Bijatyka nowej generacji? Graliśmy w Killer Instinct na Xbox One
Killer Instinct może nie jest najlepszą serią bijatyk w historii elektronicznej rozrywki, ale na pewno ma swoim oddanych fanów. I to właśnie oni najlepiej zareagowali na wieść o odświeżonej odsłonie. Sprawdziliśmy tę jedyną, póki co, bijatykę na Xbox One.
04.12.2013 | aktual.: 07.01.2016 15:45
Sprawdziliśmy w darmowej wersji, co warto zaznaczyć już na samym początku. Polskie konto Xbox Live nie pozwala na cyfrowe zakupy, w związku z czym zamiast recenzji przeczytacie wrażenia z obcowania z odsłoną niepełną. Inwestycja w Killer Instinct oznacza dostęp do wszystkich sześciu wojowników, a w niedalekiej przyszłości do kolejnych dwóch. To spore ograniczenie dla osób, które nie zamierzają kupować gry w częściach, co oczywiście nie zmienia faktu, że nawet w darmową wersję da się grać. Co więcej, jest naprawdę fajnie i...
Bardzo szybko 60 klatek animacji na sekundę robi swoje. Pierwsze pięć, dziesięć minut z Killer Instinct to aklimatyzacja z prędkością i próby ogarnięcia tego, co dzieje się na małej przecież arenie. Mi było o tyle trudniej, że to właśnie KI było pierwszą grą, jaką włączyłem na Xboksie One. Nie muszę chyba mówić, że specjalnie podchodziłem do telewizora, zachwycając się ostrością tekstur i dbałością o szczegóły. Gra jest po prostu bardzo ładna, co w połączeniu z jej prędkością sprawia naprawę świetne wrażenie. Jakby tego było mało, co jakiś czas gdzieś wokół zawodników pada deszcz albo śnieg, niektórzy wojownicy zostawiają smugi po ciosach, za innymi co chwila snuje się cień. Ciągle coś wybucha, świeci się- istne fajerwerki, które dają po oczach jak szalone. W pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście, trudno się po prostu znudzić tym, co dzieje się na ekranie.
C-C-C-Combo Breaker!! Na pewno każdy ma w głowie jakieś wyobrażenie określenia „długie kombo”. 5, 10, a może 15 uderzeń? W Killer Instinct to liczby, których raczej należy się wstydzić. Jago potrafi bowiem na przykład zasadzić ultra combo złożone z 86 uderzeń (2:30 w filmie). Istne szaleństwo, na które prędzej czy później traficie wskakując do sieci.
Tu nie ma czasu na planowanie kilku uderzeń do przodu, snucie się obok przeciwnika jak w Tekkenie i szukanie najlepszej okazji do ataku. Zamiast tego trzeba przeć do przodu z jak najlepszą kombinacją, mając nadzieję, że przeciwnik nie będzie w stanie przerwać kombosa i wyprowadzić kontry. System wyrywania się z kombosów nie jest trudny, choć jego skuteczne stosowanie wymaga zarówno szczęścia jak i refleksu oraz ogrania. Aby przerwać kombo zasadniczo wystarczy wcisnąć jednocześnie atak pięścią i kopnięcie - sęk w tym, że aby wyjść z kombinacji złożonej z mocnych ciosów, należy wcisnąć mocną pięść i mocne kopnięcie, przy złożonym z lekkich - lekkie. Przy przyjmowaniu ataku złożonego z „Shadow Moves” nie ma znaczenia rodzaj wciśniętych przycisków, zestaw musi być po prostu wciśnięty trzykrotnie. Wspomniane ciosy polegają na tym, że zwielokrotniają standardowe uderzenia, czyniąc je groźniejszymi, co jest nowością w serii.
Warto o tym pamiętać, bo praktycznie każdy gracz, który choć trochę załapie o co w Killer Instinct chodzi, będzie grał właśnie w taki sposób i zaleje nas gradem ciosów, który w kilka chwil doprowadzi pasek energii naszego zawodnika do smutnego końca. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wyprowadzenie ładnej i co najważniejsze skutecznej kombinacji dawało mi masę frajdy i jeśli udało się przypadkiem, po chwili wskakiwałem na salę treningową, próbowałem akcję powtórzyć i obkuć się jej na przysłowiową blachę.
Killer Instinct
W podstawowej, darmowej wersji gry, jedyną dostępną postacią jest Jago. To taki typowy bijatykowy klasyk, który na pierwszy rzut oka przypomina Ryu z mieczem, w dodatku w spodniach mnicha Shaolin. Skojarzenia z najbardziej rozpoznawalną postacią serii Street Fighter to jednak nie tylko wygląd wojownika. Zarówno ataki nogami, jak i akcje specjalne Jago wyglądają jak przekalkowane od Japończyka. Momentami dość bezczelnie, bo na przykład przy ciosach przypominających do złudzenia Shoryuken czy Hadouken, Jago wykrzykuje nawet fonetycznie dość podobne kwestie. Postać jest fajnie zbalansowana, nieźle radzi sobie zarówno w zwarciu, co szczególnie widać przy wyprowadzaniu dłuższych kombinacji, dzięki sięgającemu całkiem daleko mieczowi nie jest również bezbronna w półdystansie.
Warto się uczyć Kiedy znudzi Wam się już bezmyślne wciskanie przypadkowych klawiszy i zechcecie poznać podstawy walki w Killer Instinct, warto wskoczyć do Dojo. Tam dowiecie się nie tylko podstawowych kwestii, takich jak poruszanie się do przodu czy do tyłu, ale poznacie także podstawowe techniki walki - ładnie, przejrzyście, choć dość standardowo. Jest jednak w Killer Instinct jedna rzecz, która sprawiła, że przecierałem oczy ze zdziwienia. Tryb „Practice” serwuje bowiem możliwość włączenia specjalnych ramek, które w czasie rzeczywistym pokazywać nam będą informacje o tym, które ciosy i kombosy trafiły w którą część ciała przeciwnika, informując jednocześnie o ich sile. Jakby tego było mało, przedmiotowe ramki można również włączyć oglądając powtórki naszych walk. Nie nagraliście takich? Nic bardziej mylnego, konsola zrobiła to za Was i wrzuciła do specjalnego archiwum. Nagranie jest za szybkie i nie możecie dojrzeć szczegółów? Twórcy pomyśleli też i o tym - materiał można puścić wolniej, a nawet przeanalizować klatka po klatce, patrząc cały czas na wyświetlające się szczegółowe dane. Dzięki takiemu rozwiązaniu tryb „Practice” nie tylko nauczy Was o co chodzi w Killer Instinct, ale pomoże każdemu, kto chce nauczyć się grać w bijatyki. Jeśli dodać do tego świetne rozpiski ciosów, można zaryzykować stwierdzenie, że to najlepszy tryb samouczka, jaki kiedykolwiek zaimplementowano w bijatyce.
Killer Instinct
Hop do sieci Byłem miło zaskoczony trybem rozgrywek sieciowych przez Internet. Szybko i bezproblemowo łapałem kolejnych przeciwników i - co najważniejsze - nie uświadczyłem lagów. Może i nie jestem wytrawnym wojownikiem, ale próbowałem już niejednej tego typu produkcji w sieci. Raz lagi były większe, raz mniejsze, ale jeśli faktycznie występowały, psuły przyjemność z zabawy, a osoby walczące o jak najlepsze statystyki przyprawiały o siwe włosy. Byłem zachwycony kodem sieciowym Killer Instinct do momentu, aż nie zobaczyłem materiału wideo, według którego gra najprawdopodobniej cierpi na problemy z synchronizacją walk. Trudno ocenić, ile w tym wideo prawdy, ale wygląda na to, że zdarzają się sytuacje, kiedy jeden gracz widzi zupełnie inne starcie niż drugi. Jeśli faktycznie się tak dzieje, to nie wróżę KI zbyt dużej popularności wśród miłośników bijatyk. No bo jak to? Na moim telewizorze wyraźnie widzę, że oklepałem przeciwnika jak małą dziewczynkę, a tymczasem to on wygrał?
Killer Instinct
Killer Instinct prezentuje się naprawdę dobrze. Samouczek rzuca na kolana, system walki daje masę frajdy, a oprawa graficzna połączona z dynamiką starć sprawia, że podczas praktycznie każdego pojedynku ciężko nie siedzieć na brzegu fotela. Niestety sprzedawanie gry na raty psuje zabawę. Niby można po prostu sprawdzić KI dzięki darmowej podstawce z jednym zawodnikiem, ale nawet jeśli zdecydujecie się na wydanie pieniędzy, liczący sześciu wojowników zestaw jest zwyczajnie biedny. Niby ma pojawić się dwóch dodatkowych zawodników, ale ósemka wciąż mało. Na dobrą sprawę problemu nie mają posiadacze polskich kont Xbox Live - nam pozostaje darmowy Jago, bo teoretycznie dodatkowych postaci kupić się nie da. Warto o tym pamiętać. Jeśli jednak przenieśliście się poza granice naszego kraju i chcecie w Killer Instinct zainwestować, nie powinniście się zawieść. To kawał solidnej bijatyki, nawet biorąc pod uwagę to, że nie macie żadnego nextgenowego wyboru. Double Helix Games odwaliło kawał bardzo dobrej roboty, dzięki której możemy już musnąć bijatyki w nextgenowym tego słowa znaczeniu.
Paweł Winiarski