Black Mirror III - recenzja
Średniowieczna klątwa prześladująca ród Gordonów nie daje o sobie zapomnieć. Zło łapie w swe szpony kolejne ofiary doprowadzając je do szaleństwa. Zamek Black Mirror, pomimo że spalony, nadal kryje w sobie mroczną tajemnicę i tylko jeden człowiek może temu wszystkiemu położyć kres.
Studio Cranberry Production po raz trzeci zabiera nas w podróż po niewielkiej brytyjskiej mieścinie Willow Creek oraz leżącym nieopodal zamczysku Black Mirror. Na poprzednie części w Polsce musieliśmy czekać nawet ponad rok, ponieważ rodzimym wydawcom nie spieszyło się, dlatego tym bardziej cieszy fakt, że "trójka" wylądowała na sklepowych półkach "tylko" cztery miesiące po światowej premierze i do tego w niskiej cienie (poniżej 50 zł).
Klimat
Black Mirror III jest klasyczną przygodówką typu point and click, gatunku ostatnimi czasy niestety rzadko podejmowanego. Wcielamy się w postać Adriana Gordona, będącego ostatnim zdolnym do zdjęcia klątwy, która od zamierzchłych czasów prześladuje jego ród. Zaczynamy od mocnego uderzenia - Adrian zostaje oskarżony o podpalenie zamku i wtrącony do więzienia. Tak rozpoczyna się ostatni rozdział tej niesamowicie ciekawej opowieści.
To, co charakteryzuje całą serię, to uchwycenie niepowtarzalnego i mrocznego klimatu. Nie inaczej jest w przypadku tej części. To w dużej mierze zasługa bardzo ładnych, utrzymanych w stonowanych barwach lokacji (ręcznie rysowanych), ale również znakomitego scenariusza i barwnych postaci. Każda napotkana osoba w grze ma swoją własną historię i grana jest przez innego aktora (a przynajmniej nie jesteśmy w stanie odczuć, by było inaczej). Dialogi i kwestie wypowiadane przez postaci są naturalne, przemyślane i zagrane z dużym zaangażowaniem.
Zadbano nawet o takie szczegóły jak różny akcent, z jakim bohaterowie mówią po angielsku. Tę różnicę najlepiej słychać na przykładzie trzech osobników. I tak, inspektor Spooner wypowiada swe kwestie z charakterystycznym szkockim akcentem, hotelowy recepcjonista Murray to flegmatyczny, rodowity Anglik, a główny bohater jest luźnym Amerykaninem, którego komentarze często ocierają się o ironię. To wszystko sprawia, że w trakcie rozgrywki nie czuć powtarzalności dialogów, a ma to kluczowe znaczenie w grach tego typu. Każdy z nich jest różny, charakterystyczny i unikalny w przedstawionej historii.
Gęstą atmosferę potęgują również koszmary dręczące głównego bohatera oraz niechęć panująca w Willow Creek wobec niego. Adrian doświadcza swego rodzaju snów na jawie oraz dziwnych wizji związanych z klątwą, a w konsekwencji często nie wiemy, czy to, co widzimy, jest rzeczywistością czy wytworem złych mocy. Lokalna społeczność natomiast podchodzi do niego z dużym dystansem. W końcu oskarżony o podpalenie i morderstwo człowiek w małej miejscowości, której mieszkańcy wierzą w przesądy, nie może czuć się komfortowo. Twórcy zadbali, abyśmy tego komfortu nie doświadczyli.
Nie mogę pominąć również takich ciekawych zabiegów jak wprowadzenie zmiennej pory dnia lub pogody. W pewnym momencie po wyjściu z kościoła w sąsiadującej z Willow Creek mieścinie zaskakuje nas ulewa. Innym razem, na cmentarzu po zapadnięciu zmierzchu pojawia się nisko zawieszona mgła - motyw znany z wielu horrorów.
Całości dopełnia bardzo dobra muzyka. Mroczna, powolna w trakcie przemieszczania się po lokacjach i "podkręcająca tempo" w odpowiednich momentach. Znowu przemyślany i starannie wykonany aspekt gry.
Tylko dla wtajemniczonych
Najnowsza odsłona serii to bezpośrednia kontynuacja drugiej części, co jest jednocześnie jej wadą i zaletą. Gracze, którzy po raz pierwszy sięgną właśnie po tę część, mogą poczuć się zagubieni i trudno im będzie zżyć się z głównym bohaterem. Nie ma tutaj w początkowej fazie częstych retrospekcji, również spotkane postacie mogą nie być szczególnie pomocne we wprowadzeniu gracza w fabułę.
Z drugiej strony dla tych, którzy grali przynajmniej w "dwójkę" sposób poprowadzenia akcji będzie właściwie oczywisty. To trochę tak, jak w przypadku znanych, filmowych trylogii - nie ma wprowadzenia w stylu "w poprzednim odcinku". Od razu jesteśmy rzuceni w wir wydarzeń.
A propos wydarzeń, to brawa twórcom należą się także za brak przestojów w prowadzeniu fabuły oraz jej logice. Praktycznie cały czas coś się dzieje. Notatnik Adriana nieustannie informuje nas o uaktywnieniu następnych zadań oraz podsuwa delikatnie, co powinniśmy zrobić. Dosłownie dwa razy zdarzyło mi się "utknąć", ale jak w końcu wpadłem na właściwe rozwiązanie, to pierwszą reakcją było: "no przecież to oczywiste!".
"Kombinuj, dziewczyno" Esencją i motywem charakterystycznym tego rodzaju gier są oczywiście zagadki. Będziemy musieli coś gdzieś włączyć, coś z czymś połączyć, aby coś innego uzyskać lub otworzyć tajemne wrota za pomocą oryginalnego klucza. Trzeba przyznać, że te elementy są sensownie wkomponowane w akcję i przechodzi się grę bardzo płynnie.
Trudność zadań jest moim zdaniem utrzymana na rozsądnym poziomie, to znaczy nie ma tutaj jakichś hardcore'owych, piętrowych łamigłówek, ale bez wypoczętego i otwartego umysłu radzę nie podchodzić. W końcowym etapie możemy odczuć pewne przesycenie zagadkami, ale jest to jak najbardziej uzasadnione fabularnie, więc nie można twórcom zarzucić niekonsekwencji.
Mechanika gry nie zmieniła się w stosunku do "dwójki". Postacie są trójwymiarowe, natomiast tła ręcznie wykonane i "płaskie". Ponownie możemy używać oryginalnego "jednokliknięciowego" kursora z pierwszej części. Do polskiego, kinowego tłumaczenie nie można się przyczepić. Kilka mniejszych błędów przy tak dużym materiale dialogowym nie wpływa na ogólną bardzo pozytywną ocenę. Poza samymi dialogami przetłumaczono również wszystkie dokumenty, księgi czy notatki. Są one także zapisane oryginalną czcionką (np. średniowieczny charakter pisma).
Werdykt Osobiście jestem fanem tego typu gier i z wielką przyjemnością witam na rynku kolejne jego przedstawicielki. Black Mirror III to bardzo dobra kontynuacja i zarazem zamknięcie całej historii rodziny Gordonów. Świetny scenariusz, wiarygodnie oddany klimat, zróżnicowane postacie oraz płynna rozgrywka to dla mnie największe atuty tej produkcji. Dodajmy do tego bardzo dobrą muzykę, ręcznie rysowane lokacje i kilkanaście godzin rozgrywki, a otrzymamy jedną z najlepszych gier ostatnich lat tego rodzaju, w dodatku za bardzo małe pieniądze.
Mogę z czystym sumieniem polecić wszystkie trzy części serii Black Mirror. Jest to ciekawa, spójna historia, którą poznawałem niczym podczas czytania książki. Punkt z końcowej oceny odjąłem, ponieważ część trzecia adresowana jest raczej do tych graczy, którzy znają przynajmniej poprzednią oraz za nieco "drewnianą" mechanikę trójwymiarowych postaci.
Ocena: 4/5 - Warto (Ocenę 4 otrzymują gry, które sprawiają sporą frajdę, ale brakuje im ostatecznych szlifów)
- Data premiery: 01 czerwca 2011 (4 luty 2011 na świecie)
- Deweloper: Cranberry Production
- Wydawca: dtp entertainment AG
- Dystrybutor: City Interactive
- PEGI: 16
Michał Rogoziński