Black Ops IIII wkracza z mikropłatnościami na zupełnie inny poziom
Poziom... no właśnie... poziom czego?
W przypadku mikrotransakcji w nowym Call of Duty pojawiły się one w grze dopiero, gdy z tytułem zdążyła zmierzyć się już większość recenzentów. W grze pojawił się wtedy dodatkowy wskaźnik poziomu konta, wypełniany niezależnie od standardowych leveli. Na razie poziomów do zdobycia mamy 250, a zamiast je po kolei odblokowywać, możemy po prostu zapłacić kupowaną za żywą gotówkę grową walutą. Drobne jej ilości zdobywamy też w trakcie normalnej zabawy. Kontrowersyjne, choć trzeba oddać Activision, że odblokowanie wszystkiego wcale nie trwa to tak długo jak choćby w Battlefroncie 2, a były też już dwie akcje, podwajające zdobywane w ramach Black Marketu punkty doświadczenia.
Choć Internet już od początku pisał o tym jak o przegięciu, postanowiłem nie zabierać do tej pory głosu w dyskusji. Jasne, mi też nie podoba się, że w kosztującej 250 złotych grze z Season Passem jest opcja odblokowywania czegokolwiek za dodatkowe pieniądze. Porzućmy jednak romantyzm - wszystko to bierze się stąd, że pompuje się wciąż budżety gier i oczekiwania sprzedażowe aż w pewnym momencie to 50 euro po odjęciu podatków i pośredników nie pozwala wraz ze wzrostem skali inwestycji zwiększać też zysków. Możemy sobie protestować i mówić, że nie godzimy się na pewne rzeczy, ale tak po prostu to działa, że dopóki przez inwestującą w to grupę graczy rzecz będzie się opłacać, branża nie przestanie brnąć w tym kierunku. Jeżeli nie chcemy przerzucić się na Indie, niepoparte brakiem zakupu głosy mają małe znaczenie.
I właśnie w kontekście tego wytykanie Black Opsa IIII jako przykładu szczególnego zepsucia było o tyle niezasadne, że wyszło wiele gier, gdzie mikropłatności są dużo bardziej uciążliwe i o wiele mocniej hamują odblokowywanie nowych skórek. Zły, choć nie taki wcale najgorszy przy dzisiejszym rynku model biznesowy, na który najbardziej narzekali ci, którzy i tak grać nie zamierzali. Aż tu nagle Activision postanowiło jednak dość solidnie strzelić sobie w stopę.
Niedawno w grze pojawiło się Fall Fireteams, nowa paczka z różnymi skinami, kartami klas itp. Sprzedawane swoją drogą w USA jako dodatek przedpremierowy, który nie miał być teoretycznie sprzedawany oddzielnie. Stopa lekko zabolała. Po uiszczeniu 20 dolarów na grową walutę gracze odkryli jednak, że części zawartości po prostu brakuje. Po chwili wyjaśniło się, że odblokowanie wszystkiego wymaga jeszcze uzyskania w grze pewnego progresu. Ten jednak możecie sobie skrócić... uiszczając kolejną opłatę. AUĆ!!! I już naprawdę nieistotne, czy kosztuje to tylko 5 czy aż 50 dolarów. To po prostu dowód na to, że wbrew wcześniejszym pozorom, dobry wizerunek nie jest dla Activision niczym ważnym.
A już prawie pochwaliłem Activision za mikropłatności...
O mikropłatnościach w Battlefieldzie V natomiast pomówimy sobie jeszcze dziś przy okazji recenzji. Na razie kurtyna.
Krzysztof Kempski