Blizzard zbanuje każdego oszusta w Overwatch
A graczom przypomina, że nie lubi żartować.
Z Blizzard generalnie nigdy nie było żartów. Chcieli banować szachrajów w Diablo 3, robili to od razu. Mieli ochotę zabronić prawa istnienia fanowskiemu (nielegalnemu) serwerowi utrzymującemu World of Warcraft w pierwotnej wersji, zrobili to. „Nie chcesz tego. Myślisz, że chcesz, ale nie chcesz” – takie słowa padły w 2013 roku na Blizzconie. Wielki Brat wie lepiej, pamiętajmy.
"You think you do, but you don't" (Full Answer)
Nic dziwnego, że i tym razem postanowili być nieugięci. Beta Overwatch okazała się gigantycznym sukcesem; gra ma zatem szansę porządnie namieszać w branży. A gdy masz władzę, możesz dyktować swoje warunki.
Na forum battle.net znajdziemy sporych rozmiarów ogłoszenie o zabarwieniu niemal totalitarnym. Dowiemy się w nim, jak bardzo firmie zależy, aby zabawa w Overwatch była zawsze fair oraz – to ciekawe – przeczytamy małą instrukcję rozpoznawania i zgłaszania podejrzanych o cyber-doping graczy. Wirtualna policja zajmie się resztą, a Ty, obywatelu, będziesz mógł zasnąć bez wyrzutów sumienia. W końcu spełniłeś swój obowiązek.
Jeśli jednak ściągnąć Orwellowskie okulary, bardzo dobrze, że Blizzard nadal twardo trzyma się swoich zasad. Wszyscy na jakimś etapie spotkaliśmy się z wyjątkowo upierdliwymi cheaterami. W dawnych czasach, gdy jegomość wykorzystujący słabości gry siedział obok na kanapie, wystarczyło go dźgnąć łokciem. W Sieci nie ma łokci, więc jeśli ktoś zepsuje Ci dwie godziny zabawy (Twój z trudem wywalczony wieczór przy grze), możesz go podkapować. Innym już nie przeszkodzi.
Kilka miesięcy temu drwiłem jeszcze z Overwatch. A teraz zaczynam mieć obawy, czy starczy mi czasu na kupkę wstydu podczas wakacji, czy też całe wolne przeznaczę produkcji Blizzard. Widzimy się niebawem na serwerach. Tylko, wiecie, bez żadnego kombinowania.
[źródło: Destructoid]
Adam Piechota