 procent sprzedawnych konsol.
Liczę na to, że Sony da znać, że zajmuje się sprawą i wyjaśni czy problemom można zapobiec na własną rękę oraz na co zwracać uwagę przy wyborze konsoli w sklepie. Zapewnienie o szybkiej wymianie wadliwych urządzeń też byłoby pożądane.
[źródło: Kotaku]
Maciej Kowalik