Blizzard na poważnie bierze się za oszustów. Z autorami Watchover Tyrant spotka się w sądzie
Eksplozja popularności Overwatch sprawia, że nie będzie już przymykania oczu na zagrywki tego typu.
05.07.2016 | aktual.: 08.07.2016 09:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
I bardzo dobrze. Choć ludzie, którzy najpierw kupuję za niemało kasy grę, a potem płacą dodatkowo miesięczy abonament (ok. 60 zł), za możliwość oszukiwania w rozgrywce powinni się nad sobą mocno zastanowić. Właśnie tak działa Watchover Tyrant stworzony przez niemiecką firmę Bossland. Miesięczny abonament pozwala nam m.in. widzieć w Overwatch pozycje wszystkich graczy na mapie razem z ich stanem zdrowia. Natknięcie się na takiego ancymona oznacza, że mecz można zapewne spisać na straty.
Po premierze Overwatch Blizzard nie okazuje już litości oszustom, rozdając bany na lewo i prawo. Ale na tym sprawa się nie kończy - firma bierze się nie tylko za graczy, ale również za tych, którzy na oszustwach zarabiają.
Do kalifornijskiego sądu trafił przeciwko niemieckiej firmie Bossland, która za Watchover Tyrant odpowiada. To zresztą nie pierwszy spór prawny pomiędzy tymi firmami. Pierwszy raz spotkały się w sądzie w 2011 roku. Rok temu na serwerach World of Warcraft doszło do czystki, gdy Blizzard wziął się za banowanie bota HonorBuddy, który również był dziełem Bossland. Niemcy pomagają oszukiwać również w Diablo 3 i Heroes of the Storm. Nic dziwnego, że Blizzardowi się to nie podoba. Firma twierdzi, że przez boty i inne oszustwa traci miliony, a programy Bossland naruszają jej prawa autorskie.
Trochę dramatyczne słowa jak na gigantyczną popularność, jaką Overwatch zdobył błyskawicznie, ale rozumiem, że to element prawniczej strategii Blizzarda.
Co na temat pozwu mówi Bossland? Zaprzeczyć swoim dobrze udokumentowanym praktykom nie może. Zapowiada więc, że... skupi się na tym, by jego program był trudniejszy do wykrycia. Zwetan Letschew - CEO Bossland - twierdzi, że nie otrzymał jeszcze pozwu i zastanawia się czemu Blizzard pozywa jego firmę właśnie teraz, w dodatku w USA. Nie myślcie tylko, że sprawa jest prosta. Toczącą się od 2011 roku batalię o sprzedaż złota w Diablo 3, Blizzard przegrał i musiał z własnej kieszeni pokryć koszty procesu.
Maciej Kowalik