Bioshock: Infinite ma jeden z bardziej oryginalnych zwiastunów, jakie ostatnio widziałem
A może nawet, jakie widziałem w ogóle. Zero ostrych cięć, zero dubstepu. Zero gry.
Tak - to właściwie nie jest nawet zwiastun "gry" - bo nie ma w nim ani sekundy scen z tejże produkcji. To zwiastun historii, jaką w niej odkryjemy, zwiastun klimatu, jaki nas czeka.
Stylizacja na zwiastun starego dokumentu o niewyjaśnionych tajemnicach mnie kupiła.
Co prawda koncepcja latającego miasta, które oderwało się od Stanów Zjednoczonych i... zniknęło jest nieco naciągana. Ale za to tak w pewien sposób romantyczna. Idealne miasto dla ludzi marzących o wolności myśli i słowa.
Paweł Kamiński