BlizzCon 2019. Relacja z wydarzenia, które przez bojkot dostało skrzydeł i pokazało cały swój potencjał

BlizzCon 2019. Relacja z wydarzenia, które przez bojkot dostało skrzydeł i pokazało cały swój potencjał

BlizzCon 2019. Relacja z wydarzenia, które przez bojkot dostało skrzydeł i pokazało cały swój potencjał
Joanna Pamięta - Borkowska
05.11.2019 10:00, aktualizacja: 05.11.2019 13:58

Niektórzy pod wpływem stresu zaczynają się gubić, dla innych potknięcia to okazja do mobilizacji, zrobienia czegoś lepiej i naprawienia starych błędów. Blizzard posłuchał i wyciągnął z tegorocznych wydarzeń lekcję życia, którą zdał z wyróżnieniem.

Tegoroczny BlizzCon zapadnie w pamięci graczy na długo. Jednym ze względu na ciężkie życie, jakie zafundował sobie w ostatnim czasie Blizzard, dla innych ze względu na Diablo IV. Nie chciałabym wnikać w aferę Hearthstonową, bo według mnie Blizzard jest od robienia gier, a nie polityki, więc uważam, że nie nam oceniać ich umowy prawne, ale sama firma postanowiła posypać głowę popiołem oraz przeprosić i uważam, że takie podejście przydałoby się również nam - graczom. Zapomnijmy o polityce, zostawmy w spokoju finanse Activision i skupmy się na wydarzeniu, które przypomina co jest w graniu ważne, czyli na samych grach.Od lat przy okazji E3 żalę się światu, że większość gigantów zapomniała, jak obchodzić takie eventy. Brakuje radosnej społeczności, czasu scenicznego, a same premiery to pokazy slajdów okazjonalne przerwane show w wykonaniu CD Projekt RED. Z bólem odchodzę od ekranu, lekko rozczarowana, ale głównie smutna, że coś co z dzieciństwa pamiętam jako wielkie wydarzenie, piękne, merytoryczne pokazy gier i okazjonalnie koncerty czy wywiady i wystąpienia deweloperów, stają się nudną, branżową przepychanką. BlizzCon to okazja, by wczuć się jeszcze raz w tę atmosferę i poczuć, że są też inni, którzy żyją grami i przychodzą cieszyć się swoimi przygodami razem z resztą społeczności. Jest to też powód, dla którego skorzystałam w tym roku z wirtualnego biletu i nieograniczonego dostępu do wszystkiego, co działo się w kalifornijskim Anaheim. Nie żałuję, bo ten BlizzCon przyniósł powiew odkupienia Blizzardowi, który niechlubnym Diablo Immortal rozpoczął swoją serię niefortunnych zdarzeń.Trochę śmieję się teraz pod nosem z osób, które rok temu postawiły krzyżyk na Diablo IV tylko dlatego, że Blizzard postanowił wypuścić mobilną grę w tym uniwersum. Wiecie, ludzie jednak grają w mobilki (choćby w komunikacji miejskiej) i ciężko oczekiwać, że gamingowa korporacja zrezygnuje z dania im do ręki czegoś, co może ich zainteresować, a jednocześnie przynieść zysk. Gry za darmo nie powstają, a koszty produkcji rosną z roku na rok, na przykład. za sprawą wzrostu wynagrodzeń. Plotki o czwórce krążyły jakiś czas i każdy, kto orientuje się chociaż w minimalnym stopniu, jak rozkładają się terminy w game devie, był w stanie wywnioskować, że przecieki te były zbyt mało konkretne, by Zamieć mogła pokazać na zeszłorocznym BlizzConie coś więcej. W tym roku było inaczej, a solidne spojlery dawały 100% pewności, że ta długo oczekiwana kontynuacja serii pojawi się z konkretną ilością materiałów. Zobaczmy więc, jak wygląda odkupienie w wykonaniu Blizzarda.Chyba nie można było rozpocząć lepiej ceremonii otwarcia. Odliczanie, czerwone światła, początek zwiastuna z widokiem na miasteczko, które diabelnie przypomina Tristram… Serce bije mocniej, ale w gruncie rzeczy człowieka ogarnia spokój i radość. Nowa gra z serii Diablo, to oczywiste, ale zanim na Discordzie podczas wspólnego oglądania rozległy się wrzaski radości, to wybrzmiała cisza pełna podziwu. Zwiastun gry wygląda obłędnie (zresztą każdy cinematic Blizzarda to małe arcydzieło), a sam fakt powrotu do korzeni i implementacji najlepszych elementów poprzednich trzech części był jedynie słodką posypką na tym torcie. Luis Barriga, dyrektor Diablo IV, obiecał mrok, gore, okultyzm i krew i po klęsce Agony, to właśnie kolejne Diablo może zrobić to ze smakiem. Zostawiamy radosne dungeon fantasy i wracamy do piekła całą ekipą, wybierając spośród trzech klas: druida, barbarzyńcy i czarownika, i ja już dzisiaj zaklepuje sobie tego pierwszego, mimo że na samo Diablo IV przyjdzie nam poczekać przynajmniej rok. Wciąż jednak zmierza na obecne generacje konsoli, choć na horyzoncie majaczy już następna. Lata, które zleciały od pierwszego zwiastuna Cyberpunka do Keanu zapowiadającego premierę gry, jednak się opłaciły i sprawiły, że uodporniłam się na oczekiwanie. Piekło może zaczekać!Ion Hazzikostas, dyrektor World of Warcraft, i jednocześnie człowiek o wielkiej charyzmie, również miał do pokazania coś wyjątkowego. Battle for Azeroth dobiega końca, niedługo na oficjalne serwery wejdzie ostatnia aktualizacja, w której dokopiemy siłom N’zotha, a w tym czasie spuszczona ze smyczy Sylvana całkowicie i nieodwracalnie zmieni oblicze Azeroth. Shadowlands nie tylko wprowadzi owianą tajemnicą krainę śmierci, ale również przemodeluje grę, o co gracze dopraszali się od dawna.W pewien sposób 15-letnie uniwersum przestanie być znajome. Podział na Hordę i Przymierze straci swój dawny urok, bo armie obu frakcji są zbyt poturbowane Legionem, Garroshem czy wieczną wojną o Azeroth. Nadszedł czas na zmiany, na cztery nowe frakcje, na nowe sojusze i zasilenie lore starymi bohaterami. Odejdą mechaniki artefaktów i, co od dawna zapowiadano, całkowicie zmieni się system levelowania. Generalnie czeka nas ogrom zmian, o które prosili sami gracze. Jeśli więc spotkacie się w internetach z marudami, którym wiecznie coś nie pasuje, to pamiętajcie, że im się po prostu nie da dogodzić, a Ci którzy czekali na te zmiany rzucą się na Shadowlandsy, by zobaczyć ewolucję World of Warcraft.W Azeroth nie ma piekła i nieba, a po śmierci dusze wojowników trafiają do Krain Cieni, lokacji składającej się z pięciu obszarów: Bastion, Maladaraxxus, Anderwald, Revendreth i The Maw, w których rządzą różne siły. O ile jednak pierwsze cztery krainy zasługują na uwagę, bo od wyboru paktu zależy fabularna i estetyczna strona gry, to najciekawsza jest ta ostatnia strefa. To tam trafiają od jakiegoś czasu wszystkie dusze umarłych, których, jak wiadomo Sylvana produkowała hurtowo, i to tam w siłę rósł jej nowy sojusznik - Jailer.Jego potęga (lub jej, a takie podejrzenia nie są bezpodstawne, bo Bwomsandi wspominał o swoim Bossie, kimś z domeny śmierci, jako “ona”) musi być ogromna, skoro obdarzył niedawnego Wodza Hordy mocą zdolną położyć Lich Kinga w kilka sekund. Nie żeby Bolvar wykazał się jako Król Lisz jakąś specjalną mocą. Ot, siedział sobie i kontrolował Plagę, jednak stanie się on wreszcie istotnym fabularnie bohaterem, a nie kukłą zasiadającą od kilku dodatków na tronie w Icecrown Citadel. On jeden zna zarówno świat żywych, jak i umarłych i jego przewodnictwo będzie nieocenione. Ale razem z nim wróci cała rzesza dawno zapomnianych postaci takich jak Uther, które czekały aż nasze dusze trafią do Shadowlands. To będzie emocjonalne rodeo, gdzie wszyscy starzy znajomi i dawne zagrożenia staną się spoiwem wszystkiego, co doprowadziło nas przed oblicze zupełnie nowego elementu kosmologii Warcrafta.Jak zwykle pojawią się nowe instancje, zarówno do levelowania, jak i gearowania, nowy raid i całkowita nowość. W samym środku Shadowlands czekać na nas będzie Torghast, Wieża Potępionych, w której walczyć będziemy z przegiętymi hordami przeciwników, by wspiąć się na sam szczyt i zobaczyć, co oferuje taki rodzaj endgame’u.Ci którzy od dawna narzekali, że 120 level na każdej postaci, to w dzisiejszych czasach coś niemożliwego, docenią z pewnością fakt, że Blizzard obniżył maksymalny poziom do 60-tego. Co więcej, system levelowania będzie się różnił w zależności od tego czy walczyliśmy już w Azeroth, czy trafiamy do uniwersum po raz pierwszy. Ci bardziej doświadczeni sami wybiorą, gdzie chcą awansować swoje postacie; Ci co wejdą do gry po raz pierwszy, pierwsze 10 poziomów spędzą w nowej lokacji startowej, a później kolejne 40 w krainach dodanych w Battle for Azeroth. Ostatnie dziesięć każdy z nas wbije w Shadowlands.Wraz z aktualizacją Visions of N’zoth pojawiają się dwie nowe rasy, ale w kolejnym dodatku każda rasa dostanie nowe możliwości customizacji. Najważniejsze jest jednak to, że pożegnamy artefakty. Żegnaj Serce Azeroth! Wracają legendarne przedmioty!W Overwatcha gram z ekipą do dziś, prawie codziennie. Rankedy, wydarzenia sezonowe, zdobywanie skórek - mimo lekkiego zmęczenia materiału, wciąż sprawiają nam masę radości. Gdy razem z moją drugą połówką wieczorami zadawaliśmy sobie pytanie, czego nam w Overku brakuje, to odpowiedź zawsze brzmiała: trybu solo, lub fabularnego co-copa. Niby szczątkowe misje pojawiały się kiedyś w Salonie Gier, ale zazwyczaj z okazji wydarzenia Archiwa Overwatch. Przy okazji filmików i komiksach o nowych bohaterach często wspominano, że Blizzard daje tej historii za mało. Dziś wiemy już, że braki w lore w ostatnim czasie spowodowane były po prostu fabularnym Overwatch 2. Z tego miejsca dziękuje każdemu, kto forsował ten pomysł w Blizzardzie, bo jest spełnieniem moich giereczkowych marzeń na dzisiaj.Niestety nachodzi mnie tu kolejne smutne przemyślenie po przeczytaniu komentarzy. Przecież tego chcieliśmy, dlaczego więc gra została przyjęta jako kolejny skok na kasę? Przecież wyraźnie zapowiedziano na panelu, że Ci którzy nie chcą zmian będą mogli grać tak jak do tej pory.Podobnie jak nigdzie nie ma nakazu bycia na bieżąco z dodatkami do WoWa, a nikogo to z przygody nie eliminuje. Warto zagrać chociażby dlatego, że w trybie fabularnym zmieniają się zdolności bohaterów, a to zawsze powiew świeżości.

Ja szczerze się wzruszyłam odrodzeniem całego zespołu Overwatch. Po raz kolejny warto docenić, jak wspaniałe cinematiki robi Blizzard. Jak fantastycznie kreuje emocje i bohaterów, za którymi chce się skoczyć w ogień. Tryb fabularny oznacza więcej cinematików!

Do tego wszystkiego pierwszy raz pojawi się nowy tryb rozgrywek rankingowych Push, polegający na przesuwaniu barykady w stronę wroga przez kontrolowanie omnika. Ten tryb pojawi się na mapie Toronto, ale na horyzoncie majaczą już dwie kolejne.

Ciekawa informacja wypłynęła na temat nowej bohaterki. Sojourn będzie w dużym stopniu związana z fabularną częścią Overwatcha, ale nie zabraknie też Echo, znanej już z filmu poświęconego historii Ashe i McCree.

Teraz smutna wiadomość, nie będzie w tym roku misji Archiwa. Ekipa Jeffa skupia się w całości na Overwatchu 2 i bardzo dobrze, bo ja już żyję nową zawartością!Blizzard zadbał o każdą ze swoich gier. Żaden fan nie został z niczym. Warcraft III: Reforged z dodatkiem Frozen Throne rusza już dzisiaj (4.11) z kolejnymi beta testami dla posiadaczy biletów BlizzCon, również tych wirtualnych.Hearthstone dostaje kolejną talię kart z nowymi mechanikami w rozszerzeniu Wejście Smoków, które zadebiutuje 10 grudnia razem z legendarnym Galakrondem, ale przede wszystkim rozegrane zostały podczas imprezy finały turnieju HS-a, które po raz pierwszy wygrał obywatel Chin, a do tego pierwsza kobieta! Szczęśliwa VKLiooon to coś co warto zobaczyć, więc zerknijcie na ostatni mecz choć na chwilę. Za swoje historyczne zwycięstwo zgarnęła 200 tysięcy dolarów.Heroes of The Storm, tutaj bez zaskoczenia. Nowy bohater to Deathwing, lider czarnych smoków i niegdyś jeden z pięciu aspektów. Podobnie StarCraft II, pojawia się nowy bohater w trybie współpracy, Arcturus Mengsk.Jeśli dotrwaliście aż tutaj, to zapewne już nie pamiętacie mojego wywodu o sile społeczności Blizzarda. To z czym chciałabym Was zostawić po tym tekście, to poczucie że wydarzyło się w te dwa dni coś dobrego, i jeśli tylko sami sobie tej przyjemności nie popsujemy, to możemy z BlizzConu wyciągnąć wiele dobrego.Moją ulubioną chwilą rok w rok jest panel poświęcony voice actingowi, gdzie aktorzy odgrywają swoje najlepsze kwestie z WoWa czy Overwatcha, a jednocześnie opowiadają o wielkiej przygodzie, jaką jest dubbingowanie tych bohaterów. Również Christie Golden wyszła na scenę opowiedzieć o początkach swojej miłości do Warcrafta. Co ciekawe, ostatnio odpowiada również za fabułę filmów Blizzarda! W tym również większości tych z Saurfangiem z Battle for Azeroth.BlizzCon to cała masa ciekawych paneli dotyczących powstawania gry. To turnieje i konkursy talentów, w tym oczywiście zjawiskowe cosplaye. W tym roku zresztą całe Community Night poprowadził Reinhardt, czyli niezastąpiony Darin De Paul, który swoją charyzmą porywa tłumy i nie wyobrażam sobie BlizzConu bez niego.Życzę sobie i Wam, byśmy wszyscy wynieśli z tego weekendu coś radosnego dla siebie. Mimo wszystkich ostatnich potknięć, Blizzard wciąż dostarcza gry, które porywają tłumy fanów, a za nimi stoją prawdziwi artyści, którzy dzielą się z nami swoją pasją i razem z nami przeżywają kolejne premiery i historie. To też fani i miłośnicy gier, tacy jak my.Twórzmy więc społeczność taką, w jakiej chcielibyśmy się obracać, by razem przeżywać te wszystkie przygody i wspominać wspólną walkę! Wspaniałych wydarzeń, szczerych i pozytywnych emocji, oraz gier, których nie zapomnicie przez następne dekady, tego Wam życzę.

Źródło artykułu:Polygamia.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)